Witaj Nieperfekcyjna Mamo,
Jestem alimenciarą. Tak nazywają kobiety, które żyją z alimentów. Mówi się, że jesteśmy wygodne, bo facet, mimo że nie jest już życiowym partnerem to wciąż musi utrzymywać eks-rodzinę. Tak naprawdę, gdybym mogła to poszłabym do pracy. Ale moja sytuacja na to nie pozwala.
Trzy lata biłam się z myślami: odejść czy nie. Mój były to zwykły skurczybyk, który znęcał się nade mną psychicznie. Zanim zdałam sobie z tego sprawę, było już za późno. Zniszczył mnie od środka ciągłymi pretensjami, wytykaniem błędów, ciągłym mówieniem, że do niczego się nie nadaję, że gdyby chciał to miałby trzy takie jak ja i że powinnam być wdzięczna, że mnie wziął za żonę.
Bywały między nami dobre chwile, ale były taką rzadkością, że czasem miałam wrażenie, że tylko mi się śnią. Oczywiście, wtedy wyobrażałam sobie, że się zmienił i teraz będzie już tylko dobrze. Tak jak kiedyś. Ale nie było. Miałam już wszystkiego serdecznie dość, ale nie miałam sił by podjąć decyzję o odejściu.
Mamy troje dzieci. Najstarszy syn ma 9 lat, najmłodszy 4 lata. Nie pracuję, zajmuję się najmłodszym dzieckiem, które wymaga stałej rehabilitacji. Codziennie kilka godzin spędzamy poza domem próbując mu pomóc. Żeby w przyszłości mógł w miarę normalnie żyć, choć nigdy nie będzie w pełni samodzielny.
Kilka miesięcy temu po potwornej, kolejnej awanturze w domu, uciekłam z dziećmi do siostry. Ona znalazła mi dobrą psychoterapeutkę. Już po dwóch spotkaniach z nią wiedziałam, że nie wrócę do niego. Siostra pozwoliła mi zostać u niej na jakiś czas. Rozwiodłam się, dostałam wysokie alimenty. Wynajęłam mieszkanie. Teraz walczę o podział majątku.
Ludzie zawsze będą nas oceniać. Ja według nich bogato wyszłam za mąż celowo. “Narobiłam” sobie dzieci i teraz próbuję zniszczyć faceta. Dla otoczenia mój eks-mąż zawsze będzie autorytetem. Własna firma, nieskazitelne zachowanie, pochodzi z dobrej, pobożnej rodziny. A ja jestem tą złą, która odeszła, zostawiła biedaka samego i teraz ciągnie od niego kasę.
Staram się tym nie przejmować i żyć po swojemu. Po raz pierwszy w życiu nie boję, że nagle wróci z pracy i będzie szukał pretekstu do tego, by mnie poniżyć. Tylko dzieci mi szkoda, bo próbuje na nie wpływać przy każdym spotkaniu i pokazuje, że to on jest tutaj ofiarą.
Mam nadzieję, że kiedyś zrozumieją, że było dokładnie odwrotnie.
Największy żal mam do siebie, że pozwoliłam mu na takie traktowanie i to przez bitych piętnaście lat. Uwierzyłam w to, że jestem do niczego. Sprawił, że byłam pewna, że nie zasługuję na nic innego. Jest mi ciężko, ale ani razu nie miałam wątpliwości czy robię dobrze.
Kiedyś stanę na równe nogi.
Magda
#WASZEWYZNANIA to skryte maile, które publikuję za Waszą zgodą.
Jeśli chcecie podzielić się swoją historią piszcie na : [email protected]. Najciekawsze pojawiają się na blogu w każdą niedzielę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS