Angelika Ollik – 2022-05-25 14:01:34
Tak zeznała dzisiaj (25.05.) przed sądem jedna z byłych pracownic placówki. Natomiast gdy zgłosiła kierownictwu inne nieprawidłowości w odpowiedzi usłyszała – Jak się nie podoba komuś brak komfortu, to może zmienić pracę.
Przed Sądem Rejonowym w Chojnicach stanęło dzisiaj troje kolejnych świadków wezwanych na rozprawę w sprawie pożaru w Hospicjum Zwiastowania Najświętszej Marii Panny, w nocy z 5 na 6 stycznia 2020 r., gdzie życie straciło 4 pensjonariuszy. Na ławie oskarżonych, za niedopełnienie obowiązków w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego, zasiada dyrekcja placówki, Barbara Bonna oraz Jerzy Krukowski.
Zeznania składali psycholog, lekarka oraz opiekunka medyczna. W sprawie szkoleń z BHP i ochrony przeciwpożarowej znowu pojawiły się rozbieżności co do terminów i faktu odbycia, jednak nowe wątki ukazały zeznania byłej pracownicy placówki zatrudnionej na stanowisku opiekunki medycznej.
Kobieta zeznała m.in., że drzwi główe budynku były zamykane na noc ze względu na bezpieczeństwo, bo do hospicjum było kilka prób włamania z uwagi na leki, w które placówka była wyposażone oraz fakt, że niekórzy pacjenci próbowali uciec.
Była pracownica już podczas przesłuchania na policji w lutym 2020 r. zeznała, iż wielokrotnie widziała, że w pacjenci palili papierosy w salach, a w pokoju pacjenta, który zaprószył ogień był słoik z niedopałkami. – Pamiętam taki przypadek jak rok temu jeden z pacjentów miał pościel przypaloną przez wyroby tytoniowe. (…) Ja w pracy byłam w dniu 4 stycznia 2020 r. w nocy i pamiętam tego pacjenta. Był agresywny i pobudzony, wyzywał nas, chciał palić. (…) Próbowaliśmy go jakoś uspokoić, żeby zasnął.
Zeznająca wskazała także, że w placówce były pewne nieprawidłowości. – W hospicjum był dostęp do pacjentów tylko z jednej strony, było to zgłaszane na zebraniach z panią prezes, ale niejednokrotnie słyszałam odpowiedź, że jak się nie podoba komuś brak komfortu, to może zmienić pracę.
Okazało się, że problemów było więcej – Były przyjmowane kobiety na stanowisko asystent osoby niepełnosprawnej albo opiekun medyczny, a nie miały żadnego doświadczenia i uprawnień. Mówiliśmy na nie, że są typowo jakby z “ulicy” wzięte – przyznała kobieta.
Sędzia dopytywał, czy ten fakt przekładał się na komfort pracy albo bezpieczeństwo pacjentów – Tak, bo były to osoby, które nie dość, że nie miały uprawnień to i doświadczenia w tym jak przebrać pacjenta, jak nakarmić, jak posadzić na wózek – dodała świadek. W związku z tym padło również pytanie, czy w placówce zdarzały się sytuacje niebezpieczne, co potwierdziła zeznająca wskazując na m.in. przypadki zakrztuszenia czy upadku pacjenta i konieczności zabrania go przez karetkę.
Natomiast obrona oskarżonych zapytała czy kierownictwo Hospicjum kontrolowało pracę zatrudnionych tam osób – Pani Barbara Bonna była w hospicjum może raz na miesiąc i to nie była, żeby się przejść po oddziale, tylko chodziła do gabinetu pana Krukowskiego. Pan Krukowski miał gabinet i był cały czas, ale niezbyt konrolował pracę – padło w odpowiedzi.
Była pracownica placówki dodała także, że ma żal do kierownictwa, za brak reakcji – Chodzi o to, że zgłaszałyśmy różne nieprawidłowości i nic się z tym dalej nie działo.
Kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie zaplanowane jest 14 września.
Podobne tematy:
Najnowsze:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS