A A+ A++

Prof. Danuta Zawadzka wspomina, jak osiem lat temu ówczesny kandydat na rektora Politechniki Koszalińskiej zaproponował jej zostanie prorektorką. – Nie mam pewności, czy jestem właściwym kandydatem – odpowiedziała. – Nie jestem inżynierem, nie jestem mężczyzną i nie mam jeszcze 40 lat. Skwitował to uśmiechem i stwierdzeniem, iż są to same zalety. A gdy już objęła funkcję prorektorki do spraw kształcenia, jeden ze studentów skomentował kąśliwie: – Nadszedł czas parytetów. – Raczej czas kompetencji – odpowiedziała mu wówczas prof. Zawadzka. Po ośmiu latach, 1 września tego roku, awansowała na rektorkę Politechniki Koszalińskiej. Pierwsza kobieta w ponad 50-letniej historii tej uczelni.

– Szok? Może nie szok, choć faktem jest, że szkoły wyższe są tworami bardzo tradycyjnymi – stwierdza. – Ale otwierają się na zmiany. Nasza uczelnia pokazała, że jesteśmy nowocześni. Potrafimy patrzeć przez pryzmat umiejętności, a nie płci – dodaje.

Ta perspektywa widoczna jest nie tylko w Koszalinie. Tegoroczne wybory rektorów szkół wyższych okazały się na wielu uczelniach przełomowe. W zakończonej kadencji na 93 uczelnie nadzorowane przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego kobiety pełniły funkcję rektorek na zaledwie… dziewięciu. Obecnie jest ich piętnaście.

Zmianę widać też na uczelniach artystycznych. Do tej pory kobiety kierowały trzema z nich, obecnie sześcioma. W tym Akademiami Muzycznymi w Bydgoszczy, Łodzi i Poznaniu, Akademią Sztuki w Szczecinie oraz szkołami aktorskimi w Krakowie i Łodzi.

Od marca tego roku kobieta jest także komendantem-rektorem Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Prorektorką Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II została pierwsza w historii siostra zakonna. Na Politechnice Białostockiej o stanowisko rektora rywalizowały ze sobą dwie kobiety. W sumie stanowiska rektorów pełnią obecnie na uczelniach publicznych 22 kobiety.

Kobiety na uczelniach

– To ważny moment, ale nie nazywałabym go jeszcze przełomem – uważa dr Anna Pokorska z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. – To, że są kobiety, które przebiły szklany sufit, może przyczynić się do zmiany postrzegania funkcji rektorskiej. Do tej pory była „kulturowo zarezerwowana” dla mężczyzn, stąd kobiety rzadziej utożsamiały się z rolami przywódczymi na uniwersytecie – zauważa Pokorska, która na początku tego roku wraz zespołem z Katedry Badań nad Szkolnictwem Wyższym i Nauką UMK w Toruniu analizowała, kim są rektorzy szkół wyższych. Okazało się, że między 1990 a 2019 rokiem na publicznych uczelniach, ale tych niebędących uniwersytetami, zaledwie jedna na 25 kadencji rektora sprawowana była przez kobietę (14 na prawie 350 kadencji). Zaś na publicznych uniwersytetach – tylko 1 na 45 kadencji (3 na 137). Rektorami uniwersytetów byli przede wszystkim mężczyźni z ponadprzeciętnymi dokonaniami naukowymi, zwykle po 50. roku życia. Do września żaden polski uniwersytet nie był kierowany przez kobietę. Dla porównania – kobiety są rektorkami 34 spośród 200 najlepszych uniwersytetów na świecie ujętych w rankingu The World University Ranking 2019.

– Gdy pomyślę, ile lat i ile pokoleń trzeba było czekać, żeby kobieta została rektorką naszego uniwersytetu, czuję ciężar odpowiedzialności, choć wolę myśleć o wyzwaniach, które są przede mną, a nie o historii – wyznaje prof. Bogumiła Kaniewska, nowa rektorka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W ponad 100-letniej historii tą uczelnią kierowało 31 mężczyzn. Nigdy nie zdarzyło się, żeby rektorem była kobieta. Co więcej – nigdy nawet kobieta nie kandydowała na to stanowisko. Prorektorami do października 2019 roku były zaledwie cztery kobiety. – Decydując się na samo kandydowanie, czułam wyjątkowość tej decyzji – zdradza prof. Kaniewska. – Ale nie miałam poczucia, że porywam się z motyką na słońce. Gdybym nie miała przekonania, że mogę zwyciężyć, na pewno nie ubiegałabym się o stanowisko rektora. Czułam też, że mój start w wyborach i ewentualne zwycięstwo są ważne dla innych kobiet. Pokazują, że można pokonywać trudności.

Same marynarki

Prof. Kaniewska wspomina, jak kilka lat temu zobaczyła w jednym z pism zdjęcie przedstawiające rektorów uniwersytetów. – Same marynarki. Poczułam wtedy, że coś jest jednak nie tak. Wprowadzanie zmian zaczęła od diagnozy sytuacji. Wraz z koleżankami opracowała program „Gdy nauka jest kobietą”, którego celem było z jednej strony określenie problemów, z drugiej uruchomienie pomocy kobietom i dodanie im odwagi. – Problem często tkwi w nas samych. W braku siły przebicia i wiary w swoje umiejętności. Jeśli same nie będziemy dawać sobie szansy, nikt inny nam jej nie da – mówi nowa rektorka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.

Im wyżej, tym gorzej

Uczelnie – zdaniem dr Katarzyny Kasi, prodziekanki Wydziału Zarządzania Kulturą Wizualną Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie – to strefa patriarchalna, gdzie słowo „parytet” nie jest dobrze przyjmowane. – Równouprawnienie samo się nie dokona – mówi krótko. – Stereotypy widać na każdym kroku. Choćby w tym, jak zwracamy się w sytuacjach publicznych do kobiety i mężczyzny, którzy są profesorami. Wiele razy zdarzyło się, że do mężczyzny zwracano się: panie profesorze, zaś do mnie – pani Kasiu – zauważa.

Wprawdzie w Europejskiej Karcie Naukowca, podpisanej przez większość polskich uczelni, mowa jest o „równowadze płci”, której należy przestrzegać na każdym etapie kariery zawodowej, jednak teoria sobie, a rzeczywistość pokazuje zupełnie coś innego. Obowiązuje zasada odwróconej piramidy. Wśród studiujących w Polsce w roku akademickim 2018/2019 prawie 58 proc. stanowiły kobiety. Przeważają też na studiach podyplomowych i doktoranckich. Ale im wyżej, jeśli chodzi o stopnie naukowe – tym gorzej. Trzy czwarte profesorów w Polsce to mężczyźni. W 2017 roku – jak wynika z danych GUS, stopień doktora habilitowanego nadano 753 kobietom i 922 mężczyznom. W tym samym roku tytuł naukowy profesora uzyskało 98 kobiet i 197 mężczyzn.

Dysproporcje widać też świetnie na przykładzie szkół artystycznych, gdzie wśród studiujących jest 70 procent kobiet i 30 procent mężczyzn. Wśród kadry proporcje są dokładnie odwrotne. Katarzyna Kasia stawia więc pytanie: co dzieje się z tymi studentkami po drodze? Nie chcą obejmować stanowisk czy nie mogą? Jej zdaniem: nie mogą. – Struktury uczelni nie są nastawione na zatrudnianie kobiet. Panowie dominują i jeśli szukają kogoś na swoje miejsce, to są to najczęściej również panowie – wyjaśnia dr Kasia. – Kobiety, jeśli już zajmują stanowisko we władzach uczelni, to znacznie częściej do spraw studenckich niż naukowych. Kobiety nie są od postępu i osiągnięć naukowych, ale od opiekowania się studentami. Oczywiście, ta rola także jest ważna, ale utrwala stereotyp dobrej matki troszczącej się o swoje dzieci – mówi Katarzyna Kasia, która sama była prodziekanką ds. studenckich i która sama spotkała się z dyskryminacją. Po pięciu latach studiów magisterskich i czterech latach doktoranckich na Uniwersytecie Warszawskim usłyszała, że nie ma czego szukać na uczelni, bo jest w ciąży. – Mimo że nie planowałam ani urlopu macierzyńskiego, ani wychowawczego, byłam z góry na przegranej pozycji. Usłyszałam, że skoro będę miała dziecko, to praca widocznie nie jest mi potrzebna – wspomina Katarzyna Kasia.

Uczelnia daleko do żłobka

Na problemy wynikające z godzenia kariery naukowej z macierzyństwem wskazuje także prof. Anna Zachorowska-Mazurkiewicz, ekonomistka i wykładowczyni Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jej zdaniem nie można udawać, że kariera naukowa kobiety i mężczyzny rozwija się tak samo. Kobiety mają przesunięty czas osiągania stopni naukowych. – Dwuletnia przerwa w badaniach naukowych czy publikacjach często bywa nie do nadrobienia. Czas na zdobywanie tytułów się wydłuża. Stąd kobiety tytuł profesora uzyskują – średnio – w wieku 56 lat. A po czterech kolejnych latach mogą przechodzić na emeryturę – opisuje wykładowczyni Uniwersytetu Jagiellońskiego, najstarszej polskiej uczelni, która na rektora kobietę czeka od 1364 roku, czyli początku istnienia. Zachorowska-Mazurkiewicz nie ma wątpliwości, że pogodzenie macierzyństwa i kariery naukowej wymaga wsparcia od partnera, ale także pomocy ze strony uczelni. A z tym bywa bardzo różnie. – Jeśli nie będzie kobiet we władzach wyższych uczelni, to trudno spodziewać się poprawy sytuacji. Nawet nie dlatego, że mężczyźni nie chcą pomagać. Oni wielu problemów zwyczajnie nie dostrzegają. By te problemy dostrzec, władza musi być zróżnicowana – wskazuje.

I nie chodzi o procedury, ale konkretne działania. Choćby w postaci uczelnianych żłobków czy przedszkoli. Na Uniwersytecie Jagiellońskim są pokoje, w których można nakarmić dziecko. Był uczelniany żłobek zlokalizowany w jednym z akademików. Ale został przekazany samorządowi. Jest przedszkole działające w okolicach kampusu. – Problemem jest to, że wydziały UJ zlokalizowane są w wielu miejscach w Krakowie, więc nie do końca spełnia ono swoją funkcję. Poza tym czesne jest w nim wyższe niż w miejskich przedszkolach – zauważa dr Zachorowska-Mazurkiewicz. Właśnie takie działania, utworzenie na terenie uczelni żłobka i przedszkola, były jednym z postulatów zawartych w programie wyborczym prof. Bogumiły Kaniewskiej. – Mamy już pomieszczenie na przedszkole, więc myślę, że niebawem tę obietnicę uda się spełnić – deklaruje nowa rektorka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zaś dr Katarzyna Kasia przyznaje, że od dawna walczy o to, by na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych powstał żłobek. – Jest miejsce, powstał kosztorys, mamy projekt, ale nie ma woli – stwierdza.

Aż 22 dwie kobiety pełnią od tego roku akademickiego funkcje rektorskie na polskich uczelniach publicznych Fot.: Getty Images

Na cały etat

Na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach od września funkcję rektorki pełni prof. Celina Olszak. Wcześniej była dziekanką wydziału ekonomii. – Tu się realizowałam. O kandydowaniu na stanowisko rektorki nawet nie myślałam – mówi. Na uczelni pracuje od 30 lat, zna tu – jak podkreśla – każde miejsce i każdy kąt. – Tu się doktoryzowałam, habilitowałam, tu zdobyłam tytuł profesora. Wiem, jakimi wartościami kierują się pracownicy uczelni i co jest dla nich ważne. Z propozycją kandydowania zwrócili się do mnie współpracownicy – mówi prof. Olszak, która jest drugą kobietą rektorem w ponad 80-letniej historii tej uczelni. O swojej funkcji mówi: odpowiedzialna, stresująca i absorbująca. – Wymaga pełnego zaangażowania. Nie można być rektorką na pół etatu – opisuje. Były obawy? – dopytuję. – Trochę trwało to przekonywanie. Na początku myślałam, że ta propozycja była tylko grzecznościowa. Ale gdy tych głosów było coraz więcej, wiedziałam, że muszę stawić czoło wyzwaniu – dodaje prof. Olszak.

Trzeba walczyć o swoje. Nie bać się wyzwań – deklaruje. Spośród 64 elektorów 48 zagłosowało za jej kandydaturą. Kontrkandydatem był mężczyzna. Już po wyborach prof. Olszak zaproponowała mu współpracę. Został prorektorem do spraw nauki. Drugim prorektorem też jest mężczyzna.

Nieco inaczej ze swoim kontrkandydatem obeszła się prof. Danuta Zawadzka. Namówiła go do rezygnacji ze startu. – Nie chciałam, by nasza rywalizacja dzieliła ludzi – wyjaśnia nowa rektorka Politechniki Koszalińskiej, która w efekcie była jedynym kandydatem. – Mogłam nie zostać wybrana, gdybym miała mniej niż połowę głosów – zastrzega. Spośród 70 elektorów – wykładowców, pracowników administracji i studentów – aż 83 procent poparło kandydaturę prof. Zawadzkiej, która decyzję o starcie w wyborach podjęła ponad dwa lata temu. Przez ten czas przygotowywała grunt pod zmianę. – Rozmawiałam z koleżankami i kolegami, by nie czuli się zaskoczeni – mówi.

Ale wiele kobiet nie potrafi stawić czoła wyzwaniu. Prof. Jolanta Żyśko, przez siedem lat rektorka Szkoły Głównej Turystyki i Hotelarstwa Vistula, a od września prorektorka na warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, pytana, dlaczego tak mało kobiet było do tej pory we władzach uczeln … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGramy w Assassin's Creed Valhalla – szykuje się znakomita premiera
Następny artykułBochnia. Wyłoniono wykonawcę koncepcji i projektu nowego zjazdu z obwodnicy miasta