W częstochowskich szkołach podstawowych w najmłodszych klasach 1-3 uczy 824 nauczycieli. Tylko 500 z nich zdecydowało się wykonać test genetyczny RT-PCR na obecność koronawirusa w organizmie, co przed końcem ferii umożliwił im rząd. Testy mają trwać od 11 do 15 stycznia. Są dla nauczycieli i pracowników szkół bezpłatne i dobrowolne. Jak widać, w Częstochowie zainteresowanie nimi nie oszałamia.
– Do testów zgłosiło się 61 proc. nauczycieli klas 1-3 – wylicza Rafał Piotrowski, naczelnik częstochowskiego wydziału edukacji. Dlaczego tak mało? – Być może dlatego, że wielu nauczycieli ma już za sobą zakażenie koronawirusem – zastanawia się Piotrowski.
Jeszcze mniejsze zainteresowanie testami widać u pracowników obsługi i administracji szkół podstawowych: jedynie 42 proc. z 584 osób, które miałyby prawo z testu skorzystać.
Już w ubiegłym tygodniu, przed rozpoczęciem akcji testowania nauczycieli częstochowskie władze zwracały się do rządu o weryfikację pomysłu. Prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk sugerował, że dobrowolne testy u osób bezobjawowych zagrożenia w szkołach nie zmniejszą. Zakażać będą mogli nieprzetestowani nauczyciele, a także uczniowie. Ostrzegał, że
nauczyciele nie będą się chcieli zgłaszać na badania, m.in. z obawy przed izolacją i rodzinną kwarantanną w razie pozytywnego wyniku.
Prezydent przekonywał, że bardziej zasadne byłoby przeprowadzenie przesiewowych testów serologicznych (na przeciwciała COVID-19) u wszystkich nauczycieli i pracowników szkół, a potem szybkich testów antygenowych u osób, u których nie wykryto przeciwciał, a więc nie miały kontaktu z wirusem. Taka procedura pomogłaby, zdaniem Matyjaszczyka, w skuteczniejszej i szybszej selekcji osób zdrowych oraz zakażonych wśród pracowników szkół.
Rząd sugestii z Częstochowy nie wykorzystał.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS