A A+ A++

Przez dwa lata funkcjonowania rządu Beaty Szydło odrzucaliśmy prawo instytucji europejskich do ingerencji w wymiar sprawiedliwości, gdyż prawo europejskie nie obejmuje tych kwestii. Tłumaczyliśmy to Brukseli, ale nie podejmowaliśmy natomiast żadnego dialogu na temat kompromisów czy ustępstw. To była polityka prawidłowa” – mówi portalowi wPolityce.pl były szef polskiej dyplomacji, od 2019 r. europoseł PiS Witold Waszczykowski.

CZYTAJ TAKŻE:

-WYWIAD. Saryusz-Wolski: Musimy wybić się na niepodległość w UE. „Jesteśmy świadkami próby przeprowadzenia operacji zmiany władzy”

-Saryusz-Wolski w nowym numerze „Sieci”: „Powiem wam jak wygrać z unijnym bezprawiem”. Co więcej? M.in. o samobóju PO i zmianach w KORWiN

-Tej prawdzie Polacy muszą odważnie spojrzeć w oczy. Ten wywiad powinien przeczytać każdy, kto troszczy się o niepodległość i godność Polski

wPolityce.pl: W rozmowie z tygodnikiem „Sieci” europoseł Jacek Saryusz-Wolski wskazał na konieczność zaostrzenia naszych relacji z KE i stosowania mechanizmu weta, dopóki Bruksela nie zacznie „traktować nas normalnie i respektować naszych uprawnionych interesów”. Jak oceniłby Pan te propozycje?

Witold Waszczykowski: To właściwie powrót do polityki rządu Beaty Szydło. Trzeba przypomnieć, że atak Komisji i Parlamentu Europejskiego na polskie reformy zaczął się wtedy, ale był nieskuteczny.

Przez dwa lata funkcjonowania rządu Beaty Szydło odrzucaliśmy prawo instytucji europejskich do ingerencji w wymiar sprawiedliwości, gdyż prawo europejskie nie obejmuje tych kwestii. Tłumaczyliśmy to Brukseli, ale nie podejmowaliśmy natomiast żadnego dialogu na temat kompromisów czy ustępstw. To była polityka prawidłowa.

Problemy zaczęły się bowiem wówczas, gdy rząd został zrekonstruowany. Odeszła pani premier i 1/3 ministrów, włącznie ze mną. Wobec sygnału, że nowy rząd jest gotów rozmawiać i pójść na kompromisy, Komisja Europejska uruchomiła procedurę z art. 7.

To, co proponuje europoseł Jacek Saryusz-Wolski nie jest zatem nowością, ale propozycją powrotu do stanowiska rządu Beaty Szydło.

I od tamtej pory nasze relacje z Unią ulegają zaostrzeniu. W jakim kierunku zmierza wspólnota, skoro jej instytucje coraz bardziej uderzają w poszczególne państwa?

Unia uderza nie tylko w Polskę. Ona zmierza po prostu w kierunku hegemonii niemieckiej, nawet nie państwa federacyjnego, tylko właśnie niemieckiej hegemonii. Kanclerz Scholz nie ukrywał tego, ale publicznie pokazał kilka tygodni temu podczas wykładu na Uniwersytecie Karola w Pradze.

Unijne instytucje zmierzają do tego, aby obejmować swoimi dyrektywami coraz więcej obszarów, które nie są objęte jakimikolwiek prawnie wiążącymi dokumentami w państwach członkowskich.

Instytucje unijne próbują uzurpować sobie również prawo do decydowania o polityce poszczególnych państw członkowskich, co eliminuje prerogatywy rządów narodowych. Grozi to sytuacją, w której właściwie moglibyśmy zaprzestać przeprowadzania demokratycznych wyborów w naszych państwach. Bo jeśli rząd w danym państwie wygra wybory na podstawie programu, który nie spodoba się Komisji, to KE uruchomi swoje instrumenty – tak jak zapowiadała to pani von der Leyen wobec Włoch i jak Bruksela robi to wobec Polski – aby taki rząd obalić, odsunąć, ponieważ nie będzie akceptowała demokratycznych wyborów w danym państwie członkowskim.

Czy taka polityka Unii Europejskiej może doprowadzić do wypchnięcia ze wspólnoty kolejnych państw?

Tego nie wiem, ale doprowadzi na pewno do konfliktu, sporu. Państwa przecież bronią się – robi to nie tylko Polska czy Węgry, ale w ostatnim czasie także Szwecja czy Włochy. To społeczeństwa, które zaczynają wybierać polityków bardziej realistycznie patrzących na Unię.

Podobny proces zachodzi także w Hiszpanii, gdzie partia eurorealistów, VOX zdobywa coraz wyższe poparcie.

Wypchnięcie z Unii Polski jest nie do pomyślenia, ze względu na wielkość naszej gospodarki i bliskie związki z Niemcami. Nie stać ich na to, aby stracić tak lukratywny rynek, na którym robią większe interesy niż np. z Rosji. Spodziewam się, że bardziej zależałoby im na wymianie obecnego rządu i podporządkowania sobie tego nowego.

Sądzi Pan, że powrót do polityki rządu Beaty Szydło pomógłby nam w wyjściu obronną ręką ze sporu z UE czy też może cała sytuacja zaszła już za daleko, aby można było ją odwrócić?

Trzeba się starać. Pewne sukcesy są. Liczymy, że nasze spojrzenie na to, co złego robią instytucje europejskie będzie teraz podzielane przez nowy rząd szwedzki czy włoski. To może radykalnie zmienić sytuację w Radzie Europejskiej, gdzie decydują premierzy. Zapewne nie będą to już takie decyzje pod dyktando Niemiec czy Francji.

Trzeba budować koalicję przeciwstawiającą się hegemonii niemieckiej. Musimy się starać. Jak w anegdotce o człowieku, który modlił się o wygraną w totolotka, a Bóg wychylił się zza chmury i powiedział: „Daj sobie pomóc, kup los!”. Tak samo i my musimy działać, przekonywać, pokazywać Europie te wszystkie meandry Komisji Europejskiej i ataki na prawo europejskie. Bo przecież nie wychodzą one od nas, ale z instytucji unijnych.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozm. Joanna Jaszczuk

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSmutna wizja przyszłości Michniewicza po MŚ 2022. “Tylko obcokrajowcy”
Następny artykułPodlaskie: 19-latek ukradł autobus, wylądował na polu i poszedł po kolejny pojazd