Od końca grudnia mamy w Łodzi popis tego, jak nie należy komunikować ważnych spraw mieszkańcom. Chodzi o mechanizm, bo przecież jeśli nie temat lokalizacji festiwalu Audioriver, to mógłby być jakiś inny problem.
Opinie publikowane w naszym serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji
Nie chcę teraz roztrząsać, która lokalizacja dla pierwszej łódzkiej edycji festiwalu Audioriver byłaby najlepsza. Skupię się na czymś innym – bo największym problemem jest tu sposób komunikacji, a w pewnym momencie – nawet jej brak.
Po pierwsze, skandalem jest, że radni, głosując nad budżetem, nie wiedzieli, że właśnie zgadzają się na dotację dla nowego festiwalu w Łodzi. Potwierdził to potem w rozmowie z “Wyborczą” radny Bartłomiej Dyba-Bojarski (Polska 2050). A przecież mówimy o publicznych pieniądzach i to niebagatelnych kwotach. Przypomnę – w umowie dot. łódzkich edycji festiwalu Audioriver został zapisany wkład Łodzi: 2024 r. – 1,8 mln zł netto, 2025 r. – 2 mln zł netto, 2026 r. – 2,2 mln zł netto.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS