A A+ A++

Miała pani jakiś kontakt z Barbarą Nowak?

– Próbowałam. Wysyłałam maile, wywoływałam ją w konwersacjach na Twitterze, którego jest aktywną uczestniczką. Zadaliśmy jej szereg pytań, na żadne z nich nie odpowiedziała.

Zobacz więcej: Barbara Nowak youtuberką. „Będę odpowiadać na wasze pytania”

Przed czym chce bronić dzieci Barbara Nowak?

– Przed światem.

To znaczy?

– Przed światem realnym, czyli takim, w którym jest więcej niż jedna orientacja seksualna, w którym są różne wyznania, różne poglądy, różne modele rodziny, tradycje. W którym jedni wierzą w Boga, a inni nie.

A nie przed seksualizacją?

– Dla Barbary Nowak seksualizacja to mówienie nastolatkom o tym, że człowiek jest istotą seksualną, że jest coś takiego, jak antykoncepcja, że nastoletnie dziewczyny powinny chodzić do ginekologa. Że nastolatki się zakochują i mogą się interesować seksualnością. To, że ktoś zabroni o tym mówić, nie zmieni faktu, że tak jest. Spowoduje tylko, że wielu uczniów zostanie bez wsparcia.

Argument jest taki, że to rodzice nie chcą wpuszczać do szkół niektórych organizacji społecznych.

– Bo tak się zdarza. Moja znajoma miała ostatnio poprowadzić zajęcia z edukacji seksualnej w jednej ze szkół. Przygotowała konspekt zajęć zgodnie z wiedzą i standardami WHO i przedstawiła go rodzicom. Dwie osoby były przeciwne, więc zajęcia się nie odbyły. Rodzice mają prawo mieć wpływ na to, czego ich dzieci są uczone w szkole. Ale nie może być tak, że rodzice podają argumenty oparte na nieprawdzie. Jeśli pójdziemy tą drogą, to może powinniśmy też liczyć się ze zdaniem rodziców, którzy są przeciwni szczepieniom? Czy szkoły powinny promować takie postawy?

A może znaleźliśmy się w punkcie, w którym poziom zaufania do instytucji publicznych jest tak niski, że ludzie nie ufają nikomu? Nie wierzą naukowcom, lekarzom, nauczycielom. Da się to zaufanie jakoś odbudować?

– Musi się dać. Tym – między innymi – zajmują się organizacje pozarządowe. Z każdym miesiącem, z każdym rokiem rządów PiS, prawa obywatelskie są ograniczane. Staramy się o nie walczyć.

Podam panu przykład: 90 proc. rodziców samodzielnie wychowujących dzieci to kobiety. Zmiany podatkowe w ramach Polskiego Ładu spowodowały, że nie będą mogły się rozliczać z fiskusem na preferencyjnych warunkach. Stracą dużo pieniędzy. Państwo zostawiło kilka milionów samodzielnych rodziców na lodzie. Wstawiamy się za nimi.

Paradoks polega na tym, że kiedy państwo próbuje wycinać organizacje społeczne ze szkół, zaufanie do nich rośnie. Ludzie widzą, że robimy robotę, od której państwo umywa ręce. Jeszcze jeden przykład: stan psychiatrii dziecięcej w Polsce jest katastrofalny. Państwo nie daje rady. W tym czasie organizacje pozarządowe otwierają telefony zaufania, proponują wsparcie dzieciom w kryzysie zdrowia psychicznego.

Co się stanie, jeśli prezydent Duda podpisze „lex Czarnek”?

– Wtedy o tym, czy dana organizacja zostanie wpuszczona do szkoły, będą decydować kuratoria. A w praktyce politycy. Oferta edukacyjna zostanie drastycznie zubożona. Szkoła będzie jeszcze bardziej zależna od władzy. Największe straty poniosą uczniowie, bo to oni będą poddawani indoktrynacji. Będą uczeni o świecie, w którym nie ma dylematów dojrzewania, nie ma seksualności. Jest jedna religia, jedna tradycja i jedna interpretacja historii. Będą uczeni o świecie, który nie istnieje, ale który jest wygodny dla władzy.

Czytaj więcej: Uczniowie mają dość szkoły Czarnka i wychodzą z niej. Mówią, że to jest jak wyjście na wolność

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUniwersytet w Białymstoku. Naukowcy otrzymali Nagrody Ministra Edukacji i Nauki
Następny artykułBudowa stadionu ŁKS zakończona. Otwarty na derby Łodzi?