W portalu dwutygodnik.com pojawił się niezwykły tekst, związany z kulturalną historią Końskich, który zachwyca dziennikarskim kunsztem. Poznajcie historię legendarnego klubu Piekarnia, który pod koniec lat 80-tych i w latach 90-tych działał w naszym mieście, a który odwiedzali między innymi Pidżama Porno, Kaliber 44, Ewa Braun czy Tede. Przedstawiamy fragment tekstu.
REKLAMA
Autorem tekstu, zamieszczonego w serwisie dwutygodnik.com jest Jakub Knera.
REKLAMA
To zostało zapamiętane:
Czy Polska boi się wejścia do Unii? Jak to sprawdzić? Grupa reporterów i reporterek wyjeżdża z metropolii w poszukiwaniu miejsca, które nadal przeżywa szok transformacji, ma wysokie bezrobocie i dobrze zagra miasteczko z typowymi problemami, obawami i nadziejami tamtych czasów. Organizuje sondaż, z którego wynika, że 68% procent mieszkańców tej miejscowości jest za przystąpieniem Polski do Wspólnoty, przeciwko jest 16%. Rzecz dzieje się 45 km od Kielc, 38 km od Skarżyska, 120 km od Łodzi i 130 km od Warszawy. W „Gazecie Wyborczej” pojawia się artykuł „Końskie idą do Europy”. Jest 24 kwietnia 2002.
Patrząc na to zupełnie logicznie, wydaje się dziwne, że to zdanie zostało w ogóle wypowiedziane. W końcu mówi je przewodniczący partii, która wygrywa zazwyczaj w dużych miastach. Polityk wypowiada je, dodajmy, chwilę przed wyborami, w których poniesie sromotną klęskę. Wywiad ukazuje się w tygodniku „Do Rzeczy” 10 sierpnia 2015 roku. Grzegorz Schetyna mówi zdanie, które ma dziś swoją stronę w Wikipedii: „Wybory wygrywa się w Końskich”. Łatka barometru przyklejona półtorej dekady temu trzyma się mocno.
Mężczyzna w marynarce siada przy szkolnym stoliku. Przed sobą ma kartkę i pokrowiec, z którego wyjmuje długopis. Podpisuje dokument, patrzy w kierunku reporterów, którzy stoją kilkadziesiąt metrów dalej, niepewnie się uśmiecha. Zdjęcia wykonane na koneckim peronie obiegną cały internet – dokument to nowelizacja ustawy o transporcie kolejowym, która ma przywracać regionalne połączenia kolejowe. Jest 4 marca 2020 roku, mężczyzna to Andrzej Duda, prezydent Polski.
To zostało zapomniane:
Pod klub podjeżdża TIR, a obok niego mężczyzna na motocyklu. Jest właścicielem sprzętu, który jest w środku – jakościowo dobrego, bo można z nim zrobić imprezę na 1500 osób w plenerze: 1500 W na każdą stronę i cztery subwoofery. Oświetlenie zabiera tyle prądu, że trzeba pociągnąć dodatkową siłę. Generują takie ciepło, że stojąc za blisko sceny, nie jesteś w stanie wytrzymać światła i dźwięku. Jest 7 lutego 1996 roku, impreza nazywa się Total Szok Party.
Siarczysty mróz, straszne warunki na drogach, mają kilka godzin opóźnienia. W klubie 120 osób nie ustępuje i czeka, aż przyjadą. Dzwonią na postojach na telefon stacjonarny mamy jednego z organizatorów, która przybiega do klubu i przekazuje, żeby uzbroić się w cierpliwość. Niczym bohaterowie filmu „Fargo” członkowie zespołu dojeżdżają w końcu do Końskich, wchodzą do Piekarni, z głośników leci Big Black, wnoszą piece, rozkładają sprzęt, zaczynają chwilę przed północą. Ewa Braun gra w Piekarni 30 stycznia 1998 roku.
Po weekendowych akcjach i koncertach dzwonkiem alarmowym, że wypadałoby już pójść do domu, jest pan Karol, dziadek właściciela klubu Piekarnia Andrzeja Sobczyka, który w niedzielę chodzi na szóstą rano do kościoła. Wielokrotnie jest w kompletnym szoku, kiedy musi przejść przez podwórko i okazuje się, że impreza jeszcze trwa. Powtarza więc tylko: „Józefie Święty, Matko Boska, co tu się dzieje?”. Nieskończona ilość razy, daty są różne.
Pojechałem do Końskich, żeby o tym przypomnieć.
To ledwie wstęp do całego artykułu, który jest naprawdę obszerny i warty uwagi. Autorem tekstu jest Jakub Knera z redakcji portalu dwutygodnik.com. Z perspektywy dziennikarskiej jest on niezwykle wartościowy i przywołuje wspomnienia osób, które pojawiały się w Piekarni. Całość możecie przeczytać TUTAJ, do czego gorąco zachęcamy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS