A A+ A++

Miałem być pionkiem Hećmana, który utoruje mu drogę po fotel burmistrza Kętrzyna

O kulisach lokalnej polityki oraz kto jest kim i z kim. O tym jak lokalni „politycy” chcą decydować za mieszkańców Kętrzyna. Jaka jest prawda i czy ma szansę ujrzeć światło dzienne? Czy kampania wyborcza to rywalizacja, czy „brudna” walka o władzę? O tym rozmawiamy z Kacprem Jędrzejczakiem – redaktorem naczelnym portalu info-Kętrzyn24.pl

NORBERT NIWIŃSKI: Czy może Pan powiedzieć od czego się zaczęła „współpraca” z Hećmanem?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Zawsze byłem związany z Polskim Stronnictwem Ludowym. U mnie to rodzinne. Mój dziadek Marian Kwiatkowski w odwecie dla PZPR-u zapisał się po wojnie do ZSL-u, a następnie przynależał do srokowskiego koła PSL-u. Moja rodzina od pokoleń zawsze była w tym ugrupowaniu. Dzisiaj, też wspieram PSL, tylko dlatego, że nie ma przy nim Hećmana. A od czego zaczęła się nasza „współpraca” [śmiech]. Lubię fakty i będę opierał się tylko na nich. Wszystko zaczęło się pod koniec kwietnia 2019 roku. Minęło pół roku po przegranych przez Hećmana wyborach. Za pośrednictwem jednego z działaczy lokalnego PSL-u zostałem zaproszony na rozmowę. Odbyła się ona w biurze PSL-u na Placu Piłsudskiego. Była to rozmowa pomiędzy mną, a Hećmanem. Zaczęliśmy o polityce, o tym co się dzieje w lokalnym samorządzie, o mojej działalności – prowadziłem wówczas pomniejszony blog, w którym zacząłem poruszać lokalne sprawy. Hećman zapytał się mnie czy nie chciałbym mu pomóc powrócić na fotel burmistrza. Pech chciał, że powołał się wtedy na rodzinne koneksje i ten argument wówczas mnie przekonał. Przy tym wszystkim obiecywał mi ogromne finansowe wsparcie. Zapewniał mnie, że w pisaniu artykułów będą pomagać mi przeróżni ludzie, w tym osoby związane z dzisiejszym hejterskim profilem na Facebook Nasze Miasto Kętrzyn. Hećman tłumaczył mi wtedy, że jego wyborcza porażka była jedynie „wypadkiem przy pracy” i w kolejnych wyborach wróci… na fotel burmistrza i to ja miałem mu w tym pomóc.

NORBERT NIWIŃSKI: Dlaczego akurat Pan miałby pomagać Hećmanowi w jego powrocie na stanowisko burmistrza?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Myślę, że składało się na to kilka kwestii. Po pierwsze brakowało mu ludzi. Przegrane wybory sprawiły, że ze statku Hećmana uciekło zbyt wielu ludzi. A on pozostał zupełnie sam. Po drugie jego zaufany „hejter” wyemigrował w szybkim tempie do Warszawy. Po trzecie chyba potrzebował świeżej krwi, a zarazem kogoś na kogo będzie miał wpływ. Po czwarte na swoim pierwotnym blogu byłem krytyczny wobec działań Niedziółki.

NORBERT NIWIŃSKI: Po rozmowie z Hećmanem postanowił Pan stworzyć portal?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Zamysł już był wcześniej, ale brakowało impulsu. Jednak od samego początku stawiałem na niezależność. Taki cel przyświecał mi przy tworzeniu portalu, a teraz gazety. Miał być to portal w pełni niezależny, otwarty na rozmowy, otwarty na wyższą kulturę. Taki, który będzie krytyczny, nie będzie milczał w sprawach pilnych i taki, który będzie opiniotwórczy. Mam nadzieję, że po tych pięciu latach nadal jest to taki portal, a moja dociekliwość w pewnych sprawach, otworzyła wielu mieszkańcom oczy.

NORBERT NIWIŃSKI: Czy żałuje Pan, że wtedy uwierzył w zapewnienia Hećmana?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Z perspektywy czasu przyznam, że tak, nawet bardzo żałuję, że dałem wiarę tej obłudzie. Wszystko wyglądało zbyt pięknie. Krzysztof Hećman zapewniał mnie o wszelkim wsparciu finansowym portalu, jak i mojej osoby, były także inne obietnice, które mógłbym wymieniać bez końca. Wtedy jako mało doświadczony człowiek w lokalnej polityce, zwyczajnie uwierzyłem w te zapewnienia. Oczywiście były to kłamstwa, zwykłe mrzonki – nic się nie ziściło. Raz otrzymałem pomoc finansową na przedłużenie hosta serwera, gdy już nie miałem skąd wziąć swoich pieniędzy. Wielkie obietnicy przerodziły się w ogromne szkody, straty finansowe a przede wszystkim zszarganie mojego dobrego imienia.

NORBERT NIWIŃSKI: Co Pan ma na myśli mówiąc o tych szkodach?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Od samego początku próbowano mnie zaszufladkować. Moja działalność nikomu nie była na rękę w tamtym czasie. Byłem jak puzel, który miał pasować do konkretnej układanki. Od razu jeden z pseudoportali przyszył mi „łatę”, że to Hećman stoi za moim portalem. Facet prowadzący ten pseudoportal z maniakalnym uporem próbował mnie zniszczyć, piszą żenujące artykuły oczerniające moją osobę. Spotkaliśmy się parę razy w sądzie i wszystkie sprawy z tym „psycholem” wygrałem. Sąd orzekł na moją korzyść i nie dał wiary wspomnianemu pseudoportalowi. Mógłbym dużo na ten temat opowiadać, ale nie chcę zniżać się do poziomu i taktyki wspomnianego „psychola”.

Prowadzenie portalu zrobiło ze mnie frontmena, który miał przyjmować na siebie każdy cios oponentów Hećmana. Co chwilę dostawałem od kogoś pozew sądowy, pisma z prokuratury czy wezwania z policji. Musiałem się tłumaczyć z każdego słowa. Próbowano mnie złapać na czymś, lecz nie udało się. Co robił w tym czasie Hećman? Jak się później dowiedziałem, pił w najlepsze wódkę z osobami, które chciały mnie „dopaść”. Dzisiaj wiem, że nie obchodziło go to czy przetrwam, miałem być dla niego pionkiem, który utoruje mu drogę do władzy.

NORBERT NIWIŃSKI: Jednak tkwił Pan w tej „współpracy” nadal?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Współpraca? Nie nazwał bym tak tego. Raczej praca za miskę ryżu i to też nie bardzo. Z czasem „współpraca” zaczynała się psuć, a po pewnych sytuacjach zacząłem patrzeć na moją działalność z innych perspektyw. Przestałem ulegać sugestiom, namowom, że trzeba „przywalić” komuś wskazanemu przez Hećmana, że muszę zniszczyć Wróbla czy Niedziółkę.

NORBERT NIWIŃSKI: Co się później działo?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Wróciłem do pierwotnych postanowień, gdy tworzyłem portal. Merytoryka, sumienność, systematyczność. Zacząłem działać jak prawdziwy portal informacyjny. Otworzyłem się na inne głosy, na innych rozmówców, chciałem poznać zdanie stron przeciwnych zachowując bezstronność. Podniosłem poziom portalu, co po chwili zaowocowało ogromnymi wyświetleniami, oglądalnością i poczytnością. Parłem do przodu, a punktem zwrotnym w tym moim dziennikarstwie był okres przed wyborami członków Rady Nadzorczej w Spółdzielni Mieszkaniowej „Pionier” w Kętrzynie.

NORBERT NIWIŃSKI: Co się takiego wydarzyło?

KACPER JĘDRZEJCZAK: W sierpniu 2022 roku członkowie Stowarzyszenia MPW zorganizowali pierwsze spotkanie z mieszkańcami Spółdzielni. Zrobili to na boisku przy Westerplatte. Przyszły tłumy. Hećman w obawie, że może na tym nic nie zyskać poprosił mnie, ale i też Zbigniewa Nowaka, aby czuwać nad tymi wydarzeniami. Obserwując to co się działo i jak mnie potraktowano, to mogę kolokwialnie powiedzieć, że „wytrzeźwiałem” z tej całej obłudy i powiedziałem głośno „NIE”. Cała kampania wyborcza członków spółdzielni do rady nadzorczej przestała mi się w pewnym momencie podobać, zwłaszcza zachowanie Stanisława Kulasa. Poczuł się mocny w tym, co robi. Chciał abym roznosił ulotki i przyklejał ogłoszenia o spotkaniach na drzwiach. Miałem być pachołkiem – bo tak się dogadano na „górze”. Niestety zapomnieli, że mam własny rozum i na podstawie obserwacji stworzyłem tekst, dokładnie 4 września 2022 roku, w którym napisałem, że ówczesny lider tego ugrupowania [Stanisław Kulas-red.]: „nawet najlepiej wykształceni czasami całkowicie nie nadają się do zarządzania wspólnym dobrem”. Był zgrzyt!

NORBERT NIWIŃSKI: I co się stało po tym artykule? Jaka była reakcja ludzi w tym samego Hećmana?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Kiedy opublikowałem artykuł, był to piątek. Przebywałem poza Kętrzynem, wyłączyłem zwyczajnie telefon. Chciałem odpocząć od tego wszystkiego. Ludzie uwierzyli, że jestem niezależnym dziennikarzem i nie boję się skrytykować każdego. W obozie Hećmana wiem, że powstała panika, bo „Kacperek zerwał się ze smyczy”. Artykuł sprawił, że wyszła z tego duża afera. Kilka dni później, jeszcze we wrześniu odbyło się spotkanie u Zbigniewa Olenkowicza, w jego słynnym pokoiku pod policją. Miało to być spotkanie „mediacyjne”. Uczestniczyłem w nim osobiście razem z Hećmanem, Kulasem i Olenkowiczem. Rozmowa dotyczyć miała mojego artykułu oraz tego, co wydarzyło się po wyborach w Spółdzielni. Twardo stałem przy swoich argumentach i przyjąłem stanowisko, że artykułu nie usunę, że jest to moja osobista opinia i mam prawo ją wyrazić. Słysząc to Kulas chciał wyjść ze spotkania, ale został zatrzymany. Moją sprawę pozostawiono swojemu biegowi. Rozmawiając o sytuacji w Spółdzielni jaka powstała po wyborach, Kulas z Hećmanem o mało się nie pobili. Hećman nazwał Kulasa „bolszewikiem”. Znowu wiele mi proponowano, w tym pracę jako redaktor w spółdzielczej telewizji, bo sprawa wyborów miała się rozstrzygnąć za miesiąc – trwa już prawie dwa lata, tak na marginesie.

NORBERT NIWIŃSKI: Mówi pan poważnie o tym spotkaniu? To brzmi niewiarygodnie…

KACPER JĘDRZEJCZAK: Tak, mówię to z pełną świadomością. Jestem nawet przygotowany, że ktokolwiek będzie chciał złożyć jakiekolwiek zawiadomienie, to powtórzę to samo, a nawet potwierdzę niezbitymi dowodami.

NORBERT NIWIŃSKI: Wracając do spotkania u Olenkowicza w tajnym pokoju… Uwierzył Pan wtedy w kolejne obietnice?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Nie. Za to uwierzyłem w siebie, że mogę zrobić coś więcej dla Kętrzyna. Myślę, że po tym spotkaniu, Hećman i jego ekipa, nie mieli już wątpliwości, że nie będą mieli nade mną „kontroli”. Bardzo szybko do mnie dotarło, że moje działania nie mają aprobaty Hećmana i jego ludzi. Nie podobało im się, że pisałem o możliwości mobbingu w Powiatowym Urzędzie Pracy, o sprawie delegacji dyrektora PUP, jak poruszałem kwestię remontu drogi Kętrzyn-Giżycko czy o braku działania ze strony Olenkowicza na powiatowe sprawy. Wymykałem im się spod kontroli z każdym kolejnym artykułem, bo moim celem było pokazanie prawdy, a Hećmanowi powiedziałem wprost, że przede mną nie ma „świętych krów”. I to nie było do przyjęcia dla Hećmana i jego ludzi. Cały już Kętrzyn wie, że od pewnego momentu grupa Hećmana i Kochanowskiego to jedność i współpraca. To widać na każdym kroku. Świadczy choćby o tym fakt, że w ostatnich dniach wnuk radnego Zbigniewa Nowaka – pełnomocnika komitetu Hećmana – cudownie znalazł przed wyborami pracę w Centrum Usług Wspólnych przy starostwie kierowanym przez Kochanowskiego. I ten sam radny Nowak mocno udziela się na poczet kampanii Hećmana. Tak jak wcześniej wspomniałem, coraz bardziej byłem „naciskany”, żebym nie pisał o Kochanowskim, żebym zostawił go w spokoju i skupił się na Niedziółce i Wróblu.

NORBERT NIWIŃSKI: Dlaczego Pan tego nie zrobił?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Bo mam coś takiego jak sumienie i rozum. Niestety ta kadencja dosadnie pokazała, że pewne osoby nie nadają się do zarządzania zasobami ludzkimi, a Kochanowski powinien dostać czerwoną kartkę za szpital i Powiatowy Urząd Pracy.

NORBERT NIWIŃSKI: Co było ostatecznym powodem rozstania z Hećmanem?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Szczerze to papierowe wydanie mojej gazety, która dla mnie ze względu biznesowego było strzałem w dziesiątkę. Pewne środowiska doznały ogromnego wstrząsu. W lipcu 2023 roku postanowiłem iść o krok do przodu z gazetą. Jako regionalny portal internetowy osiągnąłem szklany sufit. Milion wyświetleń w czerwcu był ogromnym sukcesem, a podobnie zapowiadał się lipiec jak i kolejne miesiące. Jednak to mi nie wystarczało, aby iść dalej potrzebowałem rozwoju. Zdecydowałem więc wydać papierową wersję gazety, oczywiście bezpłatną. Przed jej wydrukiem postanowiłem spotkać się w pewnym gronie i omówić jej wydanie oraz dystrybucje. W siedzibie PSL-u spotkałem się z Hećmanem, Mitrosem, Nowakiem, Chodarą i Andrzejem Szczurko. Przedstawiłem im jak wyglądać będzie gazeta, jak ją oceniają i czy będą chcieli ją wspierać. Mitros z Nowakiem byli oburzeni i atakowali mnie pytaniami: Dlaczego na pierwszej stronie głównym tematem jest Kochanowski, a nie Niedziółka…? Hećman też nie był zadowolony z tej gazety. Jedyny, który mnie wówczas wsparł to Andrzej Szczurko. To on dał mi wsparcie w tym zakresie. Pomimo tego, po tym spotkaniu byłem rozżalony i zły. Zastanawiałem się czy dobrze robię wydając gazetę. Z perspektywy czasu jestem bardzo zadowolony, że wtedy nie zrezygnowałem. Gazeta okazała się ogromnym sukcesem i jest najlepiej poczytnym tytułem prasowym w powiecie.

NORBERT NIWIŃSKI: Co było dalej?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Z osoby, która miał wsadzić Hećmana na tron, stałem się wrogiem numer jeden. W sierpniu zaczęła się już kampania wyborcza do parlamentu. Skupiłem się w pełni na tworzeniu gazety, ale pewne osoby, zaczęły mnie kąsać, pisać donosy, wysyłać oszczercze maile na mój temat, tworzyć mi czarny PR wśród elit tego miasta.

NORBERT NIWIŃSKI: Wie pan kto to pisał to wszystko?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Domyślam się kto to robił, lecz niestety nikogo nie złapałem za rękę. Koncentracja tego ataku na mnie była dobrze przemyślana. Donosiciele doskonale wiedzieli co robią. Zamiast pisać artykuły i tworzyć gazetę, musiałem chodzić po urzędach i tłumaczyć się prokuratorom naprawdę z dziwnych rzeczy. Jednak i w tym przypadku nie poddałem się.

NORBERT NIWIŃSKI: Chyba pora na najbardziej kluczowe pytanie, jak oszukał pana Hećman?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Oszukał, omamił, chciał zdeptać. Poznałem tego człowieka na wylot. Przejrzałem jego schemat działania i nie jest to ten sam Hećman sprzed lat. Teraz jest lawirantem, krętaczem, który opowiada cuda, tworzy idylliczne wizje i myśli, że wszyscy w to uwierzą. Nie raz ignorował mnie, unikał, czy po prostu lekceważył.  Wykorzystał moją wieloletnią pracę do własnych celów, a na sam koniec pokazał mi środkowy palec, bo myślę, że nie mógł zdzierżyć tego, że osiągnąłem coś bez niego. I nie chciałem mu służyć pokornie. Oszukał mnie, ale nie tylko mnie, także wielkie grono osób, z którymi miał iść do wyborów samorządowych. Zostawił jak zużyte zabawki, a otoczył się grupą kacyków, którzy mu przytakują i tańczą jak on im zagra. Nietrudno odgadnąć, którzy to. Wystarczy zobaczyć zdjęcia w mediach społecznościowych.

NORBERT NIWIŃSKI: Mocne słowa… może jakiś przykład?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Prostym przykładem jest jego słynna wizyta razem z Nowakiem na „bajanach”. Facet przypomniał sobie o tym osiedlu po 20 latach zarządzania miastem. Obiecał gruszki na wierzbie. Zapewniał, że „wpompuje” w te osiedle 3 miliony złotych, gdy co ciekawe roczny budżet dla wspólnot w całym mieście wynosi 200 tysięcy złotych. To jest dopiero oszustwo wobec wyborców… Oszukał też osoby, z którymi miał iść do wyborów. Zrobił to z Lewicą, zrobił to z PSL-em. Najbardziej oszukał PSL, gdy w życzeniach noworocznych opiewał sukcesy Kochanowskiego. Dla wielu działaczy do tej pory był to mocny policzek i potwarz. Oszukał mnie na wiele rzeczy… żadnej obietnicy nie dotrzymał, a nawet nie rozliczył się do tej pory z wyborów parlamentarnych. Spotkaliśmy się niedługo po zakończonych wyborach. Z tego co pamiętam to był 19 października 2023 roku. Była to rozmowa, która całkowicie uświadomiła mi, że zostałem wykorzystany, oszukany, a za wykonaną pracę nie dostanę złamanego grosza.

NORBERT NIWIŃSKI: Co wydarzyło się na spotkaniu? Hećman chciał ugody?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Hećman przyszedł nabuzowany, chciał pokazać, że jest silny tylko zapomniał, że ja jestem z nieco innego pokolenia. Też potrafię walnąć pięścią w stół i powiedzieć co mi ślina na język przyniesie. Hećman powiedział mi wprost, że mam przeprosić pewne osoby z jego otoczenia, ukorzyć się i przestać pisać o Kochanowskim, a przy tym zaczął nakazywać mi, że mam atakować Niedziółkę, pisać o 14 milionach i innych sprawach. Teraz możemy przeczytać na portalu Nasze Miasto Kętrzyn jak jeden z kacyków rzetelnie wykonuje rozkazy Hećmana.

Wyjaśniłem mu wówczas, że nie będę tępym narzędziem propagandy, a sprawę 14 milionów miała wyjaśnić rada miejska razem z komisją rewizyjną oraz prokuratura. Nikt nie kiwnął w tej sprawie palcem, oprócz mnie. Hećman również powiedział mi jasno, że bliżej jest mu do Olenkowicza i Kochanowskiego niż do kogokolwiek innego, a także nieprzychylnie wyraził się o PSL-u mi zaś zarzucił, że za mocno bawię się w politykę. Byłem zły i powiedziałem mu, że znowu otoczył się pożytecznymi, pokornymi idiotami. A ja nie chcę w tym uczestniczyć. Wstałem i wyszedłem. Wiedziałem, że jest to koniec i zostałem przez ostatnie 4 lata pracy oszukany…

NORBERT NIWIŃSKI: Co Pan czuł po tym wszystkim?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Szczerze? Byłem zły i rozgoryczony, że moja 4-letnia praca poszła na marne. Czułem też ulgę, że w końcu uwolniłem się od tego bagna, czarów i krętactwa. Ucieszyłem się, że w końcu będę mógł działać na własną rękę. Fakt, szkoda mi było czasu, ale trudno: coś się kończy, coś się zaczyna.

NORBERT NIWIŃSKI: Ma pan jakiś przekaz do mieszkańców Kętrzyna?

KACPER JĘDRZEJCZAK: Tak, nie dajcie się omamić Hećmanowi. To nie jest człowiek, który zadba o Kętrzyn. On idzie po władzę, po „stołki” dla kolesi, którymi się otoczył. Chce znowu dopchać się do koryta i bawić się w króla Kętrzyna przez kolejne pięć lat. Mnie oszukał i omamił obietnicami. Mam nadzieję, że mieszkańcy Kętrzyna nie ulegną temu szaleństwu obietnic i wybiorą mądrze.  Apeluję wręcz do mieszkańców Kętrzyna, aby sprawdzili dokładnie powiązania kandydatów i nie dali się oszukać. To jest jedyna szansa, aby nasze miasto rozwijało się. Ja już podjąłem decyzję, kogo będę wspierał.

NORBERT NIWIŃSKI: Dziękuję za rozmowę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł5 апреля 2024 года: Феодула-чтеца — что сегодня нельзя делать
Następny artykułKWW Artura Borkowskiego