– W rajdach, zwłaszcza terenowych, startuję od lat, ale jeszcze nigdy nie przyszło mi mierzyć się z tak trudną trasą! Z powodzeniem mogłaby ona służyć za arenę walki profesjonalnych terenówek grupy T1, a nie kilkudziesięcioletnich klasyków, którymi dysponujemy. W tak ciężkich warunkach, jakie panują w tym roku sama rywalizacja schodzi na plan dalszy, a naszym głównym celem staje się walka „o przeżycie”. Będę bardzo usatysfakcjonowany, jeśli uda nam się przejechać wszystkie oesy, dotrzeć cało do mety, nie niszcząc auta. Miejsce, które zajmiemy, jest sprawą drugorzędną – mówi Paweł Molgo, który po dniu przerwy powrócił wraz z Maciejem Martonem do rywalizacji na morderczej trasie tegorocznego East African Safari Classic Rally.
W piątek z zaplanowanych przez organizatora trzech oesów „tradycyjnie” odbyły się tylko dwa – drugi odcinek został odwołany z powodu nagłego pojawienia się fali powodziowej, która zamieniła trasę w rwącą rzekę. – Nigdy czegoś takiego nie widziałem – opowiada Paweł Molgo. – Pomimo upalnego słońca, suche koryto w kilka minut wypełniło się spienioną wodą, która znikąd napłynęła. Ojciec Maćka, Rafał, który nas tutaj wspomaga, przeszedł wcześniej na drugą stronę „drogi”, by znaleźć lepsze ujęcie do zdjęć. Skończyło się na tym, że został odcięty do świata i musiał czekać na ewakuację przez organizatora. Siła żywiołu była tak ogromna, że porwała nieroztropnego motocyklistę, którego na szczęście udało się uratować.
Pierwszy z piątkowych oesów o długości prawie 71 km był dla rajdówek poligonem testowym po dniu przerwy, w czasie którego zespoły miały okazję gruntowanie zrewitalizować swoje maszyny. Serwis NAC Rally Team miał trudne zadanie – z którego wywiązał się znakomicie – odbudowania mocno już doświadczonego przez życie Porsche: jedną z potrzeb był montaż nowej przekładni kierowniczej. Niestety ograniczony czas nie pozwolił już na przetestowanie auta i ustawienie zawieszenia – na SS13 wyszło na jaw, że przód jest zanadto podniesiony, a samochód na trasie zachowuje się niczym motorówka i trudno nad nim zapanować.
Photo by: NAC Rally Team
Paweł Molgo, Maciej Marton, Porsche 911 SC Proto
Odwołany SS14 dał czas na poprawienie geometrii, dzięki czemu na 76,5-kilometrowym SS15 rajdówka Polaków odzyskała sterowność i chęć do szybkiej jazdy. Warunki na trasie nie pozwalały im jednak na pełne rozwinięcie skrzydeł – biało-czerwone Porsche między innymi utknęło na jednej z błotnych przepraw, która było już zatarasowana przez auto rywala, a później zaliczyło groźnie wyglądający taniec wywołany aquaplaningiem na niewinnie wyglądającej kałuży, która przy okazji skutecznie zalała mazią cały pojazd.
– Dajemy z siebie wszystko, ale w granicach rozsądku – mówi Paweł Molgo. – Nie sztuką jest szarżować i rozbić auto. Wypadki wciąż nie omijają najlepszych – dziś groźne dachowanie zaliczył jeden z faworytów – Roger Samuelsson. Załoga wyszła z niego cało, ale Porsche zostało całkowicie zdemolowane. Będziemy starali się przyspieszyć, ale przed nami jeszcze wciąż trzy długie dni. Choć w Safari startuję po raz trzeci, tegorocznej edycji nie da porównać do poprzednich – woda jest wszędzie, o czym świadczy rzadki widok dzikich zwierząt, które nie muszą wędrować do wodopojów, bo napić się mogą nieomal w każdym miejscu. Mam wrażenie również, że bardzo podniosła się poprzeczka rywalizacji – startuje tu wielu bardzo mocnych, znakomicie przygotowanych kierowców, którzy jadą bez oszczędzania się. Cieszę się, że na tak prestiżowej imprezie Polacy również wyraźnie zaznaczają swą obecność. W tym roku oprócz nas startują również Jakub Grochola i Michał Jucewicz, których team managerem jest Piotr Domownik. Nie jesteśmy już „rodzynkami”, ale obok Francuzów, Kenijczyków, Anglików czy Belgów stanowimy całkiem rozbudowaną reprezentację. To dobrze wróży na przyszłość!
Po OS15 na czele stawki są Eugenio Amos i Paolo Ceci. Molgo i Marton zajmują 35, a Grochola i Jucewicz 41 miejsce.
informacja prasowa/Motorsport.com
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS