Pandemia wybuchła, kiedy sezon 2019/20 zmierzał ku końcowi. W jej efekcie odwołano jedynie trzy ostatnie konkursy PŚ w Norwegii. Osiem miesięcy później koronawirus wciąż jest w ofensywie, ale ludzkość trochę nauczyła się funkcjonować w nowych realiach.
Wisła przeprowadzenie zawodów z reżimem sanitarnym przetestowała w sierpniu, kiedy jako jedyna w 2020 roku zorganizowała konkursy Letniej Grand Prix.
Przygotowania do zimowej inauguracji idą zgodnie z planem. Atmosfery święta na obiekcie imienia Adama Małysza jednak nie będzie, bo na trybuny nie zostaną wpuszczeni kibice.
Brak publiczności to zasadnicze ustępstwo, na jakie muszą iść organizatorzy. Na tę chwilę pierwszymi zawodami, podczas których na trybunach mają się pojawić kibice, jest inauguracja Turnieju Czterech Skoczni 29 grudnia w Oberstdorfie. Przygotowano 2500 wejściówek.
Z kalendarza już wypadły lutowe konkursy w Sapporo. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) poszukuje teraz nowej lokalizacji. Prawdopodobnie ten sam los spotka chińskie Zhangjiakou, gdzie w 2022 roku odbędzie się rywalizacja o medale pekińskich igrzysk. MKOl ma bowiem przedstawić nowy system przedolimpijskich zawodów testowych.
W dobie pandemii wyzwaniem są podróże i restrykcje wprowadzane przez różne kraje. Odpowiedź FIS to loty czarterowe. Ekipy po zawodach w Wiśle z Monachium polecą do Finlandii na konkursy w Ruce, następnie do Niżnego Tagiłu w Rosji, a stamtąd do Planicy na mistrzostwa świata w lotach, które pierwotnie miały się odbyć w marcu. Wadą takiego planu jest długa nieobecność w domu i możliwe, że najlepsi polscy skoczkowie w ogóle do Rosji się nie udadzą.
Przed sezonem największą zmianą w reprezentacji Polski było połączenie kadr A i B. W wyniku tego powstała 12-osobowa kadra narodowa prowadzona przez trenera Michala Dolezala i jego trzech asystentów: Grzegorza Sobczyka, Macieja Maciusiaka oraz Daniela Kwiatkowskiego. Ma to być odpowiedź na problemy z zapleczem, które pojawiły się w poprzednim sezonie.
“W poprzednim sezonie chyba pierwszy raz tak często zmienialiśmy skład na zawody Pucharu Świata i to na pewno trzeba uznać za pozytyw. Szkoda tylko, że chłopaki z zaplecza nie potrafili do końca tego wykorzystać, przenieść formy z Pucharu Kontynentalnego. Pierwsze koty za płoty. Mam nadzieję, że w następnym sezonie będzie to jeszcze lepiej funkcjonowało” – tak zacieśnianie współpracy między kadrami ocenił dyrektor ds. skoków i kombinacji norweskiej Adam Małysz.
W cyklu 2019/20 wyraźny postęp zrobił jedynie Dawid Kubacki, który m.in. wygrał Turniej Czterech Skoczni. Wyróżnić należy też Kamila Stocha. W klasyfikacji generalnej Kubacki zajął czwarte, a Stoch piąte miejsc. Triumfował, po raz drugi w karierze, Austriak Stefan Kraft. Lepsi od Polaków byli jeszcze Niemiec Karl Geiger i Japończyk Ryoyu Kobayashi.
Słabszy sezon znów mieli Norwegowie, którzy liczą na powrót do walki o najwyższe cele.
“Czuję, że będziemy mieli mocny skład. Wszystko wygląda bardzo obiecująco. Jestem przekonany, że przetrwamy ten sezon bez infekcji i że czeka nas wiele wspaniałych chwil” – na łamach dziennika “Dagbladet” powiedział ich austriacki trener Alexander Stoeckl.
Kolejny krok chcą zrobić Niemcy prowadzeni przez Stefana Horngachera. W tym stuleciu odnieśli sporo sukcesów na wielkich imprezach, ale z Kryształowej Kuli cieszyli się tylko raz – w 2015 roku zdobył ją Severin Freund.
Na powrót do ścisłej czołówki wciąż liczy Gregor Schlierenzauer. Austriak jest rekordzistą pod względem zwycięstw w konkursach PŚ. Odniósł ich 53, ale ostatnie już prawie sześć lat temu.
“Zasadniczo moje cele się nie zmieniły. Wszystko sprowadza się do tego, czy wrócę na szczyt, czy nie. Nie jest to proste, ale moja radość z uprawiania sportu i podejmowania wyzwań jest niezmienna. Mam jasny plan i n … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS