A A+ A++

„Mniejsze miasta i klasa niższa chętnie zrezygnują z latania samolotami, bo nie latają. Natomiast wyższa klasa średnia z metropolii (…) natychmiast się biesi” – mówi Edwin Bendyk w rozmowie z Grzegorzem Sroczyńskim na łamach gazeta.pl.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nietypowy pomysł ONZ. Dinozaur Frankie przestrzega przed zmianami klimatycznymi: „Zmierzacie w stronę katastrofy”

Tematem rozmowy są zmiany klimatyczne. Poruszono m.in. kwestię potrzeby ograniczenia produkcji dwutlenku węgla i konsekwencji tych działań dla przeciętnego człowieka.

Zdaniem prezesa Fundacji Batorego, należy „uderzyć w metan”. Bendyk zwraca jednak uwagę, że wielu ludziom może się to nie spodobać i trudno będzie takie rozwiązanie wytłumaczyć.

Ledwie powiedzieliśmy ludziom, że trzeba obłożyć surowce kosztami klimatycznymi, ledwie się dowiedzieli, że tanich biletów lotniczych już raczej nie będzie, bo do każdego przelecianego kilometra trzeba doliczać ślad węglowy, a już musimy im komunikować nowe nieprzyjemne wieści

– twierdzi.

Ale co mówić w przypadku przebudowy rolnictwa? „Musicie zmienić styl życia i jeść mniej mięsa”. Spróbuj to ludziom zakomunikować, Brazylia i Argentyna w ogóle o tym nie chcą rozmawiać, bo hodowla bydła to istotna część ich gospodarki. Subwencjonowane przez Unię mięso i nabiał są najtańszym źródłem kalorii. Zresztą chodzi nie tylko o pieniądze, lecz także o kwestie kulturowe. Pojedź do Austrii albo Czech i im powiedz, że mają żyć bez kotleta

– dodaje.

Rezygnacja z mięsa i samochodu

Edwin Bendyk zwraca uwagę na problem, który stoi przed globalnymi przywódcami. Chodzi o przekonanie ludzi, by zrezygnowali z rzeczy, które do tej pory były im niezbędne.

Jeśli dowiedzą się, że mają zmienić styl życia, zrezygnować z jeżdżenia samochodem, jedzenia mięsa, a zachętą będzie znaczny wzrost cen na stacji benzynowej i w sklepie, mogą to uznać za zamach albo na świętą tradycję, albo na wolność wyboru, albo jedno i drugie

– przekonuje szef Fundacji Batorego.

Mniejsze miasta i klasa niższa chętnie zrezygnują z latania samolotami, bo nie latają. Natomiast wyższa klasa średnia z metropolii, która w kółko mówi o ekologii, zmianach klimatycznych i o tym, jak bardzo im to leży na sercu, natychmiast się biesi, kiedy to narusza ich możliwości polatania sobie na Malediwy

– dodaje.

mly/gazeta.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułProf. Dudek: To będzie największy problem PiS do wyborów
Następny artykułAlicja Tchórz mistrzynią Europy! Nie miała sobie równych na 100 m stylem zmiennym