Początkowo pracodawcy bardzo nieufnie odnosili się do wykonywania przez pracownika powierzonych mu zadań poza biurem, teraz jednak już się przyzwyczaili, że równie dobrze może się z nich wywiązywać w domu, hotelu, czy miejscu wakacyjnym.
Równocześnie pracownicy oczekują, że benefity, które powodowały dotąd, że to, a nie inne miejsce pracy było dla nich atrakcyjne, staną się mobilne i elastyczne. Weźmy na przykład pod lupę jedzenie – wcześniej pracownik w biurze jadł śniadanie, lunch, czasem kolację. Teraz to się zmieniło. Raczej nie otrzymuje już jedzenia w gotowej formie, co najwyżej kartę przedpłaconą, którą może za nie zapłacić.
Tak więc ważne są obecnie: elastyczności mobilność, ale wróciła też do łask piramida Maslowa, która definiuje sekwencję potrzeb od najbardziej podstawowych (wynikających z funkcji życiowych) do potrzeb wyższego poziomu, które aktywizują się dopiero po zaspokojeniu niższych. Jedzenie i picie to podstawa, ale z pracą w domu związana się również kwestia zapewnienia stałej opieki nad dzieckiem czy znalezienie czasu na przygotowanie posiłku. Na początku radziliśmy sobie jak potrafiliśmy, ale w którymś momencie – gdy pojawiła się szansa na otrzymanie pomocy od pracodawcy – chętnie ją przyjęliśmy. Chodzi o opłacenie rachunków za prąd, Internet, dostarczanie cateringu.
Benefity kosztują i to nie mało – szacunki wskazują, że ich rynek wart jest 12 mld zł, a przekształcenie ich w elastyczne formy świadczeń pozapłacowych, powoduje, że pracodawca częściej chyba zastanawia się, czy stać go na to, aby je utrzymać.
To prawda, z jednej … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS