A A+ A++
Sensacji nie było, bo za poprawną prezencję punktów się nie przyznaje. Zdecydowany faworyt musiał co prawda się nieco natrudzić, ale roli i zadaniu sprostał. Po wielotygodniowej przerwie, świąteczno-noworocznej i reprezentacyjnej, ORLEN Upstream SRS Przemyśl pod wodzą nowego grającego trenera Stanisława Makowiejewa poniósł 10. porażkę w Lidze Centralnej.
fot. Grzegorz Gajdzik
Tomasz Biernat zdobył we Wrocławiu 7 bramek.


Było wiadomo, że terminarz po wielotygodniowej przerwie w rozgrywkach, jest dla ORLEN Upstream SRS parszywy. Że w zasadzie cudem będzie, jeśli w którymś z czterech kolejnych pojedynków wyjdą z jakąkolwiek punktową zdobyczą. Trzy wyjazdy: Wrocław, Wągrowiec i Mielec oraz potyczka u siebie z KPR Legionowo. Nawet dla mniej wytrawnego kibica handballu więcej nie trzeba tłumaczyć.

We Wrocławiu zaczęło się od dwóch z rzędu trafień Mateusza Kroczka, za chwil kilka to samo powtórzył Tomasz Biernat i w 7. min było 1:4. Nic z tej przewagi nie ubyło w 13. min, kiedy bramkę zdobył Szymon Światłowski. Wynik brzmiał 3:7. Wówczas jednak przytrafił się przemyślanom pierwszy z dwóch poważnych kryzysów w tym pojedynku. Ten nie był jednak aż tak bardzo brzemienny w skutkach. W 20. min Konrad Cegłowski doprowadził do remisu 7:7. Do końca I połowy toczyła się niezwykle wyrównana walka. Podkreślić trzeba jedno: ORLEN Upstream SRS zdecydowanie poprawił grę w defensywie. Praca, jaką przemyślanie wykonywali w obronie, była ogromna. Wrocławianie – przede wszystkim dzięki Michałowi Wiewiórskiemu – zeszli do szatni z minimalną przewagą.

II odsłonę zaczęli od dwóch trafień i wydawało się, że wszystko co było dobre dla gości właśnie powoli się kończy. Nic z tych rzeczy. Przez kwadrans walczyli bardzo dzielnie. Co prawda ani razu nie doprowadzili do choćby równowagi, ale wciąż była nadzieja na przełamanie. W 45. min Tomasz Biernat trafił na 16:15 i, niestety, przyszedł drugi fatalny okres gry. Okres, który zdecydował o końcowym wyniku. Okres, który sprawił, że cała wcześniejsza praca poszła na marne. Przy tak wyrównanym pojedynku takie chwile słabości, niestety, kosztują wszystko. 5-minutowy fragment ORLEN Upstream SRS przegrał aż 5:0 i w 50. min tylko cud mógł sprawić, że scenariusz tej potyczki będzie inny niż trzy punkty dla wrocławian. Co prawda goście starali się wrócić do gry, w 58. min T. Biernat zniwelował straty do 2 bramek (24:22), ale na więcej przemyślan stać nie było.

Śląsk Wrocław Handball – ORLEN Upstream SRS Przemyśl 26:22 (10:9)
Śląsk: Młoczyński – Okapa 0, Famuslki 2, Dytko 0, Cegłowski 5, Turkowski 1, Kołodziejczyk 1, Gądek 6, Ziemiński 3, Salacz 0, Bogudziński 2, Wiewiórtski 4, Tórz 0, Markiewicz 2, Cepelik 0.
ORLEN Upstream SRS: Nowak, Sar, Zajdel – Kielar 0, Walczyk 2, Ćwięka 0, Biernat 7, Makuła 0, Świt 2, M. Kroczek 2, Wandzel 2, Krytski 0, Kubisztal 0, Światłowski 2, Kulka 5.
Sędziowali: Mariusz Marciniak i Piotr Radziszewski (obaj z Wolsztyna). Kary: Śląsk – 2 min; ORLEN Upstream SRS – 12 min. Widzów: 500.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUwaga, w Podlaskiem gołoledź. Meteorolodzy ostrzegają przed marznącymi opadami
Następny artykułТільки з українцем, – Jerry Heil розповіла, чому не захотіла зустрічатися з хлопцем з Індії