Rząd zdecydował o wstrzymaniu wydobycia w 12 śląskich kopalniach na okres 3 tygodni. Wśród nich znalazła się kopalna Mysłowice-Wesoła. W rzeczywistości, każdego dnia w tym czasie, niemal 68 procent mysłowickiej załogi będzie codziennie zjeżdżać na dół fedrując na trzy zmiany – usłyszeliśmy od Sebastiana Czogały, przewodniczącego ZOK ZZG w Polsce.
Medialna
skucha i chybiony pomysł
O pomyśle na zamknięcie kopalń z powodu rozprzestrzeniającej się epidemii koronawirusa związkowcy i dyrektorzy kopalń dowiedzieli się na spotkaniu z ministrem Jackiem Sasinem w niedzielę, na dzień przed konferencją prasową wicepremiera.
– Jak wówczas poprosiliśmy o szczegóły związane z tą decyzją i jej powodami, dowiedzieliśmy się, że to nie jest spotkanie techniczne, a informacyjne. Tematy techniczne mieliśmy omówić na spotkaniu roboczym z zarządem PGG – mówi przewodniczący Czogała.
Niestety.
Dyrektorzy kopalń, a i sami urzędnicy PGG, nie tylko nie byli
przygotowani do wprowadzenia rządowej decyzji w życie, ale też nie
mieli żadnego gotowego planu, by ją wdrożyć.W
konsekwencji zapowiadane ograniczenie wydobycia, czy jak kto woli
zamknięcia kopalń, i skierowanie załóg na płatne postojowe już
od minionego wtorku okazało się falstartem.
Mysłowicka
kopalnia też na Sasinowej liście
Wrzucenie mysłowickiej kopalni na listę zagrożonych koronawirusem kopalń było co najmniej zdumiewające. – Po pierwsze w naszej kopalni nie zanotowaliśmy niepokojących ognisk zapalnych, bo wprowadzone przez nas zasady dają zadowalające wyniki. Statystyki zachorowań przygotowane przez PGG z 10 czerwca mówią o 1 zakażonym na naszej kopalni. Po drugie od niedawna uruchomiliśmy nową ścianę na poziomie 580, której nie można zostawić samej sobie. Wymaga ona obłożenia na trzy zmiany. Po trzecie nasza kopalnia należy do szczególnie niebezpiecznych kopalń ze względu na zagrożenie metanowe. To zaledwie kilka z przyczyn, dla których kopalni nie da się zamknąć na przysłowiowego pstryka i ograniczyć zaledwie do jej wietrzenia, usłyszeliśmy.
Postojowe
to raczej fikcja
Ogłoszone rządowe decyzje spowodowały niemałe zamieszanie wśród górniczych załóg. Jedni ucieszyli się, że zostaną w domu za obiecane, całkiem niezłe postojowe, inni – bardziej znający wymagania prowadzenia kopalni, martwili się, że ich to nie dotyczy, bo kopalni nie wolno zamknąć.
W takim stanie, na liczącą niemal 2600 osób załogę (nie wliczając tych, którzy przebywają na chorobowym), co najmniej 2100 pracowników kopalni nie będzie mogło skorzystać z płatnego postojowego, a będzie nadal pracowało w systemie trzyzmianowym. Tym samym „odpoczywających” w domu może być co najwyżej 300 górników.
By było sprawiedliwie, pracujący górnicy zostaną objęci rotacją. Tak, by każdy mógł skorzystać z postojowego.
A
co z likwidacją koronawirusowych ognisk?
Tu rządowa obietnica zakłada, że pracownicy poszczególnych kopalń zostaną przebadani przesiewowo. Dziś jeszcze nie wiadomo, kiedy badaniami objęta zostanie załoga mysłowickiej kopalni. Górnicy mają jednak swoją ocenę sytuacji zdrowotnej. – W wyniku przeprowadzonych testów na kopalniach Piast i Ziemowit wśród załogi liczącej ponad 3000 górników, stwierdzono zaledwie kilka przypadków zakażeń – informuje nas przewodniczący Czogała. Tak niewielu, a kopalnie jednak do zamknięcia na trzy tygodnie? – zapytali ministra. Górnicy przechodzą zakażenie bezobjawowo, usłyszeli w odpowiedzi.
Potencjalne
kulisy rządowej decyzji
Tymczasem kopalniani fachowcy,
związkowcy i sami górnicy mają swoje uzasadnienie podjętej przez
rząd decyzji.
Po pierwsze pytają dlaczego restrykcyjna decyzja nie spotkała kopalń z grupy Tauron. – Bo to spółka związana z energetyką, odpowiadają sami sobie, a ministerialną odpowiedź, że tam nie ma zakażeń traktują jako mało wiarygodną.
Nieporównywalnie dobrą pozycję w rządzie mają kopalnie grupy Tauron, które głównie obsługują energetykę. Ta jednak kupuje za granicą energię elektryczną przez co mniej zużywa węgla krajowego. Skutkiem tego na zwałach polskich kopalń z grupy PGG czeka do odbioru 3 mln ton węgla zakontraktowanego właśnie przez energetykę – mówi przewodniczący Czogała, wskazując to za przykład niezrozumiałego zarządzania prezesów spółek energetycznych.
Najbardziej jednak bulwersują informacje o przygotowanym programie restrukturyzacji górnictwa znajdującego się w ministerialnych szufladach. Według nieoficjalnych informacji, jakie posiadają górniczy związkowcy, program ma zostać ogłoszony w końcu czerwca. Zakłada on likwidację 6 kopalń. – Interweniowaliśmy w tej sprawie u premiera Morawieckiego, by program jak najszybciej przedyskutować z górnikami – informuje Czogała. Z jakim skutkiem?
Czas pokaże.
Grażyna Haska
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS