Sandra podkreśla, że nigdy wcześniej nie była w Ukrainie. Nigdy nie widziała też wojny. – Mieszkałam w wygodnym, bezpiecznym domu, ale czułam, że całe życie zmierzałam do podjęcia tej decyzji. Wszyscy moi przyjaciele są wojskowymi, więc też chciałam zostać wojskowym medykiem – opowiada w Nv.ua Sandra Andersen Eira. – Przyjechałem na Ukrainę na początku marca. Moja jednostka jako pierwsza w Legionie Międzynarodowym stacjonowała w północnych dzielnicach Kijowa i pomagała je odbijać. Braliśmy udział w bitwach pod Buczą i Irpieniem, a potem ruszyliśmy walczyć na południowym froncie – dodaje.
Ukraińscy żołnierze traktowali mnie jak królewnę
Sandra jest jedyną kobietą w swoim oddziale. – Przywykłam do tego jeszcze w czasach, gdy pracowałam w rybołówstwie. Jest tak samo – tylko chłopaki i ja. Podoba mi się to, nie mam z tym problemu, jeżeli tylko mogę robić, to co mam do zrobienia. Ukraińscy wojskowi, których spotkałam byli naprawdę niesamowici. Traktowali mnie, jak królową. Wcześniej słyszałam, że chłopaki z Europy Wschodniej poważnie traktują dziewczyny, a teraz miałam możliwość się o tym przekonać. Spędziłam kilka dni pod ostrzałem lotniczym w zasadzce z ukraińskimi żołnierzami. Nigdy w życiu nie byłam lepiej traktowana – opowiada Sandra.
Wspomina też, że ukraińscy żołnierze przekonali ją do picia herbaty w chłodne dni, bo ona myślała, że herbata jej nie smakuje. – Nawet gdy słychać było wybuchy bomb, ukraińscy żołnierze dawali mi czekoladki, cukierki i róże na Dzień Kobiet – mówi Sandra.
Na pytanie, co wcześniej wiedziała o Ukrainie i co zrobiło na niej największe wrażenie, Norweżka odpowiada, że zwykli ludzie. – Cywile tu są niesamowici, robią bardzo dużo, żeby nam pomagać. Oni nie mając prawie niczego, oddają nam, co tylko mogą – podkreśla ochotniczka.
A po wojnie świętowanie
A co było najtrudniejsze, z czym musiała się zmierzyć? – Oczywiście, na wojnie dochodzi do wielu złych rzeczy: zbrodnie wojenne, śmierć, ostrzał ludności cywilnej, ciężkie walki i ludzie, którzy wykorzystują wojnę dla własnych korzyści. Czasami łatwo stracić motywację, trudno sobie przypomnieć, dlaczego walczysz i dlaczego robisz to za darmo. Żeby być tutaj, my [zagraniczni ochotnicy] musimy z własnej kieszeni płacić za sprzęt, żywność, paliwo i wszystko, co jest potrzebne. Jeśli zabraknie nam pieniędzy, nie będziemy mogli nadal walczyć. Dlatego niekiedy można poczuć rozczarowanie i zmęczenie wszystkim, co się dzieje w sferze politycznej. Ale mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni, a w przyszłości żołnierze z zagranicy otrzymają większą pomoc – odpowiada. I dodaje, że chciałaby przyjechać do Ukrainy po wojnie, żeby „świętować życie, popróbować smacznego jedzenia i cieszyć się miejscami, które, jak słyszałam, są szczególnie piękne w Ukrainie latem”.
Czytaj też: CoolCola zamiast CocaColi oraz Idea zamiast Ikei. Rosja krajem niedoborów i etykiet zastępczych
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS