Firma, która zarządzała spalonym wysypiskiem śmieci w Siemianowicach Śląskich współpracowała z pośrednikiem zajmującym się utylizacją “wód czerwonych”, groźnych dla życia odpadów po produkcji trotylu – ustaliła “Wyborcza”.
Do pożaru, o którym od piątku 10 maja mówi cała Polska, doszło na składowisku przy ul. Wyzwolenia 2 w Siemianowicach Śląskich. Przez kilka lat w tym miejscu działała firma Iron Trans. W profilu swojej działalności miała transport, zbieranie odpadów innych niż niebezpieczne, a także konserwację wyrobów metalowych.
Założyciel Iron Transu zmarł w dziwnych okolicznościach: zakrztusił się mostkiem zębowym. Potem interesy przejęli jego bliscy. – Na oko na wysypisku przy Wyzwolenia wszystko wyglądało w porządku. Na ogrodzonym terenie leżały po prostu pryzmy normalnych śmieci – mówi jeden z oficerów śląskiej policji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS