Kliknij na punkt na mapie, by zobaczyć wielkość protestów w niedzielę 10 października
Wanda Traczyk-Stawska: „Milcz, chamie!”
Podczas wielotysięcznej manifestacji (warszawski ratusz oszacował liczbę uczestników na 80-100 tys.) oprócz polityków opozycji i celebrytów przemawiała m.in. 94-letnia Wanda Traczyk-Stawska, która w powstaniu warszawskim brała udział jako strzelec i łączniczka.
– Kochani, moi kochani. My byliśmy w Europie zawsze! I nikt nas z niej nie wyprowadzi. Bo my tu rodziliśmy się od początku. To są nasze korzenie, a my mamy w haśle, jak pamiętacie: „Za naszą wolność i waszą”. To jest nasza Europa i nikt nas z niej nie wyprowadzi – mówiła łamiącym się głosem żołnierka Armii Krajowej.
Jej przemówienie – podobnie jak wszystkich innych – zagłuszali zgromadzeni kilkadziesiąt metrów dalej narodowcy, pod przewodnictwem prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza. Dlatego po swoim wystąpieniu Traczyk-Stawska poprosiła prowadzącego Bartosza Arłukiewicza ponownie o mikrofon i zwróciła się bezpośrednio do Bąkiewicza:
– Milcz głupi chłopie! Milcz! Milcz chamie skończony! – mówiła wyraźnie wzburzona. – Bo ja jestem żołnierzem, który pamięta, jak krew się lała, jak moi koledzy ginęli! Ja tu po to jestem, żeby wołać w ich imieniu: nigdy nikt nie wyprowadzi nas z mojej ojczyzny, która jest Polską, ale także nikt nie wyprowadzi z Europy, bo Europa to moja matka także!
Słowa powstańczyni warszawskiej wywołały aplauz zgromadzonych na Placu Zamkowym. Jak poinformował na Twitterze dziennikarz portalu wiadomoscihandlowe.pl Michał Kokoszkiewicz, uczestniczka powstania warszawskiego następnie osobiście udała się do narodowców, chronionych szczelnie kordonem policji. Z wypowiedzi, których udzielił później Bąkiewicz dla portalu Interia, wynika jednak, że do spotkania nie doszło.
Wanda Traczyk-Stawska: „Dostaliśmy z granatnika”
Wanda Traczyk-Stawska (pseudonim „Pączek” i „Atma”) w konspiracji niepodległościowej działała od 1942 r. (zaczęła w wieku 15 lat). Jako członkini Szarych Szeregów brała udział w małym sabotażu oraz w akcji „N”, podczas której dostarczała konfidentom listy ostrzegające, że w przypadku niezaprzestania działalności zostaną wykonane na nich wyroki śmierci.
W powstaniu warszawskim brała udział jako strzelec i łączniczka, walcząc w Śródmieściu i na Powiślu. W czasie obsługiwania karabinu maszynowego została ciężko ranna.
– Moim zadaniem było podawanie celu, jak wybiegali Niemcy z Ordynackiej na Warecką – mówiła w nagraniu dla Muzeum Powstania Warszawskiego. – Miałam wołać „już”, bo było mało amunicji, i wtedy zaczynali strzelać, ja tylko mówiłam w prawo, w lewo, popraw, wydłuż, skróć, żeby ich tam zatrzymać. I wtedy zostałam ranna. Dostaliśmy tam z granatnika.
Po upadku powstania trafiła do niewoli i była więźniarką kilku niemieckich obozów jenieckich. Po zakończeniu wojny ukończyła psychologię na Uniwersytecie Warszawskim i podjęła pracę nauczycielki w szkole specjalnej na warszawskiej Pradze. Zajmowała się również podtrzymywaniem pamięci o powstaniu i dbaniem o powstańcze mogiły.
W 2018 r. poparła protest osób niepełnosprawnych w Sejmie – próbowała spotkać się z uczestnikami, jednak nie została wpuszczona do parlamentu. W październiku 2020 r. wsparła protest przeciwko ograniczeniu prawa do aborcji w Polsce. Gdy Jarosław Kaczyński potępił protestujących w publicznym przemówieniu, ze znaczkiem Polski Walczącej w klapie marynarki, głośno zaprotestowała przeciw wykorzystywaniu powstańczych symboli.
Bąkiewicz: „Demokracja nie jest moim ulubionym systemem”
45-letni Robert Bąkiewicz to główny organizator Marszu Niepodległości i jeden z liderów polskich nacjonalistów. Przez wiele lat był działaczem Obozu Narodowo-Radykalnego: skrajnie nacjonalistycznej organizacji, nawiązującej do działalności przedwojennej faszystowskiej organizacji o tej samej nazwie, odpowiedzialnej m.in. za pobicia Żydów.
Lider polskich narodowców czerpie z pierwszego ONR-u pełnymi garściami. W 2017 r. w rozmowie z Magdaleną Rigamonti z „Dziennika Gazety Prawnej” nazwał demokrację „jednym z najgłupszych systemów, jakie stworzył człowiek”. Niecałe dwa lata później komentując tzw. czarny marsz na antenie TOK FM mówił, że „nie ma prawa do tego, żeby każdy protestował tak jak chce i robił to co chce, dlatego, że to wprowadza anarchię”.
– Demokracja nie jest moim ulubionym systemem – przyznał szczerze.
O Bąkiewiczu zrobiło się znowu głośno w 2019 r. w czasie protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce, gdy zapowiedział „bronienie kościołów przed profanacjami”.
– Jesteśmy wyposażeni w różańce, we własne ręce, sznury, gaz łzawiący – mówił w rozmowie z Polską Agencją Prasową. Ostatecznie narodowcy ich nie użyli – kościołów nikt nie profanował, a samotne grupki narodowców bezczynnie oblegały na mrozie opustoszałe kościoły.
„Nie” dla polexitu
Prounijna manifestacja w Warszawie została zorganizowana m.in. przez Komitet Obrony Demokracji, Fundację Batorego, Fundację im. Roberta Schumana czy organizację Miasto Jest Nasze.
Do jej zorganizowania wezwał na Twitterze lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, reagując w ten sposób na czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, który podważył zgodność z konstytucją unijnych traktatów, na których opiera się Unia. To wydarzenie bez precedensu w krajach członkowskich, nazywane za granicą „prawnym polexitem”.
„PiS musi odejść, bo Polska musi zostać”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS