autor: Czaruś
Po wielu latach oczekiwania na Mount & Blade 2: Bannerlord, w końcu się doczekaliśmy. Gra zadebiutowała 30 marca we wczesnym dostępie i odniosła ogromny sukces. Wiele osób uważa jednak, że nie wniosła zbyt wiele zmian względem poprzedniczek. W tym tekście postaramy się kilka znaleźć.
W SKRÓCIE
- Mount & Blade 2: Bannerlord zdaje się być grą stworzoną z myślą o nowych graczach.
- Wprowadzono wiele poprawek, które oszczędzają nasz czas.
- Dzięki nowemu UI gra jest dużo bardziej czytelna.
Kilka dni temu swoją premierę we wczesnym dostępie miała gra Mount & Blade 2: Bannerlord od studia TaleWorlds. Wiele osób zarzuca jej, że jest łudząco podobna do swojej poprzedniczki – Mount & Blade: Warband – i nie wprowadza zbyt wielu istotnych zmian. Podobnego zdania jest nasz kolega Marcin, który rzeczowo argumentuje swoje racje. Jednak weźmy pod uwagę, że dla wielu obraz sytuacji jest przesłonięty przez pryzmat modów – zawartości wprowadzonej przez graczy. A jak gra wypadnie porównując ją do jej pierwotnej wersji? Na naszym forum gracz o nicku animatiV zapytał, w jaką grę z serii powinien zagrać, jeżeli nie miał jeszcze styczności z żadną. Forumowicze oczywiście poradzili mu Warbanda, ja jednak uważam, że to Bannerlord został stworzony z myślą o byciu przyjaznym dla graczy. To właśnie w tym aspekcie powinniśmy się doszukiwać zmian – od grafiki po przyjazność UI. Ten tytuł powstał, aby zachęcić tych, którzy nie mieli kontaktu z leciwym już poprzednikiem.
Moje wrażenia opisuję z perspektywy osoby dopiero zaznajamiającej się z Bannerlordem, jednak w poprzednie części mam przegrane około 600h, z czego większość z modami. Poniżej porównuję niezmodowaną wersję gry Mount & Blade: Warband oraz Mount & Blade 2: Bannerlord.
Tworzenie postaci oraz jej rozwój
Pierwsze różnice pomiędzy tytułami widać już na wstępie. Kreator postaci w Bannerlordzie wita nas przejrzystymi informacjami. Podczas wyborów dotyczących naszego pochodzenia i cech charakteru mamy jasno zaznaczone, jak one wpłyną na atrybuty naszej postaci, a nawet na jej początkowy ekwipunek. Sytuacja ma się jednak inaczej z poprzednikiem – nie mamy pojęcia, jak to co wybieramy, wpływa na cokolwiek. Oczywiście możemy się domyśleć, że będąc sługą na dworze arystokraty, otrzymamy bonus do charyzmy – ale jak duży ten bonus ma być i czy wiąże się z innymi cechami – tego nie wiemy.
Różni się również forma zaserwowania nam informacji. W przypadku Warbanda wszystko dzieje się głównie za pomocą samego tekstu. Z kolei w najnowszej odsłonie na środku ekranu widzimy postać, która dorośleje w miarę podejmowanych przez nas decyzji. Niby niewielka różnica, a jest w stanie sprawić, że przyjemniej przechodzi się przez kolejne ekrany tworzenia lorda.
Rozwój postaci w Mount & Blade 2: Bannerlord wygląda o wiele przejrzyściej. Już na pierwszy rzut oka widać, które atrybuty wpływają na jakie umiejętności. Niestety nie można tego samego powiedzieć o poprzedniku. Co prawda cechy są posegregowane tematycznie, ale brak wizualizacji utrudnia rozeznanie się w sytuacji.
Na koniec drobna różnica, która jednak mocno dotknęła mnie podczas pisania tego tekstu. W Bannerlordzie można przerwać tworzenie postaci i wrócić do menu głównego. Jeżeli jednak rozpoczniesz ten proces w Warbandzie, to musisz już go skończyć, chyba że chcesz całkowicie zamknąć grę.
Mapa świata i encyklopedia
Seria Mount & Blade znana jest z tego, że dużo czasu spędzamy w niej na ekranie mapy świata. Już na pierwszy rzut oka widać, że w najnowszej odsłonie jest on po prostu ładniejszy, dzięki czemu podróżuje się po nim przyjemniej. Jest jednak o wiele ważniejsza różnica – świat żyje. Gdy po kilku latach przerwy powróciłem do niezmodowanej wersji Mount & Blade: Warband, moją uwagę przykuła pusta mapa – jedynie z rzadka można było natrafić na jakieś postacie niezależne. Zmieniono to w Bannerlordzie. Mam jednak pewną uwagę – o ile bitwy z udziałem tysiąca wojowników na najwyższych możliwych ustawieniach nie sprawiają mojemu komputerowi najmniejszego wyzwania, o tyle przełączenie się na widok mapy z ekranu miasta potrafi spowodować zauważalny spadek liczby klatek.
Najnowsza odsłona serii oszczędza nasz czas. W prawym dolnym rogu znajdują się wszystkie niezbędne nam w podróży informacje – morale, stan i liczebność naszej armii, posiadane pieniądze, wpływy, a nawet to, na ile dni starczy nam jedzenia (to informacja, której nie znalazłem w Warbandzie – może tam jest, ale mi nie rzuciła się w oczy). Nie musimy już żonglować zakładkami, aby się tego dowiedzieć. Dodatkowo w Bannerlordzie można wczytywać zapis gry z poziomu mapy świata, niby nic szczególnego, a tej opcji również próżno szukać w poprzedniczce (tam mogliśmy jedynie wyjść do menu głównego bądź zapisać grę).
Oczywiście nie możemy zapomnieć o wprowadzonej w najnowszej odsłonie opcji przyśpieszenia czasu gry. Teraz nużące pościgi i podróże pomiędzy miastami trwają znacznie krócej.
W obu porównywanych przeze mnie grach bardzo ważną funkcję odgrywa encyklopedia i w obu przypadkach jest ona zrealizowana dobrze. W Bannerlordzie jednak miałem problem z dowiedzeniem się, jakie są relacje pomiędzy frakcjami, gdyż taka informacja z pozycji mapy świata jest możliwa do uzyskania jedynie poprzez wciśnięcie klawisza „N” (co otwiera encyklopedię) i wyszukanie jej ręczne. Warband miał tę funkcję na dole ekranu.
Osady
W Bannerlordzie usprawnieniu uległo odwiedzanie osad. Po wejściu do miasta lub wioski na górze wyświetla się lista ważnych osób, a dodatkowo tym, które mają dla nas zadanie, pojawiają się koło portretów wykrzykniki.
Po kliknięciu na podobiznę postaci gra zabiera nas do niej automatycznie. Nawet będąc w osadzie nie musimy szukać istotnych dla nas osób, wystarczy wcisnąć „Alt”, a gra pokaże nam znaczniki z ich miejscem pobytu.
Graczom ułatwiono także robienie zakupów. Już nie trzeba otwierać osobnych okienek kupców, jak to miało miejsce w Warbandzie. Teraz wszystko możemy kupić z jednego okna, operując jedynie wygodnymi przyciskami sortującymi nasze produkty.
Bitwy
Poza poprawą walorów wizualnych i zwiększeniem liczby dostępnych jednostek, w obu częściach bitwy wyglądają podobnie. Jednak jest pewna różnica – wizualizacja naszych rozkazów poprzez małe flagi pojawiające się przed nami daje graczowi lepszy pogląd na pole bitwy. Dodatkowo jeżeli nie chcemy osobiście prowadzić naszych wojsk, możemy kazać to robić sierżantom, a sami ruszymy radośnie w wir walki. Choć nie jestem do końca pewny, jak ta opcja działa, bo miałem wrażenie, że SI jeszcze nie do końca sobie z tym radzi.
Zmianą na lepsze jest również możliwość wyjścia z bitwy do menu głównego. Opcja, której mi brakowało w poprzedniczce.
Mam jednak zastrzeżenie do pojawiających się komunikatów odnośnie zabitych i rannych wojowników. W Bannerlordzie są one czytelniejsze niż w Warbandzie, ale sprawiają, że sama potyczka staje się mniej przejrzysta. Oczywiście można wyłączyć opcję ich pokazywania, ale nie rozwiązuje to problemu.
W najnowszej odsłonie serii Mount & Blade wprowadzono możliwość obserwowania pola bitwy po śmierci, czego nie było w Warbandzie (zdaję sobie sprawę, że ta opcja znalazła się w modach).
Podsumowanie
Mount & Blade 2: Bannerlord wydaje mi się dużo bardziej przyjazny dla nowych graczy, powiedziałbym nawet, że to jego główna funkcja. Oczywiście niektóre z rzeczy wyżej wspomnianych pojawiły się w fanowskich modyfikacjach, ale nie wszystkie, gdyż wiele z nich uniemożliwiał sam projekt Mount & Blade: Warband. Nie są to może nowości, których spodziewali się fani, jednak to naprawdę solidne podstawy.
Zapraszamy Was do polubienia profilu Newsroomu na Facebooku. Znajdziecie tam nie tylko najciekawsze wiadomości, ale i szereg miłych dodatków.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS