A A+ A++

Ketllebell to dyscyplina sportów siłowych od dziewięciu lat uprawiana, za sprawą Sebastiana Pająka, który wprowadził ją na lokalne podwórko. Teraz uprawiający ją zawodnicy mogli po raz pierwszy zaprezentować się podczas oficjalnych zawodów, jakimi były Mistrzostwa Podkarpacia w Kettlebell Hardstyle. Na podium, także tym najwyższym, nie brakowało dębiczan.

Gdy przyszedłem do Sportowej Stodoły przy ul. Parkowej, emocje były już rozgrzane. Panie rywalizowały w konkurencji tureckie wstawanie. Polega na podniesieniu się z maty z pozycji leżącej, z odważnikiem (kettlem) w wyprostowanej ręce, do pozycji stojącej i powrót do leżącej. Dopiero wtedy kettla odłożyć można na ziemię. Wygrywa ten, kto czysto wykona tę czynność z największym ciężarem. Zawodniczkom głośno dopingują kibice i inni zawodnicy.

– Udział w zawodach to przede wszystkim zabawa, namówiono mnie, więc przyszłam – mówi dębiczanka Wioletta Spędzia.

Ale nie tylko rozrywka i chęć rywalizacji w grupie.

– Jestem jednym z najstarszych tutaj, dla mnie to jest chęć sprawdzenia się, troszeczkę też wyzwanie, troszeczkę sprawdzenie tego, czego się nauczyłem i ile mogę w moim wieku – wyjaśnia Witold Brniak, znany w Dębicy trener siatkówki, od czterech latach uprawiający też kettleball.

Po chwili panowie rozpoczynają rywalizację w konkurencji press. Polega na podnoszeniu ciężarka w pozycji stojącej nad głowę i opuszczeniu go między nogi. Wygrywa ten, kto dokona to więcej razy, ale znaczenie ma też, jaki ciężar podnosi zawodnik. Do wyboru jest kilka kettli, od 12 do 60 kg. Liczy się suma wyrwanych w ciągu 5 minut do góry kilogramów

Jak nie ćwiczę, źle się czuję

Wioletta Spędzia uprawia tę dyscyplinę sportu od trzech lat. Zaczęło się od zapalenia nerwu kulszowego, tzw. rwy kulszowej. Trafiła do trenera medycznego Sebastiana Pająka na zajęcia rehabilitacyjne. Gdy rwa przestała jej dokuczać to on namówił ją na zajęcia grupowe. Od tego czasu nie ma żadnych problemów ze zdrowiem.

– Jestem zachwycona, nie mam żadnych problemów. Wzmocniłam mięśnie kręgosłupa, wszystkim polecam – opowiada.

Wcześniej ćwiczyła jogę, pływanie, wciąż gra w tenisa. Ale dziś najważniejsze są kettle.

– To już jest, że tak powiem, nałóg w tej chwili. Jak nie ćwiczę, źle się czuję – mówi.

A ćwiczy dwa razy w tygodniu. Nie tylko z kettlami, ale też podczas zajęć ogólnorozwojowych, wzmacniających nogi, kręgosłup i ręce.

– Niezależnie od wieku, w każdej chwili można zacząć – zachęca Wioletta Spędzia.

Nie samą siłą

Od pięciu lat w Spidersie ćwiczy z kettlami Marcin Auguścik . Zaczęło się prozaicznie, stwierdził, że trzeba coś zacząć z sobą robić. Wcześniej korzystał z siłowni.

W czym tkwi ewentualna przewaga kettli?

– Przede wszystkim jest to uniwersalne narzędzie, bo potrzebujemy jeden odważnik i możemy trenować całe ciało, zarówno siłę, jak i wytrzymałość, dobierając ilość powtórzeń danego ćwiczenia, które wykonujemy. Jest mnóstwo różnych ćwiczeń, które można z kettlami wykonywać – wyjaśnia.

Jeśli ktoś ma kettla w domu, który nie jest aż tak drogim sprzętem, bo taki cięższy można kupić już za 200-300 złotych, to tak naprawdę można go zabrać ze sobą wszędzie, na wakacje, gdziekolwiek.

– Nie mam swojego jeszcze, ale przymierzam się do kupna, tylko zastanawiam się, jaki duży – mówi Marcin Auguścik.

Jak dodaje, w tych ćwiczeniach sama siła nie wystarczy, bo na przykład w tureckim wstawaniu ruchy są dosyć złożone, skomplikowane.

– Robiąc je źle technicznie można sobie zrobić krzywdę, jeśli ktoś tego próbuje dokonać samą siłą – twierdzi.

On, jak dodaje, nie planuje przestawać doskonalić swojej techniki, chce cały czas się rozwijać.

Można mieć w jednym odważniku całą siłownię

Karol Kamiński zaczął tę przygodę, gdy wypatrzył ćwiczenia z kettlami na youtubie.

– Ale jak zaobaczyłem, że kaleczę temat, wpisałem sobie w wyszukiwarkę internetową „strong first Podkarpacie” i wysunęły mi się trzy nazwiska, najbliżej była Dębica i Sebastian Pająk – wspomina.

Tak z Majdanu Królewskiego, gdzie mieszka, trafił do Studia Spiders. To godzina drogi. Jeździł na indywidualne zajęcia z 5-6 razy.

– Później, jak już pokochałem kettle, to sam w domu też ćwiczę.

Co takiego jest w tych ćwiczeniach, że mówi, że je pokochał? Czysta siła, poza tym można mieć w jednym odważniku całą siłownię. Ale i on dodaje, że technika jest niezwykle ważna.

Zawody w Dębicy ocenia bardzo wysoko.

– Coś pięknego, powinny być częściej organizowane, nie tylko w kettlach, żeby poziom sportowy w społeczeństwie podnosić, właśnie poprzez takie inicjatywy – mówi Karol Kamiński

Udało się zebrać sporą grupę w Dębicy

Sebastian Pająk też wypatrzył kettle w internecie, jakieś dziewięć lat temu.

– Stwierdziłem, że fajnie by było tym potrenować – mówi.

Więc zaczął trenować, potem zrobił kurs instruktorski, dziś nie tylko sam ćwiczy, ale trenuje kilka grup. – Dziś mogliśmy przypieczętować tę całą naszą pracę po tylu latach na tych zawodach – nie kryje satysfakcji, że mistrzostwa Podkarpacia udało się zorganizować w Dębicy.

Jak i tego, że udało się zebrać sporą grupę w Dębicy, ludzi, którzy ćwiczą kettle.

I siatkówka, i kettle

Jednym, z członków tej grupy jest Witold Brniak. U niego, podobnie jak w przypadku Wioletty Spędzi, zaczęło się od problemów ze zdrowiem, a konkretnie z plecami. Na pomysł wpadła żona.

– Wymyśliła, że pójdzie do Sebastiana, żeby wymyślił coś dla mnie. No i on wymyślił kettle, żona zapłaciła mi pierwszy karnet i tak to trwa przez cztery lata już – opowiada.

Jest nauczycielem wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 9, trenerem siatkówki, prowadzącym zajęcia w Wisłoce.

Siatkówką zajmuje się cztery razy w tygodniu, kettlami dwa. Ćwiczenia są trochę inne, ale niektóre, które wykorzystuje chociażby w czasie rozgrzewki, są takie same, jak te z gumami, czy skakankami.

– Też to bardzo lubię, dlatego znajduję czas i na siatkówkę, i na kettle – uśmiecha się.

Gdy rozmawiamy, Witold Brniak jeszcze nie zna ostatecznych wyników, ale ze startu jest zadowolony. Za kilkanaście minut okaże się, że został mistrzem Podkarpacia w kat. + 85 kg.

Jak twierdzi, to efekt systematycznych treningów, pomocy trenera, ale to też efekt pracy całej grupy, która się wspiera, a na zawodach dopinguje.

A co z problemami z plecami?

– Przeszły, sprawdziło się. Każdemu polecam – mówi Witold Brniak.

Medaliści zawodów w Dębicy

Kettleball hardstyle to dwubój, w ostatecznej klasyfikacji liczą się wyniki uzyskane w konkurencjach press i tureckie wstawanie.

Wyniki Mistrzostw Podkarpacia w Ketllebell Hardstyle Dębica 2024

Kobiety

Kettlebell do 65 kg: 1. Olimpia Rzepecka, 2. Małgorzata Auguścik, 3. Katarzyna Brągiel.

Kettlebell + 65 kg: 1. Agnieszka Gwiazdowska, 2. Agnieszka Wałęga, 3. Małgorzata Roch.

.

Mężczyźni

Kettlebell do 85 kg: 1. Marcin Auguścik, 2. Karol Kamiński, 3. Marcin Rutyna.

Kettlebell + 85 kg: 1. Witold Brniak, 2. Łukasz Turek, 3. Aleksander Pysz.

Zobacz, jak wygląda jedna z konkurencji – tureckie wstawanie:

.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOd 1 lipca 2024 z kranów mieszkańców Wielunia popłynie tylko zimna woda
Następny artykułUtrudnienia potrwają wiele godzin. Akcja ratunkowa, pięć osób rannych