A A+ A++

Po artykule Wirtualnej Polski o tym jak firma Mejzy chciała zarabiać na wątpliwej terapii chorych dzieci, Adam Bielan – jak twierdzą nasze źródła – musiał tłumaczyć wiceministra przed prezesem Kaczyńskim. Ale podobno wytłumaczył i prezes PiS na razie przyjął, że media uwzięły się na polityka Republikanów.

Łukasz Mejza – człowiek znikąd

Ale to nie załatwia sprawy, bo w klubie PiS jest wielu posłów, którzy nie rozumieją, dlaczego mają tolerować Łukasza Mejzę. – Ale kto to w ogóle jest? Dlaczego ja mam tłumaczyć się z jakiegoś gościa, którego nawet nie znam – oburzają się nasi rozmówcy z PiS.

Dla większości z nich Mejza to człowiek znikąd. Do Sejmu wszedł z listy PSL, nigdy nie był związany ze środowiskiem PiS. Nie jest „starym wiarusem”, który zasłużył się w kolejnych kampaniach. Jest tylko „gościem, którego trzeba było kupić”. I to też im się nie podoba. Co innego walczyć za partię i dostać nagrodę, a co innego przyjść i powiedzieć „jestem kartą do głosowania do wynajęcia”.

Tylko nieliczni, bardzo oględnie, wyrażają swoje zdanie publicznie.

Słowo „dymisja” opatrzone nawet w tym przypadku jest słowami „przynajmniej czasowa”. Tak na wszelki wypadek.

Dlaczego Mejzie wolno więcej?

Łukasz Mejza jest czarnym charakterem kolejnego już artykułu prasowego. Próbował zarobić na maseczkach bez atestu w pandemii. To był jednak zbyt mały kaliber – gdyby wyciągać konsekwencje wobec Mejzy, to należałoby także ukarać Janusza Cieszyńskiego, który jako minister zdrowia kupował respiratory od handlarza bronią, a teraz jest pełnomocnikiem rządu ds. cyberbezpieczeństwa. Ostatnia opisana przez WP sprawa jest jednak zdecydowanie poważniejsza: namawianie rodziców ciężko chorych dzieci na wątpliwą medycznie terapię.

– Co pani chce usłyszeć? – denerwują się politycy PiS. – To jest po prostu niemoralne. Nie da się tego wytłumaczyć.

Da się. Prostą sejmową arytmetyką. PiS ma w tej chwili w klubie 228 posłów. To mniej, niż połowa składu izby. Razem z PiS głosują też posłowie koła Kukiz’15 – w sumie jest ich czterech, ale PiS może być pewne tylko trzech głosów. To daje 231 szabel – tylko jeden głos większości, wciąż niebezpiecznie blisko przegranej. Dochodzi więc dwóch posłów niezrzeszonych: Zbigniew Ajchler i właśnie Łukasz Mejza. To oni dają partii rządzącej spokojną przewagę nad opozycją. Z nimi PiS ma 233 głosy.

Nie ma się co dziwić, że Łukasz Mejza dość swobodnie mówi „na mnie wisi rząd”. Ma rację. Dlatego prezes Kaczyński nie każe się go pozbyć z ministerstwa.

Miejsce po Mejzie

O ile w samym PiS-ie w sprawie Mejzy panuje konsternacja i wielu polityków PiS po prostu nie wie, co myśleć, bo serce mówi jedno, a polityczny rozum drugie – dla pozostałych koalicjantów sprawa jest prosta. Marcin Ociepa – który był związany z Jarosławem Gowinem, ale postanowił robić solową karierę – też mówi o dymisji. Oczywiście wyraża nadzieję, że to wszystko, co o Mejzie piszą to nieprawda, ale jego dymisję przyjąłby bez żalu.

Ociepa uważa, że został pokrzywdzony przy podpisywaniu nowej umowy koalicyjnej. Także – podobnie, jak Bielan – zdradził Gowina i przyczynił się do jego wypchnięcia z rządu. Nie dostał jednak samodzielnego resortu.

Może co prawda liczyć na dość mętną obietnicę, że będzie mógł wskazać kandydata na prezydenta Warszawy, ale wybory samorządowe dopiero za 2 lata, a w Warszawie kandydat PiS i tak przegra.

Ociepa bardzo chętnie wbiłby więc klin między Bielana a prezesa Kaczyńskiego i przejął sportowy resort bielanistów.

To samo przyświeca ziobrystom. Jednym z polityków bardzo ostro i zdecydowanie mówiących o dymisji Mejzy jest Janusz Kowalski. Sam Kowalski stracił stanowisko wiceministra po tym, jak w grudniu zeszłego roku na zarządzie partii złożył wniosek o wyjście z koalicji. Chodziło o weto do mechanizmu warunkowości. Solidarna Polska się nie zgodziła, ale Kowalski wyleciał z ministerstwa Aktywów Państwowych. Teraz chciałby dla partii – a może i dla siebie – odzyskać chociaż jeden stołek.

Sytuacja z Mejzą nie jest dla PiS łatwa. Jeśli przyjdzie się go pozbyć, to trzeba będzie znaleźć inny bezpiecznik. Być może dlatego posłowie PiS znowu zaczęli nawiązywać towarzyskie kontakty z posłami opozycji, zwłaszcza PSL. Problemy ze zdrowiem Jarosława Gowina też PiS chce wykorzystać, żeby po raz kolejny przemówić do czworga posłów Porozumienia i przeciągnąć ich na swoją stronę.

Pojawiły się też plotki o tym, że do klubu PiS miałby wrócić Zbigniew Giżyński. Jeśli tylko się uda, to Mejza pożegna się ze stanowiskiem. Dla PiS jest wart tyle, ile jego karta do głosowania.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMieszkania w Sosnowcu rekordowo podrożały. Niskie koszty życia, dobra infrastruktura i bliskość Katowic
Następny artykułNie dla wszystkich