A A+ A++

Wacław Kuczma: Sytuacja z wirusem komplikuje wiele rzeczy. Ludzie nie zaglądają tak chętnie do instytucji kultury, ale zrobimy wszystko, aby nie dać się wirusowi.

– To jest konieczne i potrzebne. W Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu, gdzie byłem dyrektorem przez ostatnie lata, od razu stworzyliśmy prezentacje online – wykłady, wernisaże, oprowadzania po wystawach oraz prezentacje wystaw. Niektóre wykłady w internecie cieszyły się ogromną popularnością. Ale trzeba pamiętać, że to jest jednak namiastka. Nic nie zastąpi nam udziału w dyskusji czy przejścia się po sali wystawowej. Dlaczego ludzie oglądają zdjęcia z Paryża i potem chcą tam pojechać?

Wirtualny spacer po Luwrze, to jednak nie to samo co realne zetknięcie się z dziełami.

– Spełnia funkcję informacyjną – wiemy, czego się spodziewać, ale żeby naprawdę czegoś doświadczyć, musimy się tam wybrać. Cały ten cyfrowy świat daje nam informację o tym, czego możemy się spodziewać, i zapowiada to, w czym później będziemy uczestniczyć. Tak będzie też w przypadku naszego Muzeum.

Od dłuższego czasu w Bydgoszczy dużym zainteresowaniem cieszy się Exploseum. To miejsce powinno przejść jakieś zmiany?

– Pomysłów jest mnóstwo, ale jedno jest pewne – to jest miejsce, które powinno stać się muzeum techniki. Wszystko zaczyna się od wojska i musimy o tym pamiętać. To jest piękny teren. Może dojazd jest tam nie najlepszy i trzeba to zmienić. Musimy też pamiętać, że minął czas zachwytu prezentacjami multimedialnym. One są konieczne, ale coraz częściej widz oczekuje spotkania z artefaktami. Ludzie chcą je zobaczyć. Jest wiele osób w Bydgoszczy, które mają rożne ciekawe rzeczy w domach. Będę zachęcał ich, by się nimi z nami podzielili.

W ostatnich latach szefował pan toruńskiemu CSW, wcześniej Galerii Miejskiej bwa w Bydgoszczy. Praca w muzeum będzie wyzwaniem?

– Na pewno jest to zupełnie coś innego. Tu mnóstwo czasu poświęca się na prowadzenie badań i o wiele więcej jest różnego rodzaju materii. Każda z poprzednich instytucji też prezentowała swoje zbiory, jednak tu mamy nieco większe możliwości. Historia jest jedna, ale składa się z wielu elementów. Muzeum ma szerokie możliwości badania, opracowywania i prezentacji dorobku dziejowego w wielu płaszczyznach. To o wiele ciekawsze niż zamykanie się wyłącznie w granicach sztuki współczesnej. Chcę, by było to miejsce, gdzie mówimy o historii i naszej codzienności, a jednocześnie dajemy sobie przestrzeń na patrzenie w przyszłość. Gdy rozmawia się z Mariną Abramović, która jest już ikoną sztuki współczesnej, to ona ciągle nawiązuje do historii. To jest przykład na to, że każdy dobry artysta wie, że nie funkcjonuje w próżni i to nie jest świat, który raptem się zrodził. Tylko jest to konsekwencja setek czy tysięcy lat. Artyści o tym wiedzą. Sam jestem czynnym twórcą – z zawodu artystą, ale też zajmowałem się kiedyś historią.

Historią?

– Razem z moim ojcem wymyśliłem cykl filmów o Bydgoszczy, w którym pokazywaliśmy miasto kiedyś i dziś – na przykład fabrykę Foton. Chciałbym, żeby nasze muzeum łączyło pierwiastek przeszłości i przyszłości.

Pana ojciec w latach 70. był dyrektorem Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy. To sprawiło, że zdecydował się pan wziąć udział w konkursie?

– Niekoniecznie. Co prawda znam to muzeum od dzieciństwa, więc widziałem, jak się zmienia i co się w nim dzieje. Byłem też świadkiem wielu rzeczy, które się tu wydarzyły. Ale to nie miało żadnego wpływu na moją decyzję. Po prostu stwierdziłem, że chcę wrócić do Bydgoszczy i oddać miastu doświadczenie, które zdobyłem.

A jako artysta będzie się pan starał, by to sztuka wiodła prym w działalności Muzeum?

– Nie ma obawy, że będę się zajmował tylko sztuką współczesną. Dzisiaj przyszedł czas na wprowadzanie wystaw hybrydowych. Jednym z elementów składowych historii jest sztuka; to nie ma znaczenia, czy jestem artystą, historykiem. 

To nie była obawa, wręcz przeciwnie.

– Pewnie, że bym chciał, żeby udało mi się pokazać w Bydgoszczy prace wybitnych światowych artystów, bo to miasto na to zasługuje. Tak jak udało mi się to chociażby z wystawą Mariny Abramović w Toruniu, która, co warto przypomnieć, miała się odbyć w 2009 roku w Bydgoszczy. Szkoda, że Bydgoszcz nie ma sali wystawowej z prawdziwego zdarzenia. Będę starał się pokazać coś niesamowitego, ale w oparciu o to, co ma muzeum. Mam taki pomysł, by sprowadzać artystów ze świata i pozwolić im w oparciu o zbiory muzealne robić opowieści o Bydgoszczy. Tak, by te zbiory pokazywać. Mówić o tym, jakie to miasto jest i jaki ma potencjał. Tu są świetne zbiory – sztuki, fotografii, archeologii czy etnografii i oczywiście sam Leon Wyczółkowski. To jest schowany potencjał, który przez dziwne zbiegi okoliczności nie może się przebić.

Wspomniana Marina Abramović odwiedziła Bydgoszcz podczas ostatniej wizyty w Polsce. Niewiele osób o tym wie.

– Tak, przy okazji otwarcia wystawy w Toruniu. Zabrałem ją do młynów Rothera. Chcieliśmy pokazać jej coś więcej. Bardzo podobała jej się cała struktura Wyspy Młyńskiej i to, jak zapowiada się budowa młynów. Co jakiś czas pisze do mnie i pyta, czy już są skończone. Nie wyklucza, że mogłaby w naszym mieście pokazać swoje prace.

Do tego potrzebne są ogromne pieniądze.

– Dlatego jestem ciekawy, czy w Bydgoszczy znajdą się ludzie gotowi wesprzeć takie inicjatywy. Bardzo trudno jest przekonać osoby, które mają potencjał finansowy, do tego, że funkcjonowanie takiej instytucji jak muzeum czy generalnie działalność kulturalna jest ważna dla życia społecznego i rozwoju gospodarczego kraju. To ma ogromne znaczenie. Kraje, w których jest największe czytelnictwo, odnotowują też największy wzrost gospodarczy. Trudno przekonać polityków, przedsiębiorców do inwestowania w sztukę, bo to jest niewymierne i nie daje bezpośredniego, szybkiego zysku. Brakuje u nas myślenia, że to przyniesie nam pozytywny efekt za 10 czy 15 lat. Tego podejścia uczyłem się od wielu lat, także w pracy.

Do tego potrzeba sporo odwagi.

– Rzeczywiście – trzeba mieć odwagę i robić to, co się zakłada, bez względu na to, co kto mówi z boku. Jeśli się na coś decyduję, to muszę to zrobić i koniec. To mój największy kapitał. Gdy w CSW powiedziałem, że będziemy robić Marinę Abramović, to wszyscy pukali się w czoło i mówili, że to niemożliwe. A jednak się udało. Bardzo bym chciał, żeby Muzeum Okręgowe stało się jednym z najważniejszych ośrodków muzealnych w Polsce, i wierzę, że tak będzie.

Wacław Kuczma ma 64 lata. Jest bydgoszczaninem, ukończył Wydział Malarstwa i Grafiki Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku. Założył m.in. w Bydgoszczy Stowarzyszenie Artystyczne „Wieża Ciśnień”. Szefem Galerii Miejskiej bwa był od 2002 do 2015 r. Wtedy został dyrektorem Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOstatnie chwile wiaduktu na Świerklańskiej
Następny artykułBandyci wysadzili bankomat w Bydgoszczy. Zniknęły wszystkie pieniądze