“Ręce opadają, miasto absurdów” — napisał na portalu społecznościowym pan Daniel, który po godzinie 22:00 chciał kupić batona na jednej ze stacji paliw w Olsztynie.
Pan Daniel wspomniał o tym na Twitterze. — Miasto Olsztyn to jednak stan umysłu. Wczoraj po godzinie 22:00 na stacji Orlen (ul. Warszawska) nie sprzedano batonika “Pawełek”, bo jest zakaz sprzedaży alkoholu w tym mieście po tej godzinie… Ręce opadają, miasto absurdów — pisze mężczyzna.
Jak podaje portal finanse.wp.pl na opakowaniach “Pawełka” znajduje się ostrzeżenie, że jest to produkt przeznaczony dla dorosłych. W 2014 i 2016 r. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zwróciła się do firmy Lotte Wedel z prośbą o umieszczanie tej informacji na opakowaniach.
— Ten baton skierowany jest przede wszystkim do szerokiego grona odbiorców, w tym dzieci, które nie powinny być narażone na spożywanie napojów alkoholowych. Możliwe jest też sięgnięcie po tego batona przez kobiety w ciąży i kierowców -— komentuje dla WP Katarzyna Łukowska, dyrektor PARPA. Z tych powodów instytucji bardzo zależało na tym, aby konsumenci wiedzieli, kto i dlaczego nie powinien spożywać “Pawełka”.
O tym, jaki wpływ na organizm może mieć taki batonik, przekonała się nasza redakcyjna koleżanka Ada Romanowska. — Można zjeść batonik czekoladowy, który zafałszuje wynik. To głośna sprawa sprzed dziesięciu lat, kiedy pewien kierowca zakąszał słodycz w czasie jazdy i gdy zatrzymała go policja, miał w wydychanym powietrzu 1,6 promila alkoholu. Aż nie chce się wierzyć, ale sama postanowiłam sprawdzić, czy czekoladki mogą pokazywać “stan upojenia”, którego się nie spodziewamy. Zwłaszcza, że na rynku jest pełno słodyczy z alkoholem. Pomijając czekoladki z likierem, są jeszcze takie, które mają ukryty alkohol w składzie. To batoniki toffi, mleczne, śmietankowe, które zawierają albo spirytus, albo etanol. Wybieram takie ze spirytusem, chociaż na pierwszy rzut oka nie wygląda, żeby batonik zawierał procenty. Nie ma żadnej informacji na opakowaniu. A jednak w składzie widać jak byk: spirytus 2,3 proc.
Napisane jest małym drukiem. Zjadam więc szybko słodycz, a gdy dmucham, alkomat pokazuje 1,2 promila. Próbuję innym razem, następnego dnia, po słabszym śniadaniu — jest powyżej 4,9 promila! W takim stanie powinnam mieć problemy z chodzeniem, o prowadzeniu samochodu nie wspomnę. Ba, naukowcy wskazują, że cztery promile są zabójcze dla organizmu. Namawiam też kolegę z pracy, który z męskim spokojem zagryza słodką przekąskę. On w wydychanym powietrzu ma 2,1 promila. Batonik rzeczywiście może narozrabiać.
Więcej na ten temat przeczytacie w artykule:
>>> “Batonik z alkoholem może zwalić z nóg, ale tylko na piętnaście minut”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS