A A+ A++

Często jednak motywy ruszenia w drogę są związane z nadzieją na duchowe wsparcie, uleczenie z chorób i osiągnięcie wewnętrznego spokoju. Niektórzy szukają poczucia wspólnoty z innymi ludźmi. Idą więc razem, w gromadzie, śpiewając lub modląc się. Inni wybierają samotne spotkanie ze sztuką, która nie powstałaby, gdyby nie było kultu obrazu, źródła, miejsc tajemniczych objawień i przechowywania relikwii. Nie raz i nie dwa pielgrzymka jest formą pokuty lub podziękowania za różnorakie błogosławieństwa.

Katedra w Santiago de Compostela Fot. Jarosław Wanecki

Wakacje są czasem wędrowania. Zwiedzanie miast i krajobrazów niemalże zawsze wiąże się z odwiedzinami w kościołach, kapliczkach i sanktuariach. Wzniosłe katedry i skromne drewniane cerkiewki, pokryte kopułami meczety, kamienne kręgi, cmentarze z zabytkowymi nagrobkami i krzyże na szczytach gór przyciągają wzrok, zachęcają do zatrzymania się i dłuższej refleksji. Niektóre z tych miejsc zyskały świętość, gdy jedni przekonali drugich o niezwykłym znaczeniu związanych z nimi postaci i wzniesionego tam dziedzictwa materialnego ku chwale Boga, bogów, proroków, duchowych przewodników, mistyków, bohaterów, świętych lub męczenników.

Zacznijmy więc od dawnego szlaku. Santiago de Compostela pełniło w średniowieczu obok Jerozolimy i Rzymu rolę najważniejszego centrum pielgrzymkowego ku chwale św. Jakuba. Ciało przyrodniego brata Jezusa miało być przeniesione w cudowny sposób z Jerozolimy, gdzie apostoł został ścięty i odnaleziony przez pustelnika. Kamienny grób obudowano katedrą, przez co stał się sanktuarium uznanym w 1478 r. za równe Jerozolimie; jego symbolem stała się muszla przegrzebka.

Wszystkie drogi wiodące do Compostela były uciążliwe, a piesze dystanse ogromne. Z wolna wykształciły się utarte szlaki, wzdłuż których można było odwiedzać relikwie, a każde miasteczko miało swojego świętego. Już w XII w. Aymeric Picaud opisał punkty na mapie peregrynacji w jednym z pierwszych na świecie przewodników turystycznych. Tysiące odwiedzających przynosiło dobrobyt.

Świadectwem rozwoju była bazylika św. Jakuba z potężnymi wieżami, imponującymi schodami i bogatym wnętrzem. Zwycięstwo Anglików nad hiszpańską armadą w 1588 r. i atak na La Corunę doprowadziły do zamknięcia sanktuarium. Relikwie ukryto przed protestanckimi heretykami i dopiero 300 lat później kult zaczął powracać. Reklamowanym celem podróży stało się odnalezienie samego siebie. W deszczowy letni dzień poprzez kraj Basków dotarłem do Santiago. Na dobry początek.

„Santiago to szlak młodych” – usłyszałem od uczestniczki pieszej wyprawy. I dalej: „To wielodniowa wędrówka, w której bardziej niż cel ważna jest droga”. Wszyscy zmierzają poprzez Portica de la Gloria do głównego ołtarza i dalej schodami do posągu św. Jakuba z XII w., by ucałować jego płaszcz. Przy specjalnych okazjach pod kopułą zawieszana jest wielka „dymiąca kadzielnica”, kołysana przez ośmiu silnych mężczyzn. W taki dzień można spotkać modlącego się króla Hiszpanii.

Jarosław Wanecki, lekarz, prezes Płockiego Towarzystwa Przyjaciół Teatru

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMarek Koźmiński: “Nie zostałem wpuszczony na salę…”
Następny artykułWolverine, Deadpool, X-Men, Flash i więcej. Sprawdźcie komiksowe nowości lipca