A A+ A++

Jordania stanie się posiadaczem pierwszego biura łącznikowego Sojuszu Pół­noc­noatlan­tyc­kiego na Bliskim Wschodzie. Decyzję o otworzeniu biura w Ammanie – co ma ma według NATO stanowić naturalny etap rozwoju ponad trzydziestoletnich relacji między królestwem a sojuszem – ogłoszono 10 lipca podczas szczytu w Waszyngtonie.

„Decyzja ta, zgodnie z intencją wyrażoną na szczycie NATO w Wilnie w lipcu 2023 roku, stanowi znaczący kamień milowy w głębokim partnerstwie strategicznym pomiędzy Jordanią a Sojuszem. Uznaje znaczącą rolę Jordanii jako model stabilności zarówno w kontekście regio­nal­nym, jak i globalnym, a także wielo­let­niego orędow­nika w walce z zagroże­niami ponad­na­ro­do­wymi, w tym terroryz­mem i brutalnym ekstremiz­mem” – możemy przeczytać w opublikowanym przez NATO komunikacie.

Projekt ma na celu przede wszystkim zwiększenie współpracy między podmiotami poprzez ułatwienie wymiany informacji i tworzenia wspólnych inicjatyw. Te drugie mogą obejmować szkolenia i konferencje z takich dziedzin jak analiza strategiczna, cyber­bez­pie­czeń­stwo czy zarządzanie kryzysowe.

Jordańskie czołgi Al-Husajn (Challenger 1).
(US Marine Corps / Sgt. Richard Blumenstein)

Sam fakt powołania biura łącznikowego nie zmieni w sposób istotny funkcjonowania sojuszu, chociaż może pomóc w rozwoju jordańskich sił zbrojnych. Jest to przede wszystkim pewna nobilitacja dla królestwa, jak również efekt zwiększonego zainteresowania sprawami blisko­wschod­nimi państw członkowskich w związku z konfliktami w Gazie i na Morzu Czerwonym.

Wybór Jordanii jako najbliższego sojusznika w regionie jest całkowicie naturalny, a w ciągu ostatnich miesięcy królestwo umocniło swój wizerunek wiarygodnego partnera Zachodu. Najbardziej oczywistym przykładem jest udział Jordanii w odparciu irańskiego ataku na Izrael w kwietniu tego roku. Nie możemy również zapomnieć, że Jordania uczestniczyła w lutym w nalotach na Syrię i Irak. Były to działania odwetowe skierowane przeciwko Siłom Ghods po ataku sił proirańskich, w którego wyniku śmierć poniosło troje amerykańskich żołnierzy.

Jordania już w 1996 roku zyskała status głównego sojusznika spoza NATO (major non-NATO ally), a od 1995 uczestniczy w dialogu śródziemnomorskim – formacie mającym promować współpracę między NATO a państwami Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Gości również zachodnich żołnierzy w związku z trwającą operacją „Inherent Resolve” wymierzoną w organizacje dżihadystyczne. Na terenie królestwa mieści się też Centrum Szkolenia Sił Specjalnych im. Króla Abd Allaha II, które stworzono dzięki pomocy amerykańskiej i jest najbardziej znanym ośrodkiem tego typu w regionie.

Amerykańskie (z lewej) i jordańskie (z prawej) F-16 w bazie lotniczej w Al-Azraku.
(US Air Force / Tech. Sgt. Caycee Cook)

Nie można również zapominać o fakcie, że Jordania jest regularnym klientem zachodnich koncernów zbrojeniowych. Królestwo wykorzystuje między innymi amerykańskie samoloty bojowe F-16 (i czeka na dostawy egzemplarzy w najnowszej wersji Block 70), francuskie czołgi Leclerc czy niemieckie bojowe wozy piechoty Marder.

Długa historia współpracy wojskowej między Jordanią a Zachodem robi wrażenie, jednak inne państwa również mogą się pochwalić takimi doświadczeniami. Zaliczają się do nich między innymi Egipt, Izrael czy niektóre państwa znad Zatoki Perskiej. Pewną przewagą Jordanii są kwestie polityczne. W odróżnieniu od Egiptu państwo Haszymidów nie romansuje z Federacją Rosyjską, a nawet wsparło Ukrainę, przekazując jej (za pośrednictwem Stanów Zjedno­czo­nych) zestawy przeciwlotnicze Gepard.

Trudno również doszukać się istotnych kontrowersji dotyczących Jordanii. Udział królestwa w saudyjskiej interwencji w Jemenie był symboliczny. Ponadto Jordania jest państwem częściowo demokratycznym, rzadziej krytykowanym za łamanie praw człowieka niż państwa znad Zatoki Perskiej. Stanowisko Jordanii wobec kwestii palestyńskiej jest również wyważone. Jordania oczywiście potępia zbrodnie izraelskie, popiera powstanie państwa palestyńskiego i uczestniczyła w zrzutach pomocy humanitarnej dla Gazy.

Jordański C-130 Hercules.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Nie zmienia to faktu, że Jordania w kwietniu miała nie tylko bronić swojej przestrzeni powietrznej przed irańskimi środkami ataku, ale również wpuścić izraelskie lotnictwo na swoje niebo. Spotkało się to z oburzeniem lokalnej ludności, która często ma bardziej radykalne stanowisko wobec Izraela. „Ulica” arabska (nie tylko jordańska) co do zasady jest bardziej antyizraelska od rządzących.

Warto również przypomnieć, że spora część populacji Jordanii wywodzi się z Palestyny (obecna królowa, Rania, także jest Palestynką z pochodzenia, ale urodziła się w Kuwejcie). Królestwo zostało dotknięte kwestią palestyńską w sposób szczególny, przede wszystkim przez wydarzenia z 1970 roku określane jako Czarny Wrzesień. Wojna domowa między rządem królestwa a Organizacją Wyzwolenia Palestyny spowodowała rewizję polityki Jordanii wobec Izraela. Wiązało się to z zachowaniem neutralności w wojnie Jom Kipur oraz niejawną współpracą z Izraelem, co finalnie doprowadziło do normalizacji stosunków w 1994 roku.

Decyzja NATO jest zdecydowanie sukcesem polityki zagranicznej Jordanii i pewną nagrodą za długoletnią prozachodnią politykę, która mimo pewnych utrudnień jest opłacalnym kursem dla Haszymidów.

US Air Force / Tech. Sgt. Wolfram M. Stumpf

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKard. Camillo Ruini wypisany ze szpitala
Następny artykułЧарговы суд над Змітром Дашкевічам і завочны працэс над былымі супрацоўніцамі TUT.by