A A+ A++

Niech tej Nocy popłynie z naszych serc żarliwa modlitwa o pokój. Módlmy się za wszystkie narody, które są poranione terroryzmem i wojną, i pogrążają się w chaosie. Niech nasza modlitwa obejmie także tych, którzy ciężko obrażają Boga i człowieka swoją bezlitosną agresją. Niech uświadomią sobie zło, jakie czynią i porzucą drogę przemocy po to, by szukać przebaczenia – mówił podczas Pasterki w katedrze poznańskiej abp Stanisław Gądecki.

Abp Gądecki: Noc Bożego Narodzenia to noc modlitwy o pokój

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski rozważał w homilii starotestamentalne zapowiedzi narodzin Zbawiciela oraz wydarzenie narodzin Chrystusa.

Betlejemscy pasterze, którzy udali się z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie stali się dla nas przykładem ludzi poszukujących Boga. Różne są drogi tego człowieczego poszukiwania. Wielorakie są historie dusz ludzkich na tych drogach. Niekiedy zdają się one bardzo proste i bliskie, kiedy indziej są trudne i zawiłe

— mówił abp Gądecki.

Zauważył, że niemało ludzi opisało swoje poszukiwania Boga na drogach własnego życia, jeszcze liczniejsi są ci, którzy milczą, uważając za swoją własną najgłębszą i najbardziej intymną tajemnicę to, co na tych drogach przeżyli, czego doświadczyli.

Osobami, które wcześnie odnalazły Boga są nasi dwaj kandydaci na ołtarze: ks. Aleksander Woźny i ks. Ignacy Posadzy. Ks. Woźny, długoletni proboszcz parafii pw. Św. Jana Kantego w Poznaniu, to człowiek do końca oddany swoim parafianom, charyzmatyk uprzedzający odnowę soborową w Polsce. Z kolei ks. Posadzy, oddany bez reszty polskim emigrantom, to współzałożyciel Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej i założyciel jego żeńskiej gałęzi

— mówił metropolita poznański.

Nawiązując do myśli św. Augustyna o przebaczeniu i sprawiedliwości przewodniczący episkopatu podkreślił, że „sprawiedliwe państwo ma stać na straży sprawiedliwego porządku obejmującego wszystkich. Ma stanowić i stosować prawa zapobiegające tworzeniu się sprawiedliwości partykularnej; pilnować, by wszystkich traktowano według proporcjonalnej równości, baczyć, by nie było równych i równiejszych”.

Odnosząc się do wojny na Ukrainie abp Gądecki podkreślił, że jest ona nie tylko świadectwem braku pokoju, ale też wyjątkową konfrontacją.

Nie idzie w niej tylko – jak w każdej wojnie – o dwie walczące strony, tym razem idzie o starcie między dwoma walczącymi ze sobą całymi opozycyjnymi systemami. Każda wojna każe nam – osobiście i wspólnotowo – przemyśleć związek sprawiedliwości z przebaczeniem

— zauważył abp Gądecki.

Metropolita poznański podkreślił, że przebaczenie ma na celu pełną sprawiedliwość, prowadzącą do pokoju płynącego z ładu, który nie jest tylko nietrwałym i czasowym zaprzestaniem działań wojennych, lecz gruntownym uzdrowieniem krwawiących ran duszy.

Modlitwa o pokój nie jest jedynie elementem uzupełniającym wysiłki na rzecz pokoju. Przeciwnie, to ona rodzi inicjatywy budowania pokoju w porządku, w sprawiedliwości i wolności

— mówił abp Gądecki.

Abp Jędraszewski: Nieśmy wszystkim ten Pokój, który zstąpił z Nieba

Bez Chrystusa, który jest naszym pokojem, nie może być trwałego pokoju. I na odwrót – tam, gdzie jest Chrystus, tam też jest radość i nadzieja. (…) Nieśmy wszystkim ten Pokój, który zstąpił z Nieba! Głośmy światu Chrystusa! – mówił abp Marek Jędraszewski w czasie Pasterki sprawowanej w katedrze na Wawelu.

W homilii abp Marek Jędraszewski zwrócił uwagę, że na tej samej zasadzie, gdy Jezus powiedział o sobie, że jest „drogą i prawdą, i życiem” możemy o Nim powiedzieć, że jest pokojem.

Narodzone w Betlejem Dzieciątko Jezus jest pokojem, którym Najwyższy Bóg obdarza ludzi żyjących według Jego zamiarów i upodobań

— mówił metropolita krakowski dodając, że ostatecznego zwiastowania pokoju Jezus Chrystus dokonał na ołtarzu krzyża.

Prawdziwy pokój domaga się całkowitej i bezinteresownej ofiary z siebie. Za pokój trzeba płacić sobą samym – zwłaszcza gdy wiąże się on z koniecznością przebaczenia i pojednania

— zaznaczył.

Pierwszym słowem, jakie zmartwychwstały Chrystus skierował do Apostołów, było: „Pokój wam!”.

Odtąd te właśnie słowa nierozdzielnie wiążą się z Betlejem, Golgotą i Wieczernikiem – z Bożym Narodzeniem i Zmartwychwstaniem Pańskim. Stanowią istotę chrześcijańskiego orędzia, które rozbrzmiewa na całym świecie od prawie dwóch tysięcy lat

— mówił abp Marek Jędraszewski zauważając, że pokój jest ze swej istoty – jako Boża wartość – zagrożony, nigdy nie jest dany raz na zawsze.

Jest ludziom równocześnie dany i zadany

— podkreślał metropolita.

Arcybiskup wskazał kilka rzeczywistości, w których „przejawia się konieczność naszego zatroskania o pokój”. Pierwszą z nich jest sama prawda o Chrystusowym pokoju.

Pokój nie jest bowiem zwykłym spokojem. Jest on nierozdzielnie związany z obiektywnymi wartościami, pośród nich w pierwszym rzędzie z prawdą

— stwierdził metropolita.

Zaznaczył, że z tej prawdy wypływa także wezwanie do szczególnej troski o dzieci – zarówno wtedy, gdy chodzi o samo ich życie, jak i wtedy, gdy mamy na uwadze ich rozwój duchowy i intelektualny, zarówno w kręgu rodzinnym, jak i w szkole.

Każde dziecko nie tylko ma prawo oczekiwać opieki swych najbliższych, ale także, a nawet przede wszystkim musi mieć zagwarantowane przez państwo prawo do życia, począwszy od chwili swego poczęcia. To kwestia naszego autentycznego humanizmu, od którego niepodobna uciec, jeśli chcemy budować prawdziwie ludzkie społeczeństwo

— podkreślał abp Jędraszewski.

Jak dodał, „świętym prawem” rodziców, gwarantowanym również przez Konstytucję, jest także ich „realny wpływ na właściwe formowanie zarówno sfery intelektualnej, jak i duchowej ich dzieci”.

Metropolita zwrócił uwagę także na postulaty władz niektórych miast, aby doprowadzić do usunięcia ze szkół nauczania religii. Pierwszym krokiem w tym kierunku miałoby się stać zaprzestanie płacenia pensji katechetom. Arcybiskup wskazał, że byłoby zarówno złamanie konkordatu, jak i prawa do słusznej płacy za wykonywaną pracę.

Jeszcze gorszą rzeczą jest to, że zamiast umacniać polskie dzieci i młodzież w naszej polskiej kulturowej tożsamości, która swój fundament, a zarazem trzon znajduje w chrześcijaństwie, pragnie się je wprowadzać w świat aksjologicznej próżni i nihilizmu

— dodał.

Arcybiskup zaznaczył, że nie są to „drogi mądrości, sprawiedliwości i pokoju, które wyznaczył nam Bóg”, zsyłając swego Jednorodzonego Syna na świat. Nie gwarantuje to także „prawdziwie pokojowej egzystencji naszego narodu na przyszłość”.

Bez Chrystusa, który jest naszym pokojem, nie może być przecież trwałego pokoju. I na odwrót – tam, gdzie jest Chrystus, tam też jest radość i nadzieja. (…) Nieśmy wszystkim ten Pokój, który zstąpił z Nieba! Głośmy światu Chrystusa!

— zaapelował na koniec abp Marek Jędraszewski.

Kard. Nycz: Pozwólmy narodzić się Panu Jezusowi w naszych sercach

Pozwólmy narodzić się Panu Jezusowi w naszych sercach. Chrystus obdarzył prawdziwym pokojem i uczy, jak ten pokój w czasach niepokoju – bo takie czasy przeżywamy – trzeba budować – powiedział kard. Kazimierz Nycz podczas Pasterki sprawowanej w kościele pw. Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Warszawie.

Metropolita warszawski nawiązał najpierw w homilii do ważnych dla parafii jubileuszy. 24 grudnia 2022 r. minęła dokładnie 40. rocznica pierwszej Pasterki odprawionej przez Prymasa Polski abp. Józefa Glempa w nowo wybudowanej wtedy kaplicy na warszawskiej Chomiczówce (kościół parafialny zaczęto budować w 1983 r.).

Z pustego pola dokonaliście tego wszystkiego, co jest zarówno w wymiarze materialnym, jak i przede wszystkim w wymiarze duchowym wspólnoty parafialnej, którą jesteście

— mówił kardynał. Dodał, że w przyszłym roku przypadnie 35 lat od formalnego powstania parafii w tym miejscu. Podziękował też pierwszemu proboszczowi tej wspólnoty śp. ks. Janu Hurynowi.

Pokój, prawdziwy pokój, jest potrzebny całemu światu, Ukrainie i nam. Bardzo potrzebny. Wydawało nam się być może, że przeżyliśmy 40, 50 czy 70 lat bez większej zawieruchy czy wojny i że będzie nam dane dożyć do śmierci w spokoju i pokoju. Tymczasem okazuje się, że pokój jest naprawdę zagrożony. Wokół nas giną ludzie, którym nikt nie przywróci życia w tej niesprawiedliwej, okrutnej wojnie wywołanej przez Rosję wobec Ukrainy. Giną miasta, znikają wioski i uciekają miliony ludzi przed wojną po to, by być przyjmowani, w Polsce przede wszystkim, ale także w innych krajach Europy, ponieważ potrzebują pomocy i oparcia w nas

— tłumaczył kard. Nycz.

Dlatego te słowa – „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli” – są takie ważne i potrzebne

— dodał hierarcha.

Jego zdaniem, „jest w tych słowach jakaś metoda, którą Pan Bóg chce zadziałać wobec nas”.

To nie jest tylko obwieszczenie przez aniołów, że Bóg daje człowiekowi i światu pokój – taki pokój, którego świat dać nie może

— wskazał.

Pan Bóg nie tylko obwieszcza ludziom pokój, ale pokazuje, że od tego, na ile będą chwalić Boga w Trójcy świętej Jedynego, na ile będą żyć według jego woli i Jego przykazań, na tyle będą w swoim otoczeniu – poczynając od rodziny, pracy, sąsiedztwa – będą budować pokój. Ale człowiek musi chcieć to budowanie rozpocząć. To jest nasze zadanie

— mówił kardynał.

Wiemy, jakie mamy czasy. Z tym oddawaniem chwały Panu Bogu nie jest tak powszechnie dobrze, jak i 0n to wyraża wasza obecność na dzisiejszej Mszy świętej

— mówił do wiernych kard. Nycz.

Wiemy, jak dzisiejszy człowiek i dzisiejszy świat oddala się od Boga. Wydaje mu się, że wystarcza dobrobyt, bogactwo, planowanie życia tak, jakby się miało skończyć chwilą śmierci absolutnie. Wiemy, jak wygląda to oddawanie „Chwała na wysokości Bogu” przez młode pokolenie, ile ubolewamy nad udziałem w katechizacji czy w niedzielnej Mszy świętej”. Pozwólmy narodzić się Panu Jezusowi w naszych sercach przez sakramenty święte i zwłaszcza przez niedzielną Eucharystię, gdzie Chrystus prawdziwie rodzi się i przychodzi do nas tak jak w Betlejem przed wiekami. A przychodzi do nas w pełni wtedy, gdy przyjmujemy Go w komunii świętej – bo On nas obdarzył prawdziwym pokojem i On nas uczy, jak ten pokój w czasach niepokoju – bo takie czasy przeżywamy – trzeba budować

— mówił metropolita warszawski.

On nam także da siłę, żebyśmy wytrwali w pomaganiu ludziom potrzebującym, bezdomnym, a zwłaszcza uchodźcom z Ukrainy

— dodał kard. Nycz.

Zrobiliśmy w całej Polsce ogromnie dużo, aby przyjąć prawie 3 mln nowych uchodźców. Chodzi teraz o to, żebyśmy potrafili wejść w nowy etap tej pomocy

— mówił.

Jak wyjaśnił, tym nowym etapem jest umożliwienie tym ludziom integrowania się z polskim społeczeństwem.

Dobrze nam było, gdy byliśmy w 95 proc. Polakami, nie musieliśmy się wysilać, aby zrozumieć ludzi z innej kultury, innego języka, innej religii. Dzisiaj wiemy, że tak już nie jest. Społeczeństwo w ciągu kilku miesięcy zmieniło się radykalnie

— powiedział kard. Nycz, apelując, abyśmy się nauczyli żyć na co dzień z innymi, inaczej myślącymi.

A to wcale nie jest takie łatwe, aby nie daj Boże, nie budziły się jakieś upiory, które będą zmniejszały wolę pomagania ludziom potrzebującym

— dodał.

Kard. Dziwisz: Przekażmy sobie znak pokoju

Jeśli zjednoczymy się w miłości, wzajemnej sympatii, jeśli przebaczymy sobie grzechy, jak i Pan nam przebacza, jeśli zaufamy Nowonarodzonemu, otworzymy nową przyszłość – mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas Pasterki, której przewodniczył w parafii paulinów na Bachledówce. Podkreślił, że święta Bożego Narodzenia są szansą na pokój.

Tak bardzo pragnę zwrócić się z serdecznym i ewangelicznym apelem do wszystkich ludzi dobrej woli: w imię miłości Boga do nas przekażmy sobie znak pokoju. Zróbmy to ponad wszystkimi barierami, różnymi opiniami, ponad dzielącymi nas językami i kulturami

— apelował w homilii krakowski metropolita senior.

Kontemplując Syna Bożego, który stał się człowiekiem, my również naśladujmy Go i stawajmy się na Jego obraz podobieństwo prawdziwymi ludźmi o wielkich, otwartych umysłach i sercach

— zachęcał. Jak dodał, potrzebni są ludzie „zdolni do miłości, otwarci na sprawiedliwość, pragnący jej, ludzie przebaczający i szukający pokoju, walczący o prawdę, o wspólnotę i dialog.

Również Polska, nasza ukochana ojczyzna, targana różnymi interesami, potrzebuje dzisiaj naszego człowieczeństwa na miarę człowieczeństwa wcielonego Boga. Niech Mu nigdy nie zabraknie miejsca wśród nas!

— prosił kard. Dziwisz.

Jak podkreślał, w Boże Narodzenie nie ma czasu na smutek i żal. Dodał, że jest to święto, podczas którego doświadczamy „radości, która nie płynie z nas, naszych planów, ambicji, zdolności, ale z Niego, z Syna Bożego”.

Chcemy wzajemnie pocieszyć się Jego obecnością z nami. Chcemy się nią podzielić nawzajem niczym wigilijnym opłatkiem. Tej obecności nic nie może zniweczyć. Może jej doświadczyć każdy człowiek, ten bogaty i ten ubogi, zdrowy i chory, radosny i smutny, mały i wielki, znany i nieznany, żyjący w pokoju i objęty wojennym chaosem, osadzony i wolny. Tą obecnością można dzielić się bez względu na różnice czasu i wielkie odległości. Dzisiaj wszyscy razem jesteśmy przy Jezusie i dlatego jakby bliżej siebie. Niech ta bliskość nie kończy się po świętach!

— mówił.

Kardynał podkreślał, że miłość Boga jest pokorna, „pozwala nam zbliżyć się do siebie, nie oślepia nas, nie wykorzystuje przemocy, ale delikatnie pociąga, zachęca, wskazuje dobrą drogę”.

Dzisiaj Bóg w małym Jezusie uśmiecha się do każdego człowieka i wyznaje mu swoją troskę. Wzywa i zachęca do zaufania

— dodał wieloletni sekretarz św. Jana Pawła II.

Kard. Dziwisz wspomniał również „wojenny smutek” Ukrainy i innych miejsc na świecie, gdzie ludzie cierpią z powodu niesprawiedliwości i prześladowań.

Obyśmy wszyscy zrozumieli, że prawdziwego pokoju nie osiągniemy nigdy bez Chrystusa

— mówił, przypominając, że pokój nie jest tylko wynikiem „dyplomacji i negocjacji, układów i traktatów ekonomicznych”, ale rodzi się w ludzkich sercach.

Bez Chrystusa nie będzie pokoju. Jeśli nie pozwolimy mu ukształtować naszych umysłów i serc będą one wciąż narażone na nienawiść, głupotę, egoizm, pragnienie odwetu i zemsty. Jeśli nie uwierzymy i szczerze nie przyjmiemy Jego przesłania, przesłania tej betlejemskiej nocy sprzed dwudziestu wieków pozostanie nam jedynie smutek i zniszczenie — stwierdził hierarcha.

Abp Polak: Nie w blasku fleszy przychodzi Bóg

„W Noc Narodzenia Pańskiego rodzi się nowy świat. Przychodzi jednak nie w blasku fleszy, nie w światłach propagandy i nienasyconej komercji. To dziecię się rodzi, to królestwo przychodzi, ale nie w sposób ostentacyjny. Jest raczej jak ziarno rzucone w ziemię. Domaga się cierpliwości i wytrwałości. Oczekuje od nas wiary” – mówił podczas Mszy św. pasterskiej w katedrze gnieźnieńskiej abp Wojciech Polak.

W homilii metropolita gnieźnieński przypomniał, że Noc Bożego Narodzenia mówi nam i jeszcze raz potwierdza, że Bóg się od nas nie odwrócił, że o nas nie zapomniał i się nas nie wyrzekł, ale przeciwnie, dał nam swojego Syna, aby pokazać, jak ważny, cenny i piękny jest w Jego oczach każdy człowiek, jak jest wyjątkowy w swej niepowtarzalności, ludzkiej godności i człowieczeństwie.

Stąd w noc Narodzenia Pańskiego musi wciąż brzmieć głos za życiem, za każdym ludzkim życiem od poczęcia do naturalnej śmierci, za życiem, które domaga się bezwarunkowego przyjęcia i szacunku, domaga się troski i ocalenia, ochrony i wysiłku, by nie tylko je zaakceptować, ale zawsze żarliwie troszczyć się o nie, zwłaszcza wtedy, gdy jest słabe, chore, i zagrożone, gdy jest wystawione na zniszczenie, cierpienie i śmierć, bezbronne i bezradne, gdy po ludzku jest po prostu niepełnosprawne i domaga się pomocy i konkretnego wsparcia

— mówił Prymas Polski.

Res sacra miser! Człowiek rzecz święta!

— przywołał dalej łacińską sentencję abp Polak, podkreślając dalej, że właśnie w drugim człowieku możemy rozpoznać Boga, możemy Go dziś zobaczyć „w twarzach ludzi biednych i bezdomnych, możemy Go wyczytać z pełnych bólu i cierpienia oczu tych, którzy uciekają przed głodem, wojną i śmiercią, możemy Go ujrzeć w chorych i starszych, w szukających pomocy i wsparcia”.

Przyjmując nasze ludzkie ciało, Bóg w Jezusie Chrystusie wydał samego siebie za nas, aby nas odkupić od wszelkiej nieprawości. Bez Jego pomocy byłbyś zgubiony, zginąłbyś, gdyby nie przyszedł

— powtórzył za św. Augustynem Prymas dodając, że Bóg wszedł i nadal wchodzi w nasze poczucie słabości, kruchości i niewystarczalności, w nasze człowieczeństwo, aby nas oswobodzić od wszystkich projekcji naszych strachów i życzeń, od fałszywych bożków, które nas zniewalają.

I choć przychodzi jako bezbronne dziecko, jest światłem i mocą dla całej poranionej ludzkości

— zaznaczył.

Zmienia historię, ale nie przez przymuszanie czy mocą słów, ale przez dar swojego życia. Tak dokonuje się prawdziwa, dogłębna, wewnętrzna zmiana

— tłumaczył metropolita gnieźnieński, przyznając, że w Noc Narodzenia Pańskiego rodzi się nowy świat. Przychodzi jednak nie w huku petard, nie w blasku fleszy i reflektorów, nie w światłach oślepiającej propagandy i nienasyconej komercji.

To Dziecię się rodzi, to królestwo przychodzi, ale nie w sposób ostentacyjny czy nadzwyczajny: nie przyciąga uwagi. Jest raczej jak ziarno rzucone w ziemię. Domaga się cierpliwości i wytrwałości. Oczekuje od nas wiary

— mówił abp Polak. Podkreślił na koniec, że Noc Bożego Narodzenia jest właśnie nocą wiary.

O. Chrapkowski: Boże Narodzenie to święta wielkiej nadziei

Boże Narodzenie to święta wielkiej nadziei – przypominał przełożony generalny Zakonu Paulinów podczas tegorocznej Pasterki na Jasnej Górze. Msza św. celebrowana tu o północy ze względu na piękno Bazyliki, liczbę celebransów oraz niezwykłą oprawę liturgiczną i muzyczną, to wyjątkowe przeżycie. Uczestniczyły w niej tysiące mieszkańców Częstochowy i pielgrzymów.

O. Arnold Chrapkowski, przełożony generalny Zakonu Paulinów podkreślał w kazaniu, że przez swoje narodzenie Jezus Chrystus wszedł w historię świata, a zarazem w historię życia każdego z nas.

Choć widzimy świat pełen grzechu, trudnych sytuacji, także w Kościele zranionym grzechem człowieka, trwa ucisk człowieka przez człowieka, ludzka pycha i niegodziwość sieje przemoc i nienawiść, choć tyle bólu w nas samych, a horror działań wojennych na Ukrainie to gorzkie przypomnienie, że świat nie radzi sobie z nagromadzonymi problemami, to Bóg nie wycofał się, Bogu wciąż na nas zależy

— mówił kaznodzieja.

Przekonywał, że „w Betlejem odnajdujemy naszą nadzieję”.

