Chociaż szpitale w Jaśle i Sanoku zostały przekształcone w jednoimienne, to brakuje w nich miejsc dla zakażonych koronawirusem. Ratownicy medyczni oceniają, że system ochrony zdrowia jest na krawędzi wydolności. Szansą na odciążenie jest otwarcie szpitala covidowego w Rzeszowie.
Wojewoda Ewa Leniart podczas dzisiejszej (22 marca) konferencji prasowej zaznaczyła, że od połowy lutego mierzymy się z kolejną falą zwiększonej ilości zachorowań na COVID-19. – Ostatnie tygodnie są szczególnie trudne dla szpitali Podkarpacia – zaznaczyła.
Na Podkarpaciu hospitalizowane są 1724 osoby z rozpoznanym zakażeniem koronawirusem. 239 pacjentów wymaga wsparcia respiratorowego. Raport z 22 marca 2021 r. (kliknij).
– Mamy wprawdzie jeszcze zapas łóżek, niemniej jednak w związku z tym, że miniony tydzień przyniósł ponad tysiąc zachorowań na dobę, zakładamy, że wzrost hospitalizacji w następnym tygodniu będzie bardzo znaczący – mówi Ewa Leniart. Dodaje, że będzie to bardzo duże obciążenie dla naszego regionu. – Już podczas ostatniego weekendu korzystaliśmy ze wsparcia szpitali w Małopolsce.
W związku z tym władze województwa podjęły decyzję o tym, że szpital MSWiA w Rzeszowie będzie w całości przeznaczony dla pacjentów zakażonych koronawirusem.
Marcin Steliga, koordynator medyczny pogotowia ratunkowego w Krośnie, przyznaje, że być może w jakimś stopniu pozwoli to rozwiązać problemy. – Obecnie szpitale covidowe są pełne – mówi. – Zwalniają się pojedyncze miejsca, ale te są od razu zajmowane, bo ciągle jeździmy do pacjentów.
Ratownicy medyczni zaznaczają, że sytuacja jest gorsza niż podczas drugiej fali koronawirusa.
– Jesienią zachorowań było bardzo dużo, wąskim gardłem były oddziały ratunkowe i testowanie – mówi Marcin Steliga. I tłumaczy, że wówczas największym problemem było właściwe rozpoznanie. – Powodowało to “zapychanie” oddziałów ratunkowych a zespoły ratownictwa medycznego czekały w kolejkach przed SOR.
Koordynator medyczny krośnieńskiego pogotowia zaznacza, że teraz jest znacznie więcej chorych, którzy ze względu na swój stan potrzebują hospitalizacji, niż było ich jesienią. Co gorsza, zaczyna brakować też miejsc dla pacjentów, którzy nie są zakażeni koronawirusem.
Mieszkańcy południowej części naszego województwa, którzy nie są zakażeni koronawirusem, a wymagają pomocy na oddziale wewnętrznym, kardiologicznym, pulmonologicznym, neurologicznym są przywożeni do krośnieńskiej lecznicy. – To sprawia, że w Krośnie brakuje łóżek dla pacjentów internistycznych – mówi Marcin Steliga. Dodaje, że na razie nie jest to dramatyczna sytuacja. – Ale jesteśmy na skraju wydolności systemu – mówi.
Karetki nie stoją w kolejkach przed SOR
Jesienią jedna z krośnieńskich karetek przed krośnieńskim szpitalem czekała 14 godzin zanim pacjent trafił na SOR. – Teraz nie ma takich sytuacji, w związku z tym, że działa nowy system informatyczny, który obsługuje centralna dyspozytornia w Rzeszowie – mówi Marcin Steliga. Tłumaczy, że ratownicy już w domu pacjenta dostają informację, w którym szpitalu jest wolne łóżko i gdzie pacjent może być przyjęty.
Czasem wiąże się to z dalekimi wyjazdami zespołów medycznych krośnieńskiego pogotowia. Nawet do szpitali poza województwo podkarpackie.
Koordynator krośnieńskiego pogotowia zaznacza, że takie rozwiązanie jest lepsze dla pacjentów. – Lepiej jest pojechać na przykład do Przemyśla mając pewność, że pacjent będzie przyjęty, niż czekać na wolne miejsce przed szpitalem w Jaśle czy Sanoku – mówi.
W Miejscu Piastowym ratownicy dyżurują przez całą dobę
Zgodnie z obowiązującym systemem “Państwowe Ratownictwo Medyczne” wojewoda decyduje o liczbie zespołów medycznych na terenie województwa i wprowadzanych zmianach w ich funkcjonowaniu.
Jedną z ostatnich decyzji było wydłużenie czasu pracy w podstacji krośnieńskiego pogotowia w Miejscu Piastowym. Zespół podstawowy do tej pory dyżurował tam od godz. 7:00 do 23:00. Teraz ratownicy dyżurują tam przez całą dobę.
tom
fot. archiwum Krosno112.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS