A A+ A++

– Jeżeli Polska wyda mnie Chinom, zginę – mówi działacz ruchu zwalczanego przez komunistyczne władze Państwa Środka. Wspiera go ambasada Szwecji, której jest obywatelem, i Rzecznik Praw Obywatelskich. Polski sąd uważa jednak, że nie chodzi o działalność w zwalczanej przez Chiny wspólnocie, ale o przestępstwa gospodarcze, i zgodził się, by wydać zatrzymanego.

OGLĄDAJ REPORTAŻ “POLSKIE SĄDY CHCĄ WYDAĆ GO CHINOM. “W TEJ CHWILI MOŻE SIĘ CZUĆ, JAK W CELI ŚMIERCI”

Dwa łóżka, dwa taborety i dwie szafki nocne, stolik, wygrodzona toaleta, okno z mleczną szybą, zza której prześwitują kraty.

Tak wygląda 12 metrów kwadratowych celi w areszcie na warszawskiej Białołęce, w której od dwudziestu miesięcy siedzi 53-letni Zhihui Li, pochodzący z Chin. Mówi o niej: moja cela śmierci.

Oficjalnie ścigany jest przez Chiny za przestępstwo gospodarcze. On jednak przekonuje, że to tylko przykrywka do tego, żeby komunistyczny reżim ukarał go za wspieranie Falun Gong, wspólnoty brutalnie zwalczanej w Chinach. Li – jako milioner – nie tylko był jego członkiem, ale też finansował działalność organizacji.

Czy to linia obrony, która ma go chronić przed procesem w dawnej ojczyźnie? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że w swojej narracji nie jest osamotniony. Ambasada Szwecji, której obywatelem od kilku lat jest Zhihui Li, w piśmie wysłanym do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych podkreśla: “jest duże ryzyko, że nasz obywatel po wydaniu go stronie chińskiej, może zostać skazany na karę śmierci”. Szwedzcy dyplomaci zwracają uwagę, że tamtejszy rząd wiosną 2019 roku opublikował raport o prawach człowieka, demokracji i zasadach państwa prawa w Chinach. Zaznaczono w nim, że Chiny dopuszczają się licznych przypadków łamania podstawowych praw człowieka i że liczba takich zdarzeń stale rośnie.

“Chińska Republika Ludowa nie spełnia kryteriów państwa prawa. Tamtejszy wymiar sprawiedliwości podporządkowany jest kontroli partii komunistycznej, a zatem nie jest on niezależny” – twierdzą Szwedzi.

O tym, że członkowie Falun Gong są poddawani torturom i egzekucjom, alarmuje też Amnesty International. O prześladowaniach i preparowaniu oskarżeń wobec Falun Gong mówią też sami członkowie tego ruchu, który zrzesza na świecie ponad 100 milionów osób.

Te argumenty nie przekonały jednak polskiego sądu, który zgodził się – już prawomocnie – żeby zatrzymany w Polsce Zhihui Li został przekazany Chinom.

Jak do tego doszło?

Wzorowy obywatel

Jest rok 2012. Zhihui Li jest szanowanym obywatelem Chińskiej Republiki Ludowej – od lat kieruje dużą firmą w branży tekstylnej, której obroty liczone są w dziesiątkach milionów złotych. Dwukrotnie zasiada w Izbie Ludowej, czyli odpowiedniku polskiego Sejmu. Jak każdy przedsiębiorca i polityk tego szczebla musi mieć legitymację partyjną. Formalnie nie jest jednak członkiem partii komunistycznej, tylko komunistycznej młodzieżówki.

Czytaj bez ograniczeń

Uzyskaj dostęp do tego artykułu i innych treści specjalnych. Za darmo

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKard. Czerny: synodalność podstawą tożsamości eklezjalnej
Następny artykułAlimenty nie tylko na dzieci. Adwokatka tłumaczy, kiedy były małżonek ma do nich prawo