A A+ A++

Polacy do Ameryki już od dawna nie emigrują „za chlebem”. Ci, którzy tu przyjeżdżają to młodzi, świetnie wykształceni fachowcy zatrudniani na stanowiskach w swoim zawodzie, władający językami – mówi Eliza Sarnacka-Mahoney, autorka książki „Amerykański reset. Stany (jeszcze) Zjednoczone od podszewki” w rozmowie z portalem wPolityce.pl.

Z jakich elementów polskości jest najbardziej dumna Polonia w USA? Czym mogą poszczycić się wśród mieszkańców USA o innym pochodzeniu?

Amerykańska Polonia rozumiana jako niemal 10 milionowa społeczność ludzi przyznająca się do polskich korzeni najbardziej dumna jest z polskiej kultury i historii, szczególnie ważne są tradycje rodzinne, wątek walki Polaków na przestrzeni wieków o wolność, opozycyjna działalność Solidarności. Pokazały to wyniki najnowszych badań Polonii, przeprowadzonych przez Instytut Piasta w stanie Michigan i opublikowanych rok temu w książce pt. „Polish Americans Today” autorstwa profesora Dominika Stecuły, który tym badaniom przewodził. To piękne, ale badania pokazały jednocześnie, jak minimalna jest znajomość nowszej polskiej historii i kultury. Przyczyn jest wiele, na pierwszy plan wysuwa się po prostu znikoma znajomość języka polskiego i poczucie nieadekwatnego dostępu do takich informacji w języku angielskim. Polskie festiwale adresowane do szerszego, anglojęzycznego odbiorcy, zastygły w formach sprzed dekad i oscylując przede wszystkim wokół polskiej kuchni oraz pokazów tańców ludowych. Z kolei wydarzenia kulturalne i polityczne promujące Polskę współczesną to wydarzenia organizowane niemal wyłącznie w języku polskim, więc automatycznie niedostępne dla Polonii anglojęzycznej. Budujący jest fakt, że nie zanika chęć uczenia się polskiego. Poświęcamy temu w rozmowie z profesorem Stecułą dużo miejsca, bo jest nad czym myśleć, skoro aż prawie połowa respondentów (42%) biorących udział w badaniach uważa lepszy dostęp do nauki polskiego za najważniejszy cel do zrealizowania w obszarze życia polonijnego. Ważniejszy niż walka z politycznym rewizjonizmem (23%) oraz promocja interesów polskiej diaspory (11%).

Co jest najważniejsze dla Polonii w USA? Czym się kieruje w wyborach życiowych i politycznych?

10 milionowa diaspora nie jest grupą jednorodną, trudno więc generalizować czym ludzie kieruję się w życiowych wyborach, zwłaszcza w dzisiejszych, skomplikowanych czasach. Z badań wynika, że duma narodowa jest dla Polonii ważniejsza od poczucia społecznej przynależności, a wiara katolicka od społecznej sprawiedliwości. To skłania do wniosku, że Polonia jest społecznie konserwatywna i na tej niwie bliżej jej jako grupie do wartości Partii Republikańskiej. Ale jednocześnie od lat Polonia konsekwentnie głosuje na Demokratów. W 2016 r. poparła Hillary Clinton, a w 2020 r. Joe Bidena. To kuriozum da się jednak w prosty sposób wytłumaczyć. W amerykańskiej polityce najważniejsze jest poczucie, że jest się reprezentowanym. Partia Republikańska w jej obecnym wydaniu kojarzy się z ugrupowaniem realizującym interesy ludzi starszych i białych, podczas gdy demokratyczna wyborców czarnoskórych, Latynosów, mniejszości i generalnie społecznych progresywistów. Oferuje więc dużo większy namiot dla postaw i poglądów niż Republikanie. Istotny jest też tu na pewno czynnik wykształcenia – bardziej wykształceni Amerykanie mają tendencję by głosować bardziej liberalnie. Polonia jako grupa jest na tle reszty Ameryki świetnie wykształcona.

Co mówią dane?

Dane z ostatniego spisu powszechnego 2019 r. pokazują, że studia skończyło aż 43% Polonii w porównaniu do 33% wszystkich Amerykanów, liceum zaś nie ukończyło tylko 0.25% Polonii w porównaniu do 7% całej amerykańskiej populacji. Do tego z osób z wykształceniem wyższym, prawie połowa posiada dyplom magistra lub wyżej. W skali kraju jest to tylko 13%.

Skąd więc wzięło się więc przekonanie, że Polonia jest konserwatywna i zawsze popiera Republikanów?

Z nieporozumienia oraz z czystej niewiedzy czym współczesna amerykańska Polonia jest naprawdę. Podkreślmy tu jednak ponownie: mówimy o Polonii jako 10 milionowej diasporze, a nie tylko o osobach mieszkających w USA i legitymujących się polskim paszportem. Tylko około 440 tys. Nieporozumienie wynika z tego, że Polonia, którą widać i słychać w Polsce i o której myśli się, że przemawia w imieniu wszystkich to głównie Polonia polskojęzyczna, w tym osoby pełniące funkcje w polonijnych organizacjach. To, o czym się nie mówi, to że te organizacje od dawna przeżywają kryzys, bo młodsza Polonia trzyma się od nich z daleka. Stanowiska po dziś dzień zajmują tam przeważnie ludzie starsi, pokolenie „Solidarności”, dla którego najważniejsza była walka z komunizmem, wspierana przecież przez republikańskiego prezydenta Reagana. Jako amerykańscy obywatele do dziś więc głosują konserwatywnie. Ośrodkami życia polonijnego, które „widać”, pozostają też polskie kościoły. Ich wierni to znów przede wszystkim populacja polskojęzyczna, a promowane tam postawy polityczne również są konserwatywne. Wreszcie, rzutują na to i wyniki głosowania Polonii w wyborach w Polsce. Tutaj nieporozumienie jest w ogóle gigantyczne. W wyborach w 2019 r. wzięło udział niecałe 30 tys. wyborców z USA. Odpowiada to za niecały 7% polonijnego elektoratu uprawnionego do głosowania. Politycy w Polsce powinni być załamani, że głosuje tylko taka garsteczka i naprawdę wziąć się do roboty, jeśli im zależy, by ten stan rzeczy zmienić. A zacząć powinni od tego, by Polonię po prostu poznać.

I wyrzucić do lamusa pokutujące na jej temat do dziś fałszywe stereotypy?

To przede wszystkim. Należę do osób, które regularnie odwiedzają Polskę i stykam się z tymi stereotypami cały czas. Wąsaty wuj zatrudniony w branży remontowej, najlepiej też w kowbojskim kapeluszu, bo chce na siłę wszystkim udowodnić, jaki z niego „Amerykanin”. To nie tylko nie opisuje tej wielomilionowej diaspory, ale w chwili obecnej nawet Polonii pierwszego pokolenia. Polacy do Ameryki już od dawna nie emigrują „za chlebem”. Ci, którzy tu przyjeżdżają to młodzi, świetnie wykształceni fachowcy zatrudniani na stanowiskach w swoim zawodzie, władający językami, kosmopolityczni, światowi. Osiągają sukcesy na skalę świata, ale my o nich nie słyszymy, bo to ludzie doskonale wtopieni w amerykańskie społeczeństwo i nieaktywni w życiu polonijnym. Do tego rozrzuceni po całym kontynencie. Kto śledzi polonijne życie wie, że nawet jeśli chodzi o Polonię polskojęzyczną, to jej społeczności na Wschodnim Wybrzeżu i w Chicago nie są już dzisiaj w żaden sposób reprezentatywne dla tego segmentu Polonii ogólnoamerykańskiej. Mamy do czynienia z jej wieloma, nowymi „centrami”: w Kolorado, w Arizonie, na Florydzie, w Północnej Karolinie i oczywiście w Kalifornii. Nie zapominajmy też, że wyrosło tu już całe młode pokolenie dzieci i wnuków emigrantów ery „Solidarności”. Niektórzy posługują się nawet językiem polskim, ale z wielu przyczyn nie angażują się w sprawy polonijne.

Czy Polonia jest zainteresowana uczestnictwem w amerykańskiej polityce? Czy ma jakikolwiek wpływ na politykę amerykańską? Jest w stanie lobbować na rzecz wprowadzenia w życie swoich rozwiązań?

Polonia w amerykańskiej polityce uczestniczy – statystyka jej aktywności w wyborach jest porównywalna do wszystkich innych grup etnicznych i społecznych w USA. Gorzej, o czym już wspominałam, z zaangażowaniem w politykę na rzecz interesu Polski. To zupełnie odrębny problem, którego sednem jest jakość relacji Polska-Polonia USA. Bardzo kiepskich, bo Polonia to dla polskich władz niestety wciąż przede wszystkim skarbonka, z której przyjeżdża się wyjmować pieniążki i niewiele więcej.

Co Amerykanie wiedzą o Polakach mieszkających w USA? Czy patrzą na nas przez pryzmat tzw. polish jokes? A może jesteśmy w stanie czymś im zaimponować?

To zawsze zależy od tego, kogo się pyta. Wykształceni Amerykanie i ci, którzy podróżują wiedzą całkiem niemało, Polska jest coraz częściej na liście krajów, które odwiedzają podczas wypraw do Europy. Tzw. statystyczny Amerykanin nie wie jednak zbyt wiele, najmłodsze pokolenie wie jeszcze mniej, bo w amerykańskim systemie edukacji od zawsze dojmująco brakowało miejsca na gruntowną wiedzę o reszcie świata. W podręcznikach od historii wciąż jednak występują Kościuszko z Pułaskim, którzy symbolizują polskie umiłowanie wolności. Gdyby zapytać przypadkowego przechodnia na ulicy, z czym kojarzy mu się Polska, pewnie właśnie powiedziałby, że z wolnością i walką o wolność. Na szczęście „Polish jokes” słyszy się coraz rzadziej, choćby dlatego, że żyjemy w erze wzmożonej walki o społeczną sprawiedliwość oraz inkluzywność i młode pokolenia Amerykanów raczej się dziś krzywi z niesmakiem słysząc dowcipy robiące bekę z innych narodowości, niż się z nich śmieją.

Co może Polonia zrobić dla Polski, a co państwo polskie dla Polonii, aby obie strony miały z tego realne i długofalowe zyski?

W obszarze relacji Polska-Polonia jest miejsce na wiele zmian i poświęcam temu w książce aż dwa rozdziały. Proszę pomyśleć jak zmienił się w Ameryce w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat wizerunek Irlandii i Włoch. O tych narodach też opowiadano kiedyś niewybredne dowcipy – Irlandczyków nie chciano nawet tutaj zatrudniać, bo szła za nimi opinia pijusów i leni. Włosi byli niesubordynowani i oczywiście mieli tendencje przestępcze. Diaspory tych narodów w Ameryce przy dużym zaangażowaniu swoich rządów wykonały jednak ogromną pracę wizerunkową. Promowana była kultura, historia, atrakcje turystyczne w tych krajach. Dzisiaj wszyscy w Ameryce chcą mieć irlandzkie lub włoskie korzenie, bo to jest powód do dumy, a Amerykanie masowo te części świata odwiedzają, zostawiając tam przy okazji kupę pieniędzy. Najlepsze, najskuteczniejsze ambasadorowanie na rzecz narodu i jego marki zawsze odbywa się na poziomie lokalnych społeczności, nie w gabinetach ministrów i nie za pomocą wymalowanych w barwy narodowe jachtów. Polonia automatycznie jest tym ambasadorem, ale musi czuć, że jej praca i wysiłek są ważne dla ojczystego kraju. Polskę i polskość doskonale mogłaby też promować polonijna szkoła, gdyby stała się dla polskich władz priorytetem ich polonijnej polityki. Niestety, nie jest i to, że ta szkoła wciąż funkcjonuje w dzisiejszych realiach, przy kosztach jej organizacji możliwe jest wyłącznie dzięki heroicznej pracy idealistów i patriotów, którzy robią to nie pytając o nagrody, ani nawet zapłatę.

O pomstę do nieba woła też brak zainteresowania realnym i systematycznym zaangażowaniem Polski w obszarze współtworzenia z Polonią struktur lobbingowych.

To projekt, który z oczywistych przyczyn musi być prowadzony w ścisłej współpracy ze stroną polską, a jednocześnie opierać się na wzajemnym zaufaniu i partnerstwie. Mamy po tej stronie świata poczucie, że najbardziej brak właśnie tego zaufania i woli partnerstwa. Na amerykańskich uniwersytetach pracują tysiące polskich naukowców, politologów, ekspertów. W przeciwieństwie do innych krajów, zwłaszcza europejskich, nie mamy jednak w Ameryce żadnego nowoczesnego think tanku, który by ich skupiał, wykorzystywał ich wiedzę i wpływy i jednocześnie pracował nad popularyzacją wiedzy o Polsce i Polonii. I co najważniejsze – robił to w języku angielskim. Polskojęzyczna Polonia będzie się bowiem po tej stronie świata prawdopodobnie tylko kurczyć. Niemal wszystkie dzieci uczące się obecnie w polskich szkołach to dzieci urodzone w USA. Polski jest dla nich jak język obcy, tym bardziej, że lawinowo rośnie też liczba rodzin mieszanych, gdzie tylko jeden rodzic posługuje się polskim, więc w domu, na co dzień, też jest angielski. O tych wszystkich wyzwaniach piszę obszerniej w książce. Zapraszam do lektury.

Rozmawiał TPL

Książka „Amerykański reset. Stany (jeszcze) Zjednoczone od podszewki” jest do kupienia w księgarni internetowej xlm.pl

Książka „Amerykański reset. Stany (jeszcze) Zjednoczone od podszewki” / autor: Wydawnictwo Fronda
Książka „Amerykański reset. Stany (jeszcze) Zjednoczone od podszewki” / autor: Wydawnictwo Fronda

Eliza Sarnacka – Mahoney – dziennikarka i pisarka związana z mediami w Polsce i w USA. Publicystka nowojorskiego „Nowego Dziennika”. Ekspert ds. dwujęzycznego wychowania dzieci współredagująca portal edukacyjno-kulturalny Dobra Szkoła Nowy Jork i pomysłodawczyni ogólnoświatowego święta Polonijny Dzień Dwujęzyczności, które odbywa się od 2015 r. pod patronatem DSNY. Autorka książek publicystycznych, poetyckich i powieści. Jej powieść „Kreacja” otrzymała tytuł powieści 2017 r. nadany przez wortal literacki granice.pl. Ostatnio wydała serię powieści dla dzieci pt. „Maja Orety”. Mieszka w Kolorado w USA. Gdy nie pisze i nie śledzi wiadomości, podróżuje, komponuje piosenki oraz jeździ na nartach.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł​NES otrzymał cartridge, który pozwala na grę… w trybie sieciowym
Następny artykułZygmunt Chajzer ostro o komuniach. Jego wypowiedź nie wszystkim się spodoba