A A+ A++

Do igrzysk został niecały miesiąc. Z każdym kolejnym dniem powinniśmy czuć coraz większą ekscytację zbliżającym się świętem sportu. Tymczasem obserwując to, co dzieje się w polskich skokach, możemy tylko pomyśleć – niech ten sezon się już skończy. Przez cały sezon Polakom idzie źle. Nawet kiedy widać poprawę – jak podczas konkursu drużynowego w Bischofshofen – to za chwilę coś musi się posypać. Tak jak w przypadku Kamila Stocha, który miał powrócić do skakania w Pucharze Świata w Zakopanem. Ale dziś zerwał torebkę stawową i tym sposobem nie zobaczymy go skaczącego w stolicy polskich Tatr.

Nie będziemy zakłamywać rzeczywistości, że w Bischofshofen wszystko w naszej kadrze działało znakomicie. Ale widać było chociaż niewielki progres. Piotr Żyła wreszcie ukończył zawody w pierwszej dziesiątce konkursu. Dawid Kubacki kwalifikował się do trzydziestki – a to we wcześniejszej fazie sezonu było raczej wyjątkiem, niż regułą. Konkurs drużynowy Polacy ukończyli na piątej pozycji. Spoglądając na suchy wynik, szału nie ma – zwłaszcza, że u szóstych Niemców upadek zaliczył Karl Geiger. Ale patrząc na indywidualne wyniki dwóch liderów naszej kadry, Żyła był dziesiąty, a Kubacki dwunasty w stawce.

Właśnie – dwóch, nie trzech liderów. Kamil Stoch w Bischofshofen był nieobecny. Podczas Turnieju Czterech Skoczni prezentował się dramatycznie słabo. W Oberstdorfie i Ga-Pa nie wszedł do drugiej serii. Z kolei w Innsbrucku – gdzie ostatecznie nie rozegrano zawodów ze względu na warunki pogodowe – nie przeszedł nawet kwalifikacji. A mówimy przecież o obrońcy tytułu! W obliczu tak złej formy, po burzliwej naradzie sztab kadry i sam zawodnik podjęli decyzję – Kamil opuścił Austrię, by potrenować w spokoju w Polsce.

I był to słuszny ruch. Stoch w zawodach po prostu się męczył. Wybitnemu technicznie skoczkowi zdarzały się takie błędy, jak zbyt płaskie wyjście z progu. Wobec tego przerwa była wskazana. Chociażby po to, żeby oczyścić głowę i wrócić do wyrobionych automatyzmów w skakaniu. Wprawdzie do korekty błędów związanych z techniką – które zwykle wynikają z przemęczenia organizmu – potrzeba nieco więcej czasu, niż kilka dni, ale już w tym tygodniu miały odbyć się skoki w Zakopanem. Na jego skoczni.

– W przypadku Kamila Stocha, występ w Pucharze Świata w Zakopanem może być bardzo pomocy w odzyskaniu formy. Zakopiańska skocznia to ta, którą zna najlepiej. Ponadto, udział w tych zawodach może potraktować jako występ „półtreningowy” w kontekście najważniejszej imprezy w sezonie. Myślę, że taki start w Zakopanem mógłby być wręcz punktem zwrotnym w budowaniu jego formy do Pekinu – powiedział profesor Jerzy Żołądź w wywiadzie, który niedługo będziecie mogli przeczytać na naszej stronie.

Niestety już wiemy, że jeżeli Kamil miałby się gdzieś przełamać przed występem w Pekinie, to na pewno nie zrobi tego w Zakopanem. Dziś o godzinie 11:00 Michał Chmielewski z TVP Sport przekazał smutną informację, że Stoch na rozruchu skręcił kostkę. Wtedy jeszcze można było się zastanawiać, na ile poważny jest to uraz. W następnych godzinach sam zawodnik potwierdził, że jest gorzej niż wstępnie przypuszczano.

Zerwana torebka stawowa. Starty w Zakopanem przepadły. Mało tego, Aleksander Winiarski – lekarz reprezentacji – stawia znak zapytania również przy występie Polaka w następnych zawodach w Titisee-Neustadt. Zatem Stochowi uciekają kolejne okazje do konkursowego skakania przed igrzyskami. W zasadzie Polakowi pozostaną tylko zawody w Willingen, które odbędą się na tydzień przed startem igrzysk.

Dla Kamila Stocha nie wygląda to wszystko najlepiej, ale skoro już jesteśmy przy Willingen, to postarajmy się znaleźć jakiekolwiek pocieszenie. Jest to argument ku pokrzepieniu serc, ale pamiętacie może makabrycznie wyglądający upadek Simona Ammanna, który miał miejsce 11 stycznia 2002 roku właśnie w Willingen? Wówczas Szwajcar zaliczył przymusową przerwę od skakania. Jak się okazało, tego potrzebował jego organizm, bo miesiąc później – 10 i 13 lutego – Ammann wręcz imponował formą, wygrywając konkurs olimpijski zarówno na skoczni normalnej, jak i dużej.

Na zbliżających się igrzyskach, zawody na normalnym obiekcie przewidziano na 6 lutego. Z kolei na dużej skoczni zawodnicy powalczą o medale 12 lutego. Pozostaje nam tylko trzymać kciuki za to, by historia się powtórzyła – tym razem w wykonaniu Stocha.

Fot. Newspix

Czytaj także:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZaproszenie na spotkanie informacyjne dla rolników handlujących na terenie Targowiska
Następny artykułNiemcy: 12-letni geniusz. Będzie studiować fizykę w Monachium