Nie tylko ze względu na sam kontrast światła i ciemności, dobra i zła, ale przede wszystkim za sprawą cudu Wcielenia, który pozwala uwierzyć, że świat, w którym żyjemy, nie jest pozostawiony sam sobie, a człowiek i cała ludzkość mogą doświadczyć prawdziwej wolności

— mówił o. Chrapkowski.

Podkreślał, że spotkanie z Jezusem obecnym w historii świata i życia każdego z nas, powinno nas nieprzerwanie inspirować do mądrego życia.

Betlejem w swojej prostocie uczy nas, że tylko Boża łaska, prostota, otwartość i czyste sumienie są zdolne pomóc nam żyć pełnią czasu, tego czasu w który wszedł Bóg

— powiedział kaznodzieja.

Zaznaczał, że „zmienił się nasz czas przez pandemię, przez kolejne kryzysy polityczne, gospodarcze, kulturowe, tak bardzo zmienił się przez wojnę, ale Bóg nie pozostawił nas samych.

Dziś w tę świętą noc Bożego Narodzenia, Kościół powtarza każdemu z nas z osobna i całej rodzinie ludzkiej, głęboko doświadczonej przez wiele kryzysów, boleśnie zranionej wojnami i konfliktami: pójdźmy do Betlejem, tam znajdziemy naszą nadzieję, bo Boże Narodzenie to święta ludzkiej nadziei

— podkreślił przełożony generalny Zakonu Paulinów.

Abp Skworc: Odpowiedzią chrześcijan na zgliszcza wojny jest miłość do sióstr i braci Chrystusa

Odpowiedzią chrześcijan na zgliszcza wojny jest miłość do sióstr i braci Chrystusa – powiedział metropolita katowicki abp Wiktor Skworc w homilii podczas Mszy pasterskiej sprawowanej w Bazylice św. Ludwika Króla i Wniebowzięcia NMP w Katowicach-Panewnikach.

Nawiązując do fragmentu Księgi Proroka Izajasza podkreślił, że „Bóg zstępuje na ziemię okrytą ciemnością jako światło”.

Siła Boga nie ukazuje się, dopóki nie objawi się cała słabość człowieka

— podkreślił. Dodał, że „Bóg przychodzi, by pośród ciemności zła, grzechu, odrzucenia i bezdomności, wojny i śmierci zapalić ogień swojej miłości, przychodzi, by zedrzeć zasłonę i całun egoizmu spoczywający na obliczu człowieka, wszystkich ludów i narodów”.

Ciemność nie jest naszą ojczyzną, nie musimy jej przemierzać, gubiąc się w mroku

— mówił metropolita katowicki. Podkreślił, że „w noc Bożego Narodzenia Chrystus stał się żywym światłem, oświecającym każdego człowieka”.Zaznaczył, że „Jezus przychodzi do nas, bezradny, bezsilny, kruchy i zagrożony”.

Potrzebuje naszego ciepła i opieki jak ci, z którymi się identyfikuje

— powiedział abp Skworc. Z bólem mówił o zbombardowanych w wigilijny wieczór mieszkańcach Chersonia w Ukrainie. Apelował, by nie odpowiadać złem na zło.

Niech w noc Bożego Narodzenia odpowiedzią chrześcijan na zgliszcza wojny będzie nasza miłość do sióstr i braci Chrystusa

— prosił.

Abp Skworc zwrócił uwagę, że pójście za Chrystusem jako Światłem polega na „wypełnianiu powierzonego człowiekowi powołania”.

Słowo, które dla nas i dla naszego zbawienia stało się Ciałem wzywa nas byśmy nasze życie traktowali jako powołanie (…) w sposób zdyscyplinowany, poważny, na serio

— mówił. Dodał, że „jest to możliwe, jeśli poddamy się ewangelicznej dyscyplinie, jeśli ustalimy, co jest dla nas najważniejsze, co najpierw trzeba wykonać”.

Sięgając do nauczania kard. Józefa Ratzingera pytał „Co tak naprawdę znaczy obchodzić Boże Narodzenie? Jest to zaproszenie, by wyruszyć w drogę; zaproszenie, by stać się pasterzem, usłyszeć głos anioła obwieszczającego nam radość Boga. Jest to wezwanie, aby spotkać i rozpoznać Dziecię, które rodzi się także dziś na ołtarzu po to, by przynosić światu Boża chwałę jako fundament pokoju wśród ludzi”.

Panewnicka bazylika Ojców Franciszkanów słynie m.in. z największej szopki bożonarodzeniowej postawionej w kościele. Co roku licznie odwiedzają ją rzesze wiernych.

Bp Pindel: Łaska Boża stała się widzialna w postaci bezbronnego Dziecka

„Łaska Boża działa niezwykle, a co dopiero, gdy staje się widzialna, w postaci bezbronnego Dziecka” – zwrócił uwagę bp Roman Pindel, który przewodniczył Pasterce o północy w konkatedrze żywieckiej. Hierarcha wskazał, nawiązując do odczytanego fragment Listu Pawła Apostoła do Tytusa, że noc narodzenia Jezusa to moment, kiedy ukazała się łaska Boga, niosąca zbawienie wszystkim ludziom.

Jak zaznaczył kaznodzieja, łaska Boga – niewidzialna, do zbawienia konieczna – ukazała się w chwili narodzenia Jezusa.

W ten sposób można było zobaczyć, jak bardzo Bóg może być łaskawy wobec człowieka

— dodał i wskazał, że łaska ta widoczna jest „w małym Dziecku, które przyszło na świat, a w którym naprawdę jest Bóg”.

Ten, który wcześniej z miłości powołał świat do istnienia, aby móc kochać każdego człowieka. Widząc jego upadek, grzech, odejście i zapomnienie, niekiedy zbiorową apostazję, niewiarę aż po nienawiść wobec ludzi i Boga, a nawet sprzysiężenie się z Szatanem, otóż ten Bóg nie odrzucił grzesznego świata, ale z jeszcze większej miłości postanowił ten świat uratować od śmierci i Złego

— wyjaśnił duchowny.

Jak wytłumaczył, w Betlejem można było „zobaczyć i dotknąć tej łaski, którą jest Syn Boży w małym Dziecku”.

Potężna łaska Boża, zdolna poruszyć serce najbardziej zaciętego człowieka, teraz potrzebuje pomocy Matki, ale i pieluszek oraz miejsca, w którym by można bezpiecznie położyć Dziecko

— stwierdził kaznodzieja.

Sposób ukazania się Łaski Boga w Jezusie w Betlejem jednoznacznie świadczy, że tylko z miłości do człowieka w taki sposób Bóg przychodzi ze swoją łaską. Przychodzi, by zbawić człowieka, choć po ludzku nie zasługuje on na to i nie może odpłacić za łaskę zbawienie. Tym bardziej, że pośród szyderstwa gapiów Jezus umrze za grzechy ludzkie na Krzyżu. Ukazująca się w taki sposób łaska Boża pokazuje, jak drogi jest dla Boga każdy człowiek

— zaznaczył i za św. Pawłem powtórzył, że takie przyjście Jezusa w Betlejem „poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie”.

Na koniec przypomniał, że za rok przypada okrągła rocznica ważnego wydarzenia w dziejach świąt Bożego Narodzenia.

24 grudnia 1223 roku w malutkiej miejscowości, gdzie św. Franciszek miał bardzo surową pustelnię, powstała pierwsza szopka a przybywający do niej mogli naocznie się przekonać, w jaki sposób Jezus urodził się w Betlejem

— wytłumaczył i zwrócił uwagę, że niemal 900 lat temu „okazała się łaska Boża” w malutkim Greccio.

W szopce zbudowanej po to, by prości ludzie mogli zobaczyć biedę, w jakiej narodził się Syn Boży i by poruszeni tym widokiem zapragnęli, żeby Jezus narodził się także w ich sercach. Także i my o tej porze, niedaleko zbudowanej szopki, sprawujemy Eucharystię, pragnąc by Jezus narodził się w naszych sercach, a także w tej starej i czcigodnej świątyni Żywca, która jest także katedrą naszej diecezji

— zakończył.

Abp Guzdek: Boga można spotkać w szlachetnym człowieku

„Życzmy sobie nawzajem i tak postępujmy, aby stawać się powodem zdumienia wielu, którzy w zachwycie powiedzą: «Spotkałem człowieka!». Spotkałem Boga w szlachetnym człowieku!” – mówił podczas pasterki w białostockiej archikatedrze abp Józef Guzdek, przypominając, że przesłanie o „byciu człowiekiem dobrym, wrażliwym i szlachetnym” jest podstawowym przesłaniem płynącym z betlejemskiej groty.

W homilii metropolita wyjaśniał, że odpowiedzią na pytania, dlaczego w czasie świąt Bożego Narodzenia spotykamy tak wiele gestów przebaczenia, życzliwości i pomocy drugiemu człowiekowi jest przyjście na świat Syna Bożego, który dokonał rewolucji w świecie wartości, odrzucając zasadę odwetu i nienawiści, a wprowadzając prawo miłości Boga i bliźniego.

W Betlejem dokonało się niezwykłe wyniesienie ludzkiej natury. Bóg w osobie Jezusa Chrystusa stał się jednym z nas, abyśmy odkryli w sobie i w innych, jak piękny jest człowiek i człowieczeństwo

— mówił.

Kaznodzieja, nawiązując do starożytnej opowieści o Diogenesie, według której grecki filozof miał przechadzać się w słoneczny dzień po mieście z zapaloną latarnią wołając: „Szukam człowieka!”, zauważył, że dziś wielu ludzi mogłoby powtórzyć ten wymowny gest, nie tylko w swoich rodzinnych domach i najbliższym otoczeniu.

Echo natarczywego wołania: «Szukam człowieka!», rozlega się także wówczas, gdy przyglądamy się debatom społecznym. Niejednokrotnie wypowiadane słowa są pełne bezpodstawnych oskarżeń, poniżania i pogardy. Wrażliwość została zdominowana przez skuteczność. Człowiek nie jest ważny, zupełnie się nie liczy. Liczą się tylko władza i sukces, jeśli nawet nie realny – to przynajmniej medialny

— stwierdził. Dodał, że spoglądając na sytuację na Ukrainie można mieć wrażenie, że poszła w niepamięć ewangeliczna zasada dostrzegania w drugim człowieku bliźniego.

Abp Guzdek wskazał, że nowość przyniesiona przez Jezusa Chrystusa „polegała na odkryciu w sobie i w innych prawdy o człowieku, który jest piękny wtedy, gdy kocha i szanuje drugiego człowieka”.

Jezus przez swoich wyznawców pragnie kontynuować misję walki o poszanowanie każdego człowieka i jego godności. Dlatego w tę Świętą Noc, pośród wielu życzeń, przekażmy to najważniejsze: obyś na drogach swojego życia spotykał samych dobrych i szlachetnych ludzi

— mówił, przypominając, że w kraju, gdzie w oparciu o ewangeliczne wartości zrodziła się „Solidarność”, trzeba powtarzać za św. Janem Pawłem II całemu światu: „Jeden drugiego brzemiona noście! A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy «brzemię» dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności”.

Z betlejemskiej groty płynie zasadnicze przesłanie: Bądź człowiekiem – dobrym, wrażliwym i szlachetnym. Człowiekowi służ. Broń jego godności i honoru

— wskazał hierarcha, składając wiernym życzenia, by stawali się powodem zdumienia wielu, którzy w zachwycie będą mogli powiedzieć, ze spotkali Boga w szlachetnym człowieku.

Abp Ryś: Jezus jest Księciem Pokoju

Wierzycie, że siła można zaprowadzić pokój na świecie? Czy siła można zaprowadzić pokój w twoim domu? Siła to można doprowadzić co najwyżej do cichych dni. Pokój to nie jest brak wojny. To, że ludzie się nie biją, to jest pokój? Pokój jest tam, gdzie ludzie żyją w jakiś relacjach, gdzie siadają razem do stołu, kiedy razem ze sobą rozmawiają. Jezus jest Księciem Pokoju, który staje przed nami w pozycji uniżenia i pokory – mówił abp Grzegorz Ryś.

Tegoroczna Pasterka, której przewodniczył abp Grzegorz Ryś, nie odbyła się w katedrze św. Stanisława Kostki, ale w parafii pw. Świętego Michała Archanioła na łódzkich Bałutach. Kościół ten jest świątynią, która od 21 lat jest wznoszona ofiarnością parafian i posługą miejscowych duchownych.

O dwu kontrastach zawartych w czytaniach liturgii słowa nocy Bożego Narodzenia mówił do zgromadzonych w świątyni w swojej homilii metropolita łódzki. Wskazał on na zestawienie Faraona i Chrystusa oraz na Oktawiana Augusta – zwanego zbawicielem ówczesnego świata i Jezusa – Księcia Pokoju.

Realną władzą ma tylko ten, kto ma władzę nad sercem człowieka

— mówił w homilii metropolita łódzki.

Chrystus na władzę nad naszym sercem – władzę, która bierze się z krzyża. Każdy z nas patrzy na krzyż i wie, że należy do Niego. On ma władzę mi rozkazywać, bo jest to władza ukrzyżowanej Miłości. Ta noc pyta nas: czy nam jest bliżej do Faraona, czy do Chrystusa? — pytał abp Ryś.

Arcybiskup zwrócił uwagę, że – każdy z nas ma jakąś władzę. Jest władza biskupa, proboszcza, czy wikariusza. Jest władza ojca i matki. Władza starszaków nad nie starszakami w przedszkolu. Każdy z nas jest na tym punkcie jakoś chory. Jest władza nad tym, kto mi zawinił, jest władza nad tym, kto jest chory, bo od mnie zależy czy podam mu szklankę herbaty. Jest władza nad tym, by pomóc i nie pomóc drugiemu. Masz władzę, a jaki jest tron na, którym siedzisz jako władca? Czy ten tron ma cokolwiek z krzyża? Jak ten tron nie przypomina krzyża, to w konfrontacji z Chrystusem nie mamy tytułu do tej władzy – podkreślił.

Wskazując na Oktawiana Augusta, uważanego za współczesnych sobie za władcę, który podarował światu pokój, metropolita łódzki pytał: kto zaprowadza pokój?

Na jaki sposób pokój może być zaprowadzany? Czy na sposób Oktawiana Augusta, czy na sposób Jezusa Chrystusa? Jak zaprowadzić pokój miedzy Ukrainą, a Rosja? Najczęstszą odpowiedzią, jaka pada to pytanie, jest: „pokój zaprowadzi ten, kto będzie miał silniejsza armię, czy lepszą broń”. Wierzycie, że siła można zaprowadzić pokój na świecie? Czy siła można zaprowadzić pokój w twoim domu? Siła to można doprowadzić co najwyżej do cichych dni. Pokój to nie jest brak wojny. To, że ludzie się nie biją, to jest pokój? Pokój jest tam, gdzie ludzie żyją w jakiś relacjach, gdzie siadają razem do stołu, kiedy razem ze sobą rozmawiają. Jezus jest Księciem Pokoju, który staje przed nami w pozycji uniżenia i pokory

— zauważył abp Ryś.

Chrystusa przez krzyż przyniósł pokój, bo na krzyży zabił wrogość. Zabijasz wrogość, kiedy stajesz się takim małym, położony w żłobie, a nie gdy stajesz jako wielki! Jest nam dany Znak – czytajmy go i niech się w naszym życiu wypełni to, czego nas ten Znak uczy

— zakończył metropolita łódzki.

Abp Górzyński: Nadzieja dla świata jest jedynie w Nowonarodzonym Zbawicielu

W konkatedrze św. Jakuba w Olsztynie abp Józef Górzyński przewodniczył Mszy św. Pasterskiej, a także wygłosił homilię. – W tegoroczną bożonarodzeniową noc, wśród wielu myśli, na które naprowadzają nas biblijne czytania tej Mszy św., naszą uwagę najbardziej przyciągają te mówiące o pokoju – powiedział metropolita warmiński.

W świetle objawienia odpowiedź jest bardzo oczywista: pokój jest rzeczywistością „zakorzenioną w Bogu”. Zerwanie relacji z Bogiem jest źródłem wszelkiego niepokoju. To cechuje opis dramatu człowieka od czasu grzechu pierworodnego aż do narodzenia Pana Jezusa. Dopiero rodzący się w ciele Syn Boży przynosi pojednanie z Bogiem i daje nam szansę na pokój

— mówił arcybiskup.

Wszyscy, którzy poznają Jezusa, w tym najgłębszym sakramentalnym sensie, czyli są w Niego wszczepieni i trwają w tej jedności, noszą w sobie chrystusowy pokój. Bóg Ojciec ma w nich takie upodobanie, jakie ma w swoim Synu. Wszystko, co czynimy w naszej wierze, jest ukierunkowane na trwanie w jedności z Bogiem Ojcem, przez Chrystusa w Duchu Świętym. Każda modlitwa i każdy sakrament jest w swej istocie temu dedykowany. Jednocześnie wszystko, co tę jedność naraża lub zrywa, jest przyczyną ludzkiego dramatu, a przez to także i dramatu świata. Oto recepta na pokój w człowieku i pokój w świecie! – mówił abp Górzyński.- Syn Boży rodząc się jako człowiek przynosi nam pełnię objawienia Bożego, czyli pełnię możliwości poznania dróg Bożych. Od nas zależy, czy chcemy wejść na tę drogę poznania i nią kroczyć. Jest to możliwe, jeśli pozostajemy w jedności z Chrystusem poprzez wypełnianie jego nauki

— zaznaczył metropolita.

Świat dobrze wyczuwa gdzie jest prawda i często rozpaczliwie się przed nią broni. Ale nadzieja dla świata jest jedynie w Nowonarodzonym Zbawicielu. Zadaniem chrześcijan jest w to uwierzyć i o tym świat przekonywać. Nawet za cenę ośmieszania czy prześladowań. Jest to zadanie na dziś

— mówił.

Czy zatem możemy mieć wątpliwości, po co świętować Boże Narodzenie? Czy możemy nie dostrzegać, czym dla nas, dla każdego człowieka i dla świata jest to, że Bóg staje się człowiekiem? Niech te święta skłonią nas do jak najgłębszych refleksji i pomogą znaleźć odpowiedź na najbardziej istotne dla nas dzisiaj pytania. Wśród nich także i na to pytanie o pokój

— zakończył arcybiskup.

Bp Buzun: Potrzebujemy pokoju we własnych sercach

Potrzebujemy pokoju za naszą granicą, ale też potrzebujemy pokoju we własnych sercach i we własnych środowiskach rodzinnych, a przychodzący Jezus przynosi nam pokój – mówił bp Łukasz Buzun, który przewodniczył pasterce w katedrze św. Mikołaja w Kaliszu.

W homilii biskup pomocniczy diecezji kaliskiej wskazywał, że Bóg przyszedł na świat w postaci dziecka, które prosi o naszą miłość.

Bóg staje się dzieckiem, abyśmy mogli Go zrozumieć, przyjąć i kochać

— podkreślił celebrans.

Zaznaczył, że Słowo Boże mówi, że nie ma wygranej przyszłości, gdy odrywamy się od Jezusa.

Gdy jesteśmy z Chrystusem to pomimo ludzkich błędów i ułomności otwierają się nam wrota nadziei

— stwierdził kaznodzieja.

Podkreślał, że Boże Narodzenie stało się świętem darów, ponieważ Bóg ofiarował samego siebie, abyśmy Go naśladowali.

Przyjmując wiele prezentów nie zapominajmy o prawdziwym Dawcy i o tym, abyśmy sobie wzajemnie ofiarowali cząstkę nas samych, byśmy ofiarowali swój czas Bogu i innym ludziom — mówił biskup pomocniczy diecezji kaliskiej.

Życzył wiernym, aby czas Bożego Narodzenia i cały nowy rok był czasem pokoju.

Potrzebujemy pokoju za naszą granicą, ale też potrzebujemy pokoju we własnych sercach i we własnych środowiskach rodzinnych. Życzę tego pokoju Bożego, on jest zawsze owocem dobrej spowiedzi, przebaczenia, pojednania z osobami, z którymi nam się trudno żyje, a zawsze takie osoby są, czasami trudno jest do kogoś zadzwonić, porozmawiać czy złożyć życzenia. Życzę odwagi do budowania dobrych relacji z ludźmi, a do tego potrzebna jest łaska Boża

— podkreślił bp Buzun.

Bp Włodarczyk: Słuchający Bóg chce się narodzić w każdym z nas

„Słuchający Bóg chce się narodzić w każdym z nas” – mówił podczas Pasterki w Sanktuarium Świętej Rity w Bydgoszczy bp Krzysztof Włodarczyk.

Tej nocy – jak dodał – z radością pielgrzymujemy duchowo do Betlejemskiej Groty, w której ponad dwa tysiące lat temu narodził się Chrystus, Syn Boży, Prawdziwy Bóg i Człowiek.

Stał się jednym z nas. Stał się częścią naszej historii i tożsamości

— dodał.

Ordynariusz diecezji bydgoskiej podkreślił, że Bóg, który przychodzi do każdego bez wyjątku, pragnie jego zbawienia, uświęcenia, pracy, odpoczynku, świętowania.

To wszystko dla mojego szczęścia

— mówił, cytując fragment encykliki Benedykta XVI „Spe salvi” o chrześcijańskiej nadziei. „Poznać Boga – prawdziwego Boga – oznacza otrzymać nadzieję. Dla nas, którzy od zawsze żyjemy z chrześcijańską koncepcją Boga i przywykliśmy do niej, posiadanie nadziei, która pochodzi z rzeczywistego spotkania z Bogiem, jest już czymś, z czego niemal nie zdajemy sobie sprawy”.

Biskup bydgoski podkreślił, że „słuchający Bóg chce się narodzić w każdym z nas”. Przez spowiedź świętą i łaskę Komunii św. Przez codzienną modlitwę, niedzielną i świąteczną Eucharystię, uczynki miłosierdzia. Posługę wśród osób samotnych, chorych, cierpiących.

Puste miejsce przy wigilijnym stole oznacza łączność nie tylko ze zmarłymi, lecz z osobami, które pozostaną same na święta. Ile łez wylewają dziś ojcowie i matki, gdy syn czy córka odwracają się od Boga, Kościoła, przykazań, a nawet przestają się modlić. Nie szanują i nie kochają już ojca i matki. Błogosławieństwa Bożej Dzieciny nie będzie tam, gdzie Bóg jest zapomniany i odtrącony

— powiedział.

Według bp. Krzysztofa Włodarczyka oprócz adoracji przy żłóbku powinna nam również towarzyszyć postawa radości, bez której nie ma prawdziwego świętowania!

A radość to nic innego jak wewnętrzny pokój i świadomość, że Bóg jest ze mną. Bóg przyszedł przecież do nas wszystkich! Dlatego nikt nie powinien być dzisiaj smutny. Nawet jeśli zewnętrznie nie okazujemy tej radości, to w sercu powinien zagościć pokój

— dodał.

Myśląc o Bożym Narodzeniu, warto zdaniem ordynariusza pamiętać, co, a raczej Kto jest w centrum. O tym, że są to dni dziękczynienia Chrystusowi za Jego obecność wśród nas i za całe dzieło zbawienia.

Trzeba się w te dni ucieszyć Bogiem, który nikogo z nas nie opuszcza – ani w samotności, ani w biedzie, ani w niewoli, ani w śmierci, ani nawet w grzechu. Ważne, byśmy pamiętali, że Boże Narodzenie dzieje się każdego dnia. Życzę głodu Mszy świętej i Komunii świętej, tęsknoty za tabernakulum i oglądaniem Hostii Przenajświętszej. Przecież to właśnie jest dla nas kawałkiem nieba na ziemi

— podsumował.

Bp Lechowicz: Pasterze uczą nas gotowości wychodzenia na spotkanie Boga

Boże Narodzenie to zachęta, byśmy miłością darzyli się wzajemną, słowem i czynem na co dzień składali sobie najlepsze życzenia i zawsze podawali sobie ręce oraz byli gotowi zasiąść do wspólnego stołu – tego domowego i tego eucharystycznego – powiedział podczas Pasterki w katedrze polowej bp Wiesław Lechowicz. We Mszy św. uczestniczyli: Mariusz Błaszczak – minister Obrony Narodowej, żołnierze, funkcjonariusze służb mundurowych oraz pracownicy wojska z rodzinami.

W homilii bp Lechowicz przypomniał, że przyjście Syna Bożego na Ziemię dokonało się w nocy. Przywołał słowa proroka Izajasza: „Naród kroczący w ciemnościach nocy ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroku światło zabłysło”.

Naród wybrany istotnie kroczył w ciemnościach podziałów religijnych i politycznych, w ciemnościach panowania obcego – rzymskiego mocarstwa. Przyjście na świat Zbawiciela było jak zapalenie pochodni podczas nocnej wędrówki

— powiedział bp Lechowicz. Ordynariusz wojskowy podkreślił, że w „tę świętą noc celebrujemy Boże Narodzenie, mając nadzieję, że Jezus wyzwoli współczesnego człowieka i poszczególne społeczności czy narody z mroków i ciemności, jakie obejmują różne obszary życia moralnego i duchowego, politycznego i ekonomicznego”.

Przede wszystkim jednak mamy nadzieję, że nas wyzwoli z ciemności, mających swe źródło w naszych grzechach i słabościach, złych skłonnościach i przyzwyczajeniach

— powiedział.

Biskup polowy przypomniał, że pierwszymi świadkami narodzin Jezusa byli pasterze.

Pasterze to osoby, które czuwają, a nie śpią. Różnica między tym, kto śpi, a tym, który czuwa polega przede wszystkim na tym, że śpiący znajduje się w jakimś innym, nierealnym świecie. Obudzić się, oznacza powrócić do rzeczywistości, do prawdziwego życia, oznacza wyrwać się z tego, co iluzoryczne i zwodnicze

— powiedział. Przestrzegał, że we współczesnym świecie jesteśmy narażeni na uśpienie, przez „potężne lobby, posługujące się środkami usypiającymi, osłabiającymi naszą czujność, bo człowiekiem uśpionym czy nawet zaspanym łatwiej jest manipulować i sobie podporządkować”.

Niewątpliwie nie pozwala nam na ospałość wojna tocząca się w Ukrainie. Ona dowodzi, że wciąż trzeba być czujnym i podejmować wysiłek w celu utrzymania wolności nie tylko w wymiarze społecznym, ale i osobistym. Na szczęście nie jesteśmy sami – „Bóg się nam rodzi”. Jest z nami solidarny w sposób niepojęty

— powiedział.

Jak zwrócił uwagę bp Lechowicz pasterze, dostrzegając wagę przesłania, udali się w kierunku stajenki „natychmiast”, „pośpiechem”.

Pasterze uczą nas gotowości wychodzenia na spotkanie Boga, przyjmowania daru Jego obecności i wyzwalania się z tego wszystkiego, co czyni nas ociężałymi, co nas przygniata, ograniczając horyzonty tylko do tego, co przyziemne i tym samym przemijające

— przekonywał bp Lechowicz.

Dodał, że choć w Ewangelii czytamy, że pasterze znaleźli Boże Dziecię, to głębsza refleksja nad Pismem prowadzi do wniosku, że to raczej Bóg ich znalazł i zaprosił do spotkania z sobą.

Oni chętnie na to zaproszenie odpowiedzieli i przyszli w gościnę do Jezusa, Maryi i Józefa. Podobnie i dziś Pan Bóg do nas przychodzi i zaprasza nas do życia w komunii, w przyjaźni z sobą. Nasza obecność na Eucharystii jest odpowiedzią na to zaproszenie. Będąc na Mszy św. stajemy się podobni do pasterzy adorujących Jezusa – oni adorowali Jezusa pod postacią Dziecka, my pod postaciami równie niepozornymi, jakimi są chleb i wino przemienione mocą Ducha Świętego w Ciało i Krew Jezusa

— powiedział.

Zdaniem biskupa „miłość wobec Boga objawia się nie tylko w kulcie, ale i w życiu, w naszej relacji do drugich”. Dodał, że „Boże Narodzenie to zachęta, a może nawet i krzyk, byśmy miłością darzyli się wzajemną, byśmy słowem i czynem na co dzień składali sobie najlepsze życzenia i zawsze podawali sobie ręce i zawsze byli gotowi zasiąść do wspólnego stołu – tego domowego i tego eucharystycznego!”. Na koniec życzył zebranym, aby naśladowali w swoim życiu pasterzy i dostąpili podobnej jak oni radości i pokoju.

Bp Śmigiel: Boże Narodzenie to święto, które świadczy o potędze Słowa

Od wiary i zaufania pozostaje już tylko jeden krok do pokochania Chrystusa obecnego w Kościele – mówił bp Wiesław Śmigiel podczas Pasterki w toruńskiej katedrze.

Przewodnicząc Mszy w katedrze toruńskiej biskup Śmigiel nawiązał do hasła roku duszpasterskiego „Wierzę w Kościół Chrystusowy”. Przypomniał, że Kościół, który tworzymy jest kolebką słowa Bożego. Pięknie to ukazuje liturgia Bożego Narodzenia.

Boże Narodzenie to święto, które świadczy o potędze Słowa. Jezus Chrystus, narodzony w Betlejem, jest najpiękniejszym i ostatecznym Słowem wypowiedzianym do nas przez Boga

— mówił.

Zaznaczył, że na podobieństwo Maryi mamy być nie tylko nosicielami Słowa, ale mamy Je zrodzić dla świata.

Mamy dać ciało słowu Boga, dzięki nam Jego słowo ma być obecne w świecie. Mamy tak żyć, by to słowo było widoczne. Czy patrząc na nas można coś powiedzieć o Chrystusie? – pytał zebranych. Wskazując na nieustanny pośpiech w życiu człowieka wskazał, że Słowo potrzebuje czasu, dlatego ważna jest cnota cierpliwości.

Słowo potrzebuje czasu, by wydać owoc, by dojrzeć w człowieku. Miejmy więc cierpliwość dla siebie i innych, dajmy Słowu czas, by mogło przynieść przemianę serca

— mówił.

Biskup przypomniał, że kolejnym filarem Kościoła Chrystusowego jest Eucharystia. Nie ma wiary w Kościół bez Eucharystii, która uczy nas, że mamy być dobrzy jak chleb.

Pierwsza wspólnota zjednoczona wokół żłóbka, złożona z pasterzy, jest krucha, ale pełna entuzjazmu i radości.

Wiara w Kościół Chrystusowy to wejście we wspólnotę, to bycie we wspólnocie. Może niekiedy ta wspólnota jest poraniona, krucha, ale mam nadzieję, że nadal radosna i pełna nadziei

— powiedział bp Wiesław Śmigiel.

Abp Wojda: Boże Narodzenie nie może nam spowszednieć

Nie wstydź się trwania przed narodzonym w Betlejem Mesjaszem – powiedział abp Tadeusz Wojda podczas pasterki. Metropolita gdański przewodniczył o północy uroczystej Eucharystii w archikatedrze oliwskiej na rozpoczęcie obchodów Bożego Narodzenia.

W homilii abp Wojda zwrócił uwagę, że orędzie proroków spełniło się w Jezusie narodzonym w Betlejem. – Dzisiejsze czytania, a zwłaszcza Ewangelia, która opowiada nam w szczegółach o narodzeniu Jezusa, przekazują nam w pierwszym rzędzie historyczne wydarzenie. Tym samym narodziny Jezusa dały początek wierze w Syna Bożego, Zbawiciela, obecnego w małym i ubogim Niemowlęciu, położonym w żłobie na sianie.

Wiara sprawiła, że w tym małym, ubogim Dziecięciu pasterze rozpoznali oczekiwanego Mesjasza, Zbawiciela świata

— dodał metropolita.

Powiedział, że narodziny Mesjasza są początkiem wiary dla pasterzy, starca Symeona, prorokini Anny, Mędrców ze Wschodu i kolejnych pokoleń.

Boże Narodzenie to wydarzenie, które staje się źródłem wiary dla tych, którzy już ją posiadają, ale i dla tych, którzy jej poszukują, dla każdego kto się z nią zmaga, kto pragnie wydostać się z otaczających go ciemności grzechu i niewiary

— podkreślił hierarcha.

Zaznaczył jednocześnie, że pragnienie Boga jest głęboko ukryte w sercu każdego człowieka. Nosi je w sobie każdy, niezależnie od swojego pochodzenia, stanu, koloru skóry, wyznawanej religii. Niekiedy jest ono głęboko ukryte, a nawet przysypane grubą warstwą spraw niepotrzebnych i bez znaczenia. Poznanie tajemnicy Bożego Narodzenia jest możliwe tylko wtedy, gdy człowiek może się zatrzymać, wyciszyć, z odwagą popatrzeć na Boże Dziecię położone w żłobie.

Czy potrafimy się poddać działaniu tej wielkiej tajemnicy? A może to Boże Narodzenie już nam tak spowszedniało, że nie jest w stanie już nic więcej w nas wzbudzić. Byłoby to smutne i świadczyłoby o naszym całkowitym niezrozumieniu Bożego Narodzenia

— stwierdził abp Wojda.

W dalszej części rozważania zaznaczył, że orędzie o narodzeniu Pana jest skierowane dzisiaj do każdego człowieka. Wszyscy są zaproszeni, aby się wyciszyć i pozwolić się zadziwić.

Nie wstydź się okazywać swojego wzruszenia. Nie wstydź się trwania przed narodzonym w Betlejem Mesjaszem. Nie pozwól, aby ci umknęła ta wyjątkowa okazja spotkania Boga

— zachęcał metropolita.

Na zakończenie życzył zgromadzonym, odwołując się do Benedykta XVI i Jana Pawła II, by poczuli się dumni z wyboru Chrystusa i starali się żyć zgodnie z wiarą w Niego.

Nie wstydźmy się Chrystusa! Nie bójmy się Chrystusa! On niczego nam nie zabiera, a wręcz przeciwnie, daje wszystko. Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi, a znajdziecie prawdziwe życie

— podsumował arcybiskup.

Bp Florczyk: Wigilia to święta noc, gdy stajemy się dla siebie jak bracia

To naprawdę jedyny taki wieczór, święta noc, gdy stajemy się dla siebie, jak bracia i siostry – mówił dzisiaj bp Marian Florczyk, przewodnicząc uroczystej Pasterce w kieleckiej bazylice katedralnej.

W homilii przywołał atmosferę wyjątkowości wieczoru wigilijnego i istniejących wówczas więzi, mówił także o znaczeniu Słowa Bożego, ale i ludzkiego – wypowiadanego przez ludzi, a szczególnie o jego dewaluacji.

W wigilijny wieczór, pomimo zabiegania, doświadczamy piękna, wszędzie rozbrzmiewa śpiew pięknych kolęd, a Polska staje się jakby jednym pięknym chórem

— zauważył bp Marian Florczyk, zastanawiając się, co jest źródłem tej wyjątkowej tradycji? Wskazał na wigilijną przemianę serc, „jakby cud”, gdy na co dzień w mediach, na ulicach, w rodzinach, szkołach, doświadcza się tyle złych emocji.

Przy łamanym opłatku jawią się słowa piękne: miłości, serdeczności

— zauważył biskup.

Może to jedyny taki czas, kiedy słyszy się słowa: „przepraszam”, „wiesz, że cię kocham”, „jesteś mi najdroższy”

— zastanawiał bp Florczyk, zauważając gromadzenie się ludzi „we wspólnoty miłości”, wymowne puste miejsca przy stołach, pamięć o tych, którzy odeszli, ból samotności tak wielu osób.

Kto ma przyjść, aby zająć puste miejsce przy stole? To jest narodzony Jezus

— podkreślił bp Florczyk, zaznaczając, że przemianę serc wyjaśnia dzisiejsza Ewangelia.

Ten Zbawiciel – leżące w pieluszkach Dziecię, jest powodem i źródłem radości, ale czy ta serdeczność nie mogłaby trwać przez cały rok, każdego dnia? Życie nabrałoby większego smaku, stalibyśmy się rodzinną wspólnotą, a nie społeczeństwem samotników

— mówił biskup. Zauważył, że „słowo zrodzone w myśli, przechodzi przez serce jak przez filtr, wyraża wnętrze mówiącego i maluje jego obraz w oczach słuchających”, a „dzisiejsze słowa malują nam piękne portrety”. Przypomniał, że świat został „uczyniony słowem Boga”, a „Zbawiciel jest obrazem i zamiarem Boga, On Ojca wyraża i objawia”.

Moc Bożego Słowa to moc miłości Boga do człowieka

— podkreślał bp Florczyk.

Zwrócił także uwagę na złe słowa, które ranią, krzywdzą, burzą relacje.

Siła wulgarnych i nienawistnych słów jest straszna – zabija piękno relacji, przyjaźni

— mówił, zauważając, jak często i niemal wszędzie „obdarzamy się złym słowem” i że czynią to także dzieci. Skrytykował teatr za „gorszące sceny i słowa” oraz „mównicę w parlamencie”, która „też bywa poplamiona słowami”.Zaapelował o „dobre, serdeczne słowo”, które pomoże zbudować wspólnoty, miejskie, kościelne, narodowe.

Trzeba nam dzisiaj pochylić się nad Nim i zaczerpnąć słów miłości i zgody

— zachęcał bp Marian Florczyk życząc zarazem, „aby święta były dniami serdecznych słów i szczerych serc”.

Bp Chrząszcz: Chrystus najbardziej chce przyjść w ciemności naszego życia

Każdy z nas może przeżywać jakieś trudności czy słabości, ale właśnie w te ciemności naszego życia Chrystus chce przyjść najbardziej – mówił bp Robert Chrząszcz w czasie porannej Mszy św. w kaplicy klasztornej Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach zachęcając, by nie dać odebrać sobie radości z przyjścia Zbawiciela bez względu na okoliczności.

Komentując to, co ponad dwa tysiące lat temu wydarzyło się w Betlejem, bp Robert Chrząszcz zwrócił uwagę, że pasterze uwierzyli nie tylko w to, że urodziło się Dziecko, ale wierzą również w to, co o Nim powiedzieli aniołowie. Krakowski biskup pomocniczy pytał, czy współczesny człowiek, patrząc na żłóbek, wierzy tylko w historyczne narodzenie Jezusa, czy także w to, kim On jest.

Wiara, która znalazła miejsce w sercu pasterzy, prowadzi ich dalej – do dawania świadectwa

— mówił biskup zaznaczając, że spotkanie z nowo narodzonym Mesjaszem nie jest zakończeniem opowiadania, ale trwa w ich pamięci, sercach i relacjach.

Ludzie na całym świecie wspominają i celebrują Boże Narodzenie łącząc wiarę i nadzieję, że Boża Dziecina, Jej narodzenie, może przemienić ich życie, losy świata i napełnić łaknące serca miłością

— mówił bp Robert Chrząszcz przywołując przykłady mocy, która jest w misterium Bożego Narodzenia. Opowiedział m.in. historię z frontu pierwszej wojny światowej, gdy w Wigilię 1914 r. niemieccy wojskowi świątecznie przystroili okopy i zaczęli śpiewać kolędę „Cicha noc” – wówczas przyłączyli się do nich żołnierze brytyjscy.

Boże Narodzenie okazało się silniejsze od wojny

— podkreślił biskup.

Drugi przykład dotyczył historii z 1954 r. z sowieckich łagrów. Mimo doświadczenia niewoli i cierpienia, ludzie nie dali sobie wyrwać z serca radości z obchodów przyjścia na świat Zbawiciela. Podobnie było z kard. Stefanem Wyszyńskim, który opisywał przeżywanie świąt podczas internowania – nic nie przyćmiło mu radości z Bożego Narodzenia.

Każdy z nas może przeżywać jakieś trudności czy słabości, ale właśnie w te ciemności naszego życia Chrystus chce przyjść najbardziej

— mówił bp Robert Chrząszcz zachęcając, by nie dać odebrać sobie radości z przyjścia Zbawiciela bez względu na okoliczności.

Niech nasze serca napełnia wiara, nadzieja i miłość. Niech Boża Dziecina błogosławi każdemu i każdej z was. Niech to Boże Narodzenie, które poruszyło serca pasterzy i zdziałało tak wiele w tym świecie, przemienia i rozpromienia także nasze życie. Niech Chrystus, Książę pokoju, przyniesie pokój nam, naszym sąsiadom i całemu światu

— zakończył życzeniami krakowski biskup pomocniczy.

Bp Nitkiewicz: Pan Bóg ma wiele sposobów dotarcia do człowieka

Tradycyjnie śpiewem kolędy „Wśród nocnej ciszy” rozpoczęła się Pasterka w bazylice katedralnej, w której uczestniczyli mieszkańcy Sandomierza, wspólnota seminaryjna, siostry zakonne oraz wielu gości. Mszy świętej sprawowanej o północy przewodniczył biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz wespół z biskupem pomocniczym seniorem Edwardem Frankowskim. Eucharystię koncelebrowali księża z parafii katedralnej i przełożeni seminaryjni. Liturgię uświetnił śpiewem kolęd chór katedralny, a swoją obecnością Rycerstwo Sandomierskie.

Bp Nitkiewicz mówił w kazaniu o oczekiwaniu ludzkości na narodziny Zbawiciela.

Jego wcielenie wyniosło na wyżyny Nieba ludzką godność, która jest wpisana w człowieczeństwo od chwili poczęcia. Mogą zmieniać się przepisy, wyniki sondaży i referendów, dla Boga każdy człowiek ma wartość absolutną

— mówił biskup.

Kaznodzieja zauważył następnie, że anioł obwieszczając nowinę o narodzinach Chrystusa, pełni rolę katechety.

W rolę anioła wcielają się duchowni i świeccy. Katecheza – obrzydzana i wyśmiewana przez niektóre środowiska – ma prowadzić do Chrystusa, aby uznać w nim jedynego Pana i mistrza. To pozwoli właściwe kształtować spojrzenie na samego siebie, na innych, na nasze życie. Odróżniać zło od dobra, zachowując optymizm niezależnie od sytuacji.

Pan Bóg ma wiele sposobów dotarcia do człowieka. Wydaje się jednak, że katecheza głoszona w Kościele właściwie od samego początku, jest drogą najskuteczniejszą, zauważył biskup. Katecheza rozpoczyna się w rodzinie, a następnie, kiedy już przeniesie się do szkoły i do parafii, powinna być dalej wspierana przez osoby najbliższe dziecku oraz młodemu człowiekowi: rodziców, dziadków, rodzeństwo. A ponieważ do Chrystusa może doprowadzić jedynie ten, kto sam Go zna, potrzebna jest także katecheza dorosłych i systematyczne pogłębiania wiedzy religijnej w oparciu o niezatrute źródła. Takimi są Pismo św., katechizm, nauczanie papieża i biskupów.Biskup w homilii podjął temat katechezy w szkole. Zaznaczył, że w większości krajów Zachodu, na dodatek lepiej rozwiniętych, niż Polska, nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby wyprowadzić nauczanie religii ze szkół publicznych. Nikt nie ma zamiaru wstrzymywać jego finansowania ze strony państwa. Nie chodzi bynajmniej o jakieś sympatyzowanie z chrześcijaństwem. To dalekosiężna inwestycja. Gra idzie o przekazanie młodemu pokoleniu kodu cywilizacyjnego, bez którego nie sposób normalnie funkcjonować. Chodzi tutaj o wartości, prawo i kulturę ukształtowane przez chrześcijaństwo. Natomiast Sobór Watykański II naucza, że: „Ktokolwiek idzie za Chrystusem, Człowiekiem doskonałym, sam też pełniej staje się człowiekiem” GS, 41. Warto o tym pamiętać, zastanawiając się, czy zapisać dziecko na religię w szkole, a także śledząc toczącą się na ten temat debatę.

Zadaniem każdego chrześcijanina jest świadczenie o tym, że Jezus Chrystus narodził się z Maryi Panny w Betlejem, został ukrzyżowany, umarł i zmartwychwstał. Niech ta prawda, która rozbrzmiewa uroczyście podczas dzisiejszej Pasterki, będzie zawsze w naszym sercu i naszych ustach – podkreślił bp Nitkiewicz.

Na zakończenie wspólnej modlitwy bp Krzysztof Nitkiewicz, dziękując za obecność na wspólnej modlitwie, złożył zebranym życzenia bożonarodzeniowe.

Bp Florczyk: Wigilia to święta noc, gdy stajemy się dla siebie jak bracia

To naprawdę jedyny taki wieczór, święta noc, gdy stajemy się dla siebie, jak bracia i siostry – mówił dzisiaj bp Marian Florczyk, przewodnicząc uroczystej Pasterce w kieleckiej bazylice katedralnej.

W homilii przywołał atmosferę wyjątkowości wieczoru wigilijnego i istniejących wówczas więzi, mówił także o znaczeniu Słowa Bożego, ale i ludzkiego – wypowiadanego przez ludzi, a szczególnie o jego dewaluacji.

W wigilijny wieczór, pomimo zabiegania, doświadczamy piękna, wszędzie rozbrzmiewa śpiew pięknych kolęd, a Polska staje się jakby jednym pięknym chórem

— zauważył bp Marian Florczyk, zastanawiając się, co jest źródłem tej wyjątkowej tradycji? Wskazał na wigilijną przemianę serc, „jakby cud”, gdy na co dzień w mediach, na ulicach, w rodzinach, szkołach itd., doświadcza się tyle złych emocji.

Przy łamanym opłatku jawią się słowa piękne: miłości, serdeczności

— zauważył biskup.

Może to jedyny taki czas, kiedy słyszy się słowa: „przepraszam”, „wiesz, że cię kocham”, „jesteś mi najdroższy”

— zastanawiał bp Florczyk, zauważając gromadzenie się ludzi „we wspólnoty miłości”, wymowne puste miejsca przy stołach, pamięć o tych, którzy odeszli, ból samotności tak wielu osób.

Kto ma przyjść, aby zająć puste miejsce przy stole? To jest narodzony Jezus

— podkreślił bp Florczyk, zaznaczając, że przemianę serc wyjaśnia dzisiejsza Ewangelia.

Ten Zbawiciel – leżące w pieluszkach Dziecię, jest powodem i źródłem radości, ale czy ta serdeczność nie mogłaby trwać przez cały rok, każdego dnia? Życie nabrałoby większego smaku, stalibyśmy się rodzinną wspólnotą, a nie społeczeństwem samotników

— mówił biskup.

Zauważył, że „słowo zrodzone w myśli, przechodzi przez serce jak przez filtr, wyraża wnętrze mówiącego i maluje jego obraz w oczach słuchających”, a „dzisiejsze słowa malują nam piękne portrety”. Przypomniał, że świat został „uczyniony słowem Boga”, a „Zbawiciel jest obrazem i zamiarem Boga, On Ojca wyraża i objawia”.

Moc Bożego Słowa, to moc miłości Boga do człowieka

— podkreślał bp Florczyk.

Zwrócił także uwagę na złe słowa, które ranią, krzywdzą, burzą relacje.

Siła wulgarnych i nienawistnych słów jest straszna – zabija piękno relacji, przyjaźni

— mówił, zauważając, jak często i niemal wszędzie „obdarzamy się złym słowem” i że czynią to także dzieci. Skrytykował teatr za „gorszące sceny i słowa” oraz „mównicę w parlamencie”, która „też bywa poplamiona słowami”.

Zaapelował o „dobre, serdeczne słowo”, które pomoże zbudować wspólnoty, miejskie, kościelne, narodowe.

Trzeba nam dzisiaj pochylić się nad Nim i zaczerpnąć słów miłości i zgody

— zachęcał bp Marian Florczyk życząc zarazem, „aby święta były dniami serdecznych słów i szczerych serc”.

Abp Szal: Nie ulegajmy wynaturzeniu Bożego Narodzenia w imię fałszywego szacunku

Chcemy nie ulegać wynaturzeniu Bożego Narodzenia w imię fałszywego szacunku, który chce zepchnąć wiarę i istotę tej tajemnicy na margines – powiedział abp Adam Szal podczas Pasterki w bazylice archikatedralnej pw. św. Jana Chrzciciela w Przemyślu. Kaznodzieja zachęcał do kultywowania tradycji, ale podkreślił, że bez wiary wszystkie piękne zwyczaje są tylko pustym znakiem. Wraz z metropolitą przemyskim Mszę św. koncelebrował m.in. abp senior Józef Michalik.

Abp Adam Szal zwrócił uwagę, że świat coraz bardziej się laicyzuje i dotyczy to także sposobu świętowania i przeżywania Bożego Narodzenia, dlatego „tym gorliwiej powinniśmy czcić tę tajemnicę”.

Chcemy nie ulegać temu wynaturzeniu Bożego Narodzenia w imię fałszywego szacunku, który chce zepchnąć wiarę i istotę tej tajemnicy na margines, który wstydzi się mówić o tym, że jest Boże Narodzenie, zastępując tę prawdę bardzo ogólnym sformułowaniem, że jest to magia świąt. Zabrania się nawet w niektórych sytuacjach używania nazwy Boże Narodzenie, czy urządzania dekoracji bożonarodzeniowej

— mówił.

Dodał, że „jeśli pominiemy w naszych obchodach Chrystusa, jeśli zagasimy światło, którym jest On sam, to wszystko staje się sztuczne i bardzo zewnętrzne”.

Metropolita przemyski podkreślił, że trzeba popatrzeć na tajemnicę Bożego Narodzenia oczami wiary.

To prawda, że ważne jest budowanie szopki, ważna jest troska stół świąteczny, o kultywowanie obyczajów przekazywanych z pokolenia na pokolenie, ale bez wiary wszystkie te piękne zwyczaje, tradycja i obrzędy są pustym znakiem

— mówił.

Hierarcha zaznaczył, że przez tajemnicę wcielenia Pan Bóg otworzył nam niebo i dał nam udział w swoim bóstwie, byśmy Go przyjęli i przekazali innym.

Jeżeli dzielimy się Bogiem, jeżeli dzielimy się wiarą z naszymi dziećmi i młodzieżą, to jesteśmy bardzo wielcy, bo dajemy to, co jest w naszym sercu

— powiedział.

Kaznodzieja wskazywał, że najlepszym nauczycielami wiary w Boże Narodzenie są: Maryja, Józef, pasterze i mędrcy.

Ta maleńka wspólnota jest zawiązką wielkiej wspólnoty Kościoła. To także symbol uniwersalizmu Kościoła, który gromadzi ludzi przybywających ze wszystkich stron, bogatych i biednych

— stwierdził.

Abp Szal zachęcał do modlitwy za matki, by były zapatrzone w Maryję i uczyły się od Niej troski o dziecko oraz by ojcowie odznaczali się dojrzałą postawą odpowiedzialności za całą rodziną. Polecał także dzieci i młodzież, by były zapatrzone w Jezusa, który wzrastał w łasce u Boga i u ludzi.

Bp Greger: Prawda Bożego Narodzenia prowadzi jednych ludzi do drugich

„Jakżeż się nie cieszyć, gdy miłość przyszła na świat i rozbiła wśród nas swój namiot. Czy jednak świat jest w ogóle zainteresowany Bożym Narodzeniem?” – pytał bp Piotr Greger, który przewodniczył w nocy z 24 na 25 grudnia Pasterce w katedrze w Bielsku-Białej. Bielsko-żywiecki biskup pomocniczy przypomniał, że prawda Bożego Narodzenia „z tą niezwykłą miłością Boga przebija się przez wszystko, prowadząc jednych ludzi do drugich”.

Biskup zauważył, że nie jest żadnym zaskoczeniem, iż orędzie Bożego Narodzenia mówi o radości.

Jakżeż się nie radować, kiedy Bóg stał się Człowiekiem! Jakżeż się nie cieszyć, gdy miłość przyszła na świat i rozbiła wśród nas swój namiot. Czy jednak świat, w którym przyszło nam żyć, jest w ogóle zainteresowany Bożym Narodzeniem? Czy współczesny człowiek, nasze rodziny i społeczeństwo rozpoznały i uznały objawienie odwiecznej Miłości, jaką przynosi na świat Syn Boży stając się Człowiekiem?

— pytała kaznodzieja i wskazał, że wydarzenie Bożego Narodzenia odsłania zderzenie dwóch światów, panujące między nimi napięcie. Jak stwierdził, jest ono obecne i widoczne także dziś.

Z jednej strony jest to świat układów, wyrachowania ludzi rządzących, świat spisów i przeprowadzanych referendów, świat biurokracji. Jest to świat nastawiony na korzyść i przyjemność; świat, w którym nie zawsze poszanowana zostaje godność człowieka, co prowadzi do nienawiści i wojny, o czym przekonują nas wydarzenia za naszą wschodnią granicą

— skonstatował i powtórzył, że w tym świecie, Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek „staje się jedynie przeszkodą, bywa niepotrzebny, spychany na margines”.

Jednocześnie kaznodzieja zaakcentował, że istnieje też świat wiary i nadziei, który patrzy na wszystko oczyma pełnymi miłości.

To świat, który w duchu wiary klęka przed Dzieckiem narodzonym w nędznej szopie. To świat, który potrafi się radować – i to nie z powodu jakiejś powierzchownej nadziei, nie chwilowym powodzeniem ani społeczną czy polityczną przewagą

— wyjaśnił.

Zdaniem biskupa, prawda Bożego Narodzenia przebija się przez wszystko i pragnie zagościć w ludzkich sercach.

Przebija się ogromną mocą prowadząc jednych ludzi do drugich. Stają, wyciągają do siebie ręce i serce

— dodał, przywołując słowa Matki Teresy z Kalkuty: „Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie”.

Bp Wętkowski: Chrystus pragnie przemiany naszego życia

Jeśli człowiek nie zejdzie z wysokości swojego egoizmu, próżności i zarozumialstwa osobistego, społecznego i politycznego, nie spotka Boga – mówił biskup włocławski Krzysztof Wętkowski podczas Pasterki w bazylice katedralnej we Włocławku.

W homilii biskup włocławski ukazał znaczenie Bożego Narodzenia dla współczesnego człowieka. Uczynił to rozważając trzy rzeczywistości: fakt narodzenia Jezusa, okoliczności towarzyszące temu wydarzeniu oraz przesłanie jakie przynosi Zbawiciel. Zatrzymując się przy fakcie narodzenia hierarcha zaznaczył, że Syn Boży stając się człowiekiem chciał dzielić los wszystkich ludzi: nauczał, spotykał się z ludźmi, cierpiał, umarł, ale zmartwychwstał.

Narodzenie Jezusa mówi nam, że również w nas złożone jest ziarno nieśmiertelności

— zaznaczył bp Wętkowski.

Rozważając zapisane w Ewangelii okoliczności narodzenia Jezusa, homilista wskazał że ujawniają one trudności ze znalezieniem odpowiedniego miejsca, w którym Boży Syn mógłby przyjść na świat, ale także i późniejsze niebezpieczeństwo ze strony Heroda, który chciał zabić nowonarodzonego Mesjasza.

To wszystko symbolizuje i zapowiada odrzucenie Jezusa przez człowieka, które osiąga swój szczyt osiągnęło w wydarzeniach paschalnych. Ale podobnie dzieje się także dzisiaj — mówił hierarcha, dodając, że Chrystus nie przyszedł na świat, aby zbudować społeczeństwo idealne, ale aby przemienić życie człowieka, nadając mu sens.

Pochylając się nad przesłaniem przyniesionym przez Zbawiciela, biskup włocławski, podkreślił, że Chrystus przychodzi do każdego człowieka pomimo świadomości, że niektórzy nie chcą Go przyjąć. W tym kontekście wskazał, że najlepszą drogą do spotkania Jezusa jest pokora.

Jeśli człowiek nie zejdzie z wysokości swojego egoizmu, próżności i zarozumialstwa osobistego, społecznego i politycznego, nie spotka Boga

— tłumaczył bp Wętkowski.

Przypomniał również, że ilekroć człowiek nie był pokorny wobec Stwórcy i pragnął iść własną drogą, zawsze kończyło się to tragedią. Jako przykład przywołał ideologię nazizmu i komunizmu, który, choć w innej postaci, przetrwał do współczesnych czasów, niszcząc całe społeczności.

Kończąc, biskup zachęcił wszystkich, by wraz z ewangelicznymi pasterzami udali się do Betlejem i oddali chwałę nowonarodzonemu Dziecięciu, jako Bogu i Panu.

Bp Szkudło: Nadejdzie Boże Narodzenie, gdy żadna łza nie zakręci się w oku osamotnionego człowieka

Nadejdzie w końcu takie Boże Narodzenie, w którym żadna łza nie zakręci się w oku osamotnionego człowieka – powiedział bp Marek Szkudło w homilii podczas sprawowanej pod jego przewodnictwem Mszy św. pasterskiej w Katedrze Chrystusa Króla w Katowicach.

Zauważył, że w Uroczystość Bożego Narodzenia „dokonuje się tajemnica zjednoczenia nieba i ziemi (…); ludzka natura łączy się z boską”.

To ich zjednoczenie w Jezusie Chrystusie świat dzisiaj może oglądać. To jest sedno Bożego Narodzenia

— wyjaśnił.

W nocy, podczas której Bóg przyszedł na świat, dostrzegł wiele paradoksów: „Ciemność stała się dniem; ciszę wypełniła wrzawa (…); pasterskie pokrzykiwania wymieszały się z anielskimi gloriami”. Wspomniał dramat wojny w Ukrainie.

Jeszcze rok temu na Pasterce nie przyszło nam do głowy, że po kilkudziesięciu dniach wybuchnie wojna i że będzie tak straszna, tak okrutna, tak bardzo uwarunkowana partykularnymi interesami najbogatszych, że przyniesie tyle łez, cierpienia, trwogi, kłamstwa, dezinformacji, fałszu

— mówił bp Szkudło.

Nawiązując do Orędzia na Światowy Dzień Pokoju, za papieżem Franciszkiem powtórzył: „Ta wojna, wraz ze wszystkimi innymi konfliktami na całym świecie stanowi (…) klęskę całej ludzkości”. Interpretując słowa papieskiego przesłania stwierdził, że „wojna od nas wymaga” trzech rzeczy: przemienionego serca, uzdrowienia świata oraz otwarcia na braterstwo.

– Mam takie marzenie – kontynuował bp Szkudło – że nadejdzie w końcu takie Boże Narodzenie, w którym żadna łza nie zakręci się w oku osamotnionego człowieka, w którym żaden diabelski podszept nie zmąci myśli ludzi, że nadejdzie taka noc betlejemska, która będzie nocą sądu nad ciemnością, ale tej samej nocy wszyscy ludzie staną w świetle. Pokiereszowani grzechem, jak każdy z nas, osamotnieni losem, jak wielu pomiędzy nami, zapłakani samotnością, wystraszeni przyszłością. My wszyscy. Staniemy w świetle

— spuentował.

Na zakończenie homilii modlił się słowami wielkich antyfon adwentowych. – Chcę je wspomnieć w modlitwie, mojej modlitwie o pokój – powiedział wymieniając konkretną intencje po każdej z nich.

Abp Galbas: Kościół to nie skansen, a liturgia to nie muzeum pełne staroci

Kościół to nie skansen, a liturgia to nie muzeum pełne staroci. Świętujemy dziś Tajemnicę Bożego Wcielenia ‒ mówił podczas Pasterki w Bazylice MB Piekarskiej w Piekarach Śląskich abp Adrian Galbas. Po mszy św. koadiutor archidiecezji katowickiej zainaugurował tegoroczne „Piekarskie Betlejem”.

Abp Galbas zauważył, że w dzisiejszych tekstach liturgicznych wiele jest o „widzeniu”. ‒ To jest niezwykłe i niepojęte: Bóg, w którego wierzymy, pozwala się zobaczyć ‒ tłumaczył przypominając starotestamentowy zakaz czynienia podobizny Boga.

Każdy, kto by się na to odważył byłby przeklęty. A oto teraz Nowonarodzony Chrystus sam, staje się „obrazem Boga Niewidzialnego

— dodał.

Hierarcha zachęcał do oglądania Boga w Chrystusie jak najczęściej i jak najwięcej. Przede wszystkim w Kościele, w liturgii, w modlitwie, w sakramentach.

Twarzą w twarz można zobaczyć Chrystusa, zwłaszcza w Eucharystii

— zauważył.

Kaznodzieja zachęcał wiernych do bycia „światłem świata”.

Ileż to jest w Ewangelii takich scen, gdzie ludzie dzięki temu, że zobaczyli Chrystusa, tego, jak On żyje i co robi, chwalili Ojca, który jest w niebie. Uzdrowieni, oczyszczeni, nakarmieni, wskrzeszeni

— podkreślał.

A dzisiaj? Czy ludzie patrząc na moje czyny, na moje postawy, na moje zachowanie i działanie uwielbiają Ojca, który jest w niebie? Co widzą, gdy patrzą na mnie?

— pytał hierarcha.

Apelował o to, by być autentycznym, czyli, by słowa wypowiadane były „uwidaczniane”.

Jeśli w prezentach, które znaleźliście dzisiaj pod choinką nie ma miłości, to one są jedynie zbędnymi rzeczami, nawet, jeśli kosztowały krocie. Ale jeśli była w nich miłość są bezcenne, nawet, gdy kosztowały grosik, kupione na wyprzedaży lub w promocji

— wskazywał abp Galbas.

Przypomniał, że to Bóg zamieszkał między nami, abyśmy my zamieszkali w Nim, abyśmy zamieszkali w Bogu, zadomowili się w Nim, byśmy Go nie traktowali jak kogoś obcego.

Zadomowić się w Bogu, być z Nim, skoro On jest z nami, to zabierać Go do pracy i do szkoły, na uczelnie i do siłowni, do swoich miłości i do swoich samotności, do swoich chorób i do swoich zdrowień, do swoich upadków i do swoich wzlotów, do swoich Katowic, i do swoich dokądkolwiek, do swoich nocy i do swoich dni. Po prostu do siebie! On się wcielił, czyli wszedł w ciało, żeby być obecny. Nie traktujmy więc Go jak abstrakcję!

— apelował duchowny.

Nawiązując do słów św. Maksyma Wyznawcy, abp Galbas życzył obecnym, by Chrystus na nowo narodził się w nich duchowo, by w nich wzrastał, ich kształtował i kochał na różny sposób, aby i oni na różny sposób mogli kochać bliźnich.

Abyśmy mogli uwidaczniać im uwidocznionego Boga

— dodał na koniec.

Bp Piotrowski: Syn Boży stał się człowiekiem, aby oświetlić historię ludzkich dziejów

– Syn Boży stał się człowiekiem i pozostał wśród nas, aby oświetlić historię ludzkich dziejów, a w nich również i naszą, własną historię. Każdy z nas bowiem ma jakąś historię swojego życia – mówił bp Jan Piotrowski podczas Pasterki w kieleckim kościele Niepokalanego Serca NMP. Zwyczajem biskupa kieleckiego jest odprawianie Pasterki w budujących się w kościołach i spotkanie z parafianami, którzy ponoszą trud budowy nowych świątyń, jak przy ul. Urzędniczej 3, gdzie nowy, od wielu lat budowany kościół ma zastąpić niewielki, wzniesiony z poniemieckich baraków. Parafia liczy ponad 8 tys. mieszkańców.

W homilii bp Jan Piotrowski tłumaczył, jak wielka jest Boża miłość, na której należy wszystko budować, a której wyrazem było Wcielenie Słowa, mówił także o godności chrześcijańskiej.

Budujmy wszystko na Bogu i Jego miłości, jaką On z nami dzieli w Jezusie Chrystusie Synu Bożym

— zachęcał biskup kielecki.

Adwent, który dobiegł końca – podobnie jak ten historyczny – wprowadził nas w wielką tajemnicę wiary, że „Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami” (…). Syn Boży stał się człowiekiem i pozostał wśród nas, aby oświetlić historię ludzkich dziejów, a w nich również i naszą, własną historię. Jak wszyscy tu jesteśmy starsi i młodsi, każdy z nas bowiem ma jakąś historię swojego życia

— tłumaczył bp Piotrowski.

Przypominając proroctwo Izajasza i „przebudzenie człowieka z jego duchowego letargu”, zauważył, że Ewangelia św. Łukasza uczy nas, że przyjście Jezusa na świat w Betlejem to coś więcej nuż narodziny Dziecka, to „niepojęty dar Bożej miłości, który człowiekowi mógł dać tylko Bóg”.

Tłumaczył, że jest to zarazem niebywałe wydarzenie w dziejach człowieka, które ma swoją historię, swój czas i miejsce oraz okoliczności; gdy pielgrzymi potrzebowali pomocy, serca mieszkańców Betlejem okazały się niegościnne.

Ta historia powtarza się od 2 tys. lat, bo niegościnne Betlejem to obraz naszych niegościnnych serc. Tak jak wtedy, tak i dzisiaj narodzenie Jezusa nie jest Dobrą Nowiną — stwierdził hierarcha.

Zalecał refleksję i kontemplację tajemnicy Narodzenia Jezusa.

Po to jesteśmy zaproszeni do żłóbka betlejemskiego, aby zobaczyć Jezusa, uwierzyć i doświadczyć Jego miłości. Kontemplując Jego Oblicze, otwieramy się na przyjęcie tajemnicy życia Boga w Trójcy Świętej Jedynego, by doznać wciąż na nowo miłości Ojca i cieszyć się radością Ducha Świętego (…). W ten sposób, wpatrując się w jasność Pańską, upodobnimy się do Jego obrazu

— tłumaczył.

Podkreślał moc Bożej miłości, która buduje i scala stosunki społeczne.

Z pomocą łaski Bożej budujmy wszystko na Bogu i Jego miłości, jaką On z nami dzieli w Jezusie Chrystusie Synu Bożym. Niech Jego miłość będzie niewzruszoną kolumną trwałości naszych małżeństw i rodzin, wierności kapłańskiej, uczciwości zawodowej, zobowiązań wynikających z powierzonych sobie mandatów społecznych i politycznych. Niech będzie także źródłem piękna życia dzieci i młodzieży, bo ta grupa tak łatwo rezygnuje z tego co Boże, uwiedziona kuszeniem świata

— mówił biskup.

Zwrócił także uwagę na „podniesienie godności człowieka” poprzez narodzenie Boga w ludzkim ciele i na słowa św. Augustyna: „chrześcijaninie poznaj swoją godność”.

Jezus, Syn Boży narodzony w Betlejem to żywe, pełne miłości i nadziei źródło pięknego życia i naszej przyszłości, a tylko takie ma sens

— podkreślił na zakończenie homilii bp Jan Piotrowski.

wkt/KAI

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWielka Brytania. Tragedia na basenie w Wigilię. Nie żyje czteroletni chłopiec
Następny artykułTelewizor TCL 4K, QLED, 75″ ze Smart TV I HDR za 3999 zł zamiast 5499 zł