“Dziennik czasów zarazy” to autorska kronika histerii medialnych i panik moralnych pisana od dnia, w którym ogłoszono pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem w Polsce. Reakcje polityków i publicystów, scenki z życia i wypisy z lektur, tweety i statusy z Facebooka, memy i czarny humor. Sądy i przesądy, fakty i ich nadinterpretacje. Bez zbędnego patosu, ale też bez lekceważenia problemu i wyśmiewania ofiar.
Ponad 16 tysięcy nowych zakażeń. Coraz więcej hospitalizowanych, drugi dzień z rzędu liczba pacjentów w ciągu doby wzrosła o ponad tysiąc. Do szpitala trafił również zakażony koronawirusem Rafał Trzaskowski, publicysta Piotr Semka pod respiratorem. W woj. mazowieckim obecnie zajętych jest 92 proc. dostępnych respiratorów (431 na 468, 37 wolnych).
Miłość w czasach zarazy, dosłownie. Pacjenci chorzy na COVID-19 wzięli ślub w szpitalu zakaźnym w Gdańsku.
Wpis z Facebooka, zilustrowany zdjęciem jednego z punktów pobrań drive-thru: „Nie polecam tego punktu pobrań. Ani księdza, ani urzędnika, w środku tylko facet przebrany za UFO”.
Tak właściwie to nawet do końca nie wiadomo, czy mamy w Polsce do czynienia wciąż z drugą czy jednak już (od kiedy?) trzecią falą pandemii koronawirusa. Pojawiają się również głosy, że nigdy nie wyszliśmy z pierwszej. A Dawid Podsiadło na to: „Nie ma fal, nie ma fal”.
Ale wszystko to (liczba chorych, niepoliczalność fal, miłość, a nawet afery z Obajtkiem w roli głównej) przecież problemy drugorzędne, bo cała Polska zajęta jest właśnie rozważaniami o tym, czy prezydent Andrzej Duda jest debilem. Dyskutują wszystkie media, naparzają się internauci, o „debila” pokłócili się nawet moi rodzice na Kaszubach. O akcie oskarżenia za „morona” donosi BBC i „Guardian”, donoszą Czesi, Bangladesz i Chiny. Z jednej strony nie świadczy to może najlepiej o mediach i poziomie debaty publicznej, z drugiej – trudno się dziwić, że ta niezbyt wyrafinowana dyskusja o granicach kulturalnych określeń na głowę państwa tak nas rozgrzewa. Z ręką na sercu – niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nikogo nie nazwał debilem. Niechby i tylko w myślach. A pisząc „nikogo” nie mam na myśli wyłącznie – tego lub innego – Prezydenta RP.
Marcin Orliński, FB: „Jest czy nie jest debilem? Uczciwym i demokratycznym rozwiązaniem będzie referendum”.
Jeden z internautów (zresztą stały czytelnik dziennika zarazy): „To jest bardzo poważna sprawa, powinno się powołać Komisję Śledczą z najwybitniejszymi ekspertami, także zagranicznymi, by zapewnić całkowitą bezstronność działań. Prace Komisji powinny być jawne i odbywać się przed kamerami telewizyjnymi, należy bezspornie ustalić, czy debilizm jest autentyczny i chroni przed odpowiedzialnością karną, czy też stanowi tylko przykrywkę w celu zapewnienia sobie bezkarności. Pan Żulczyk powinien być świadkiem, a nie oskarżonym!”.
Jakub Żulczyk, Andrzej Duda. Fot. Sławomir Kamiński , Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Można sprawę uważać wyłącznie za zabawną, można uznać określenie użyte przez Jakuba Żulczyka za mało kulturalne, a można (i takich głosów nie brakuje) za zbyt łagodne. Faktem jest jednak, że za znieważenie głowy państwa pisarzowi grozi do trzech lat więzienia. Cała sprawa jest oczywiście (tu użyję modnego epitetu) debilna i w normalnym państwie nie powinno się jej poświęcać nawet pięciu minut uwagi, ale jednak wizja więzienia za – było, nie było – wyrażenie opinii na temat urzędującego prezydenta jest dość przerażająca. Nawet jeśli nie była to opinia zbyt miła.
Wojciech Sadurski, Twitter: „Specjalny przepis karny o znieważeniu Prezydenta jest szkodliwym anachronizmem. W państwach demokratycznych: im wyżej jest osoba publiczna, tym mniejszą ma ochronę prawną przed obrazą. A u nas: zbrodnia Obrazy Majestatu (crimen laese maiestatis), jak w monarchii absolutnej”.
W całej tej sprawie najciekawsze są dwie rzeczy. Po pierwsze, komu w prokuraturze zależało na ośmieszeniu Dudy? Po drugie, dlaczego Duda nie zdecydował się jak najszybciej na powiedzenie, że właściwie to luz, że to opinia pana Żulczyka, przykra i mało kulturalna, ale co zrobić, taki już parszywy los prezydenta. I – przede wszystkim – że nie ma pojęcia, skąd i po co ten prokuratorski akt oskarżenia, dlatego chętnie wysłuchałby wyjaśnień od – dajmy na to – pana Zbigniewa Ziobry.
Pisarka Sylwia Chutnik, FB: „Ordo Iuris nie jest opłacane przez Kreml, prezydent nie jest debilem, nasz rząd nie jest homofobiczny, a w ogóle to łubudubu, niech żyje nam prezes naszego klubu”.
Michał Danielewski: „Pragnę wyznać, że według mnie Andrzej Duda jest inteligentnym człowiekiem, ekspertem od prawa, kosmosu oraz produkcji płynu do dezynfekcji. Ufam, że to wystarczy, by prokuratura uznała każdą wyrażoną przeze mnie w chwili słabości krytykę prezydenta za działanie w afekcie i odstąpiła od czynności procesowych”.
Krytyczka Inga Iwasiów: „Obok „Idioty” Dostojewskiego do historii literatury wchodzi „Debil” Żulczyka”.
Krótko mówiąc i już kończąc temat: dawno nie było tak debilnej afery w mediach. A konkurencja przecież ogromna.
Czwartek, 25 marca
Nowy dzień, nowy rekord. Najwięcej zakażeń od początku pandemii, duży wzrost liczby zgonów.
A propos liczby fal. Bezprawnik.pl: „Czwarta fala koronawirusa jest tylko kwestią czasu”.
Marcin Wesołowski, FB: „Nowe obostrzenia: nie ma stanu wyjątkowego; nie ma zakazów przemieszczania się, znów rekomendacje; zamykają fryzjerów; kościoły zostają otwarte. Czyli nic się specjalnie nie zmienia.
Polacy tłumnie pójdą do kościoła w rozczochranych włosach”.
ASZdziennik: „PILNE: Twardy lockdown w Polsce do 9 kwietnia i od 11 kwietnia do odwołania”.
Z Twittera: „Gdy zamkną lasy, schronimy się w kościołach”. Łukasz Najder: „Wspaniałe pierwsze zdanie powieści postapo z fabułą osadzoną w (post)Polsce”.
Wybitny mem a propos Jezusa i koronawirusa:
Pisarz Szczepan Twardoch, FB: „- Panie premierze, ludzie nie przestrzegają limitu jednej osoby na 15 metrów kwadratowych w kościołach! – Natychmiast zmniejszyć limit do jednej osoby na 20 metrów kwadratowych! – Jest pan geniuszem, panie premierze!”.
W środę Adam Niedzielski spotkał się z władzami Kościoła w sprawie pandemicznych obostrzeń przed zbliżającymi się wielkanocnymi świętami.
Ministerstwo Zdrowia i Episkopat: „Apelujemy do wszystkich proboszczów o bardzo poważne podejście do obowiązujących zasad dot. liczby wiernych, którzy w jednym czasie mogą uczestniczyć w nabożeństwach”.
Dziennikarz Bartosz Dobroch, FB: „Jest apel! Szykuje się wielkie uderzenie w groźnego wirusa ze strony armii posłusznych i rozsądnych proboszczów. Jeszcze tylko rekomendacja wody święconej z zawartością 70% alkoholu i myślę, że walka z tym szatanem będzie wygrana”.
Posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Twitter: „To, że Minister Zdrowia w ogóle negocjuje z Episkopatem ratowanie życia kolejnych tysięcy Polaków, to kompromitacja Ministra. To, że te negocjacje przegrywa – to kapitulacja państwa”.
Najwyraźniej innego zdania jest biskup Ignacy Dec: „Nonsensem jest w okresie epidemii zamykanie źródła uzdrowień duchowych i fizycznych”.
Mem od Sekcji Gimnastycznej:
Do czego służy polski rząd? Polski rząd służy do mszy.
Z kolei rzecznik rządu donosi, że możliwe są kontrole sanepidu w kościołach. Po pierwsze, gratuluję refleksu. Po drugie, oddaję głos ludowi: „Wolałbym tam ujrzeć kontrolę ze skarbówki”.
Jeden z internautów: „Nigdy nie widziałem w kościele kontroli ani zabiegów typu odkażanie ławek, konfesjonałów, klamek”. Jedna z odpowiedzi: „Bo nie chodzisz do kościoła”’. Inna: „U mnie w parafii każdy musi sam po sobie odkazić konfesjonał. Płyn stoi obok”.
Robert Bąkiewicz, Twitter: „Istnieje pewna korelacja czasowa. „Przypadkowo” szczyt pandemii przypada zawsze na najważniejsze święta katolickie. Czy komuś zależy na dechrystianizacji Polski?”.
Jak łatwo odgadnąć, w ostatnich dniach w internecie nadreprezentacja czarnego humoru, często brutalnego. Na zdjęciu starsza pani w szpitalu, nad nią pochyla się pielęgniarka: „Mam dla pani wspaniałe wieści. Pani rodzina modli się do Jezusa o pani zdrowie. Dlatego możemy odłączyć panią od respiratora i przekazać go ateiście z pokoju obok, za którego nikt się nie modli”.
Tweet od niejakiego Pjotrowicza: „Moja babcia mówiła, że koronawirus to kara za homoseksualizm. Przestała tak mówić, gdy zachorował dziadek, później ona, a na końcu jej ksiądz proboszcz”.
Piątek, 26 marca
Znów rekordy. 35143 nowe zakażenia w Polsce, 450 osób nie żyje.
Tymczasem pod moim blokiem jakieś zamieszanie, starszyzna z bloku bardzo poruszona. Pytam jednego z panów, co się dzieje. „Koronawirusy przyjechały!” – pokazuje mi dłonią na pobliski plac, gdzie karetka na sygnale i mężczyźni w białych kombinezonach. „Trzeci raz w tym tygodniu, niech pan sobie wyobrazi” – informuje sąsiad na pożegnanie.
Poezja nagłówków. „Zanzibar: od dawna omija go malaria, a teraz też COVID. Ale nie Polacy”.
Mem. „Rusza tarcza antykryzysowa 11.0. Każdy przedsiębiorca dostanie bon na małe frytki”.
Wspomniałem ostatnio, że niemal połowa polskich nastolatek chce zostać influencerką, youtuberką lub tiktokerką. Jedno z słupskich liceów idzie z duchem czasów, tj. likwiduje klasę dziennikarską i wprowadza vlogerską „dla przyszłych influencerów”. Zgaduję, że jeśli nie uda się z podatkiem medialnym, rząd weźmie się za wolne media od strony liceów. Na efekty poczekamy co prawda nieco dłużej, ale wielokrotnie przerosną nasze oczekiwania.
Skoro już o wybitnych dziennikarzach. Skończyłem „Wygnańca” Artura Domosławskiego (Wyd. Wielka Litera), czyli – dosłownie i w przenośni – wielką biografię Zygmunta Baumana. Napisaną żarliwie, z osobistym zaangażowaniem autora, z mocną tezą, z ostrą polemiką wobec (zwłaszcza liberalnych) antykomunistów. Rzecz ma 900 stron, a nie pamiętam, kiedy ostatni raz wciągnąłem w lekturowym amoku taką księgę, na pewno jeszcze przed pandemią. Pochłonąłem razem z przypisami, podziękowaniami, listą rozmówców i bibliografią. I jestem najpewniej jedynym człowiekiem na świecie, który kompulsywnie podkreślił całość.
Pisarz i eseista Piotr Paziński, FB:
„Ciekawe, kiedy na świat przyjdzie pierwsze dziecko w maseczce?”.
Ewa na spacerze w Łazienkach, mija mamę z kilkuletnią córkę. Podsłuchała bardzo smutny monolog rezolutnej dziewczynki: „No papuga też jest fajna, chociaż nie aż tak jak piesek. Ale może być ta papuga, bo ja kocham wszystkie zwierzątka. Może oprócz kleszczy, bo ich się boję najbardziej. A nie, teraz najbardziej boję się tego wirusa”.
Ewa, najpewniej zainspirowana dziewczynką z parku, ale dużo mniej od owej dziewczynki ugodowa, od kilku dni terroryzuje mnie, że koniecznie muszę jej kupić wyżła (tj. Ewie, nie dziewczynce, bo dziewczynka, jak wiecie, pogodziła się już, że dostanie papużkę). Wyżeł mógłby Ewuni znacząco poprawić samopoczucie w czasie zarazy, tak twierdzi. Co więcej, jeśli dostanie wyżła, przestanie mnie zmuszać do spacerów. Zamiast mnie zacznie wyprowadzać pieska. Tak więc gdyby ktoś z szanownych czytelników dysponował pięknym, a jemu akurat niepotrzebnym wyżłem, proszę o kontakt (namiary pod tekstem).
Prof. Andrzej Horban: „Pojutrze możemy zamknąć Polskę”. W końcu! Czy Polska trafi do więzienia? A może, niczym słynny Emil, zostanie zamknięta w drewutni? Albo jak Carrie z powieści Kinga, w mrocznej komórce z wielkim krucyfiksem na ścianie? Możliwości jest wiele, ważne, że wreszcie ktoś ukróci te wszystkie harce Polski.
Szczepan Twardoch: „No, wystosują “gorącą prośbę do obywateli” oraz będą “upraszać”. A jak się naród nie zastosuje, to może się okazać, że naród utracił zaufanie władz i być może władze powinny naród rozwiązać i wybrać sobie nowy. Który będzie się do gorących próśb stosował”.
I na koniec sekcja naukowa. Najpierw prawdziwe informacje (plus gratis moje fantazje), potem dezinformacja rodem z najciemniejszych głębin internetu.
Naukowcy ostrzegają, że (zwłaszcza gęsta) broda może obniżać skuteczność maseczek, a tym samym zwiększać ryzyko transmisji koronawirusa. Są co najmniej trzy możliwe opcje. Pierwsza: rząd wprowadza zakaz wychodzenia z domów dla brodaczy. Dwa: rząd dofinansowuje salony barberów, a brodacze dostają talon na golenie. Trzy: policja po prostu wyłapuje krnąbrnych brodaczy i goli ich na ulicach.
Wspaniały fake news rozsyłany w internecie, grafika z wielkimi literami „PILNE!” i krwistoczerwoną mapką Polski: „UWAGA! 28 marca 2021 o godzinie 15:00 zostaną przeprowadzone satelitarne pomiary temperatury ciał obywateli. W tym celu należy ustawić się nago na balkonie lub w ogrodzie z dowodem osobistym w dłoni. Obecność obowiązkowa. Brak udziału będzie karane mandatem w wysokości 500 zł. Każdy otrzyma od administracji stosowny SMS”.
Tak więc w niedzielę rozbieramy się wszyscy i radośnie machamy do siebie z balkonów. W ten sposób co prawda pomożemy rządzącym nami politykom, ale najważniejsze żebyśmy wspólnymi siłami pokonali koronawirusa, więc przestańcie marudzić. Tych, którzy nie zamierzają się dostosować, rząd w końcu zamknie razem z Polską, zobaczycie.
<<<<<<<<<<<<<<<
Ciąg dalszy nastąpi. Kolejne odcinki “Dziennika czasu zarazy” Grzegorza Wysockiego już wkrótce na Wyborcza.pl. Odnotowaliście inne absurdy, przykłady przesadnej paniki wokół wirusa czy medialnej histerii? Napisz do autora: [email protected]. Profil na FB: https://www.facebook.com/grzes.wysocki/
Tutaj przeczytasz poprzednie części (1-22) „Dziennika czasów zarazy”.
Najnowsze odcinki (od 23 w górę) przeczytasz tutaj.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS