A A+ A++

Kiedy spotkaliśmy się w 2019 roku, pracował nad trzecim tomem autorskiego komiksu pt. „Plemię sów”. Dziś Łukasz Wnuczek, nauczyciel języka angielskiego w Szkole Podstawowej nr 5 i twórca komiksów, przygotowuje się do wydania kolejnego dzieła. Na 34. Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi, swoją prapremierę miała „Sława”, komiks oparty o mitologię słowiańską. W rozmowie pan Łukasz opowiedział o pracy nad nowym tytułem, inspiracjach i planach na kolejne tomy.

– Ostatni tom „Plemienia sów” wyszedł w 2022 roku. Od razu rozpoczął Pan pracę nad „Sławą”?

– Szczerze mówiąc zdecydowałem się zakończyć „Plemię sów” na czwartym tomie, bo czułem się znudzony. Rysując ten komiks, zacząłem szukać tematu, który mógłbym wykonać inaczej niż do tej pory. Zdecydowałem się na nowy format, technikę, historię, wszystko.

– Tym razem zainspirował się Pan mitologią słowiańską. Niestety, wciąż nie jest tak popularna, jak grecka czy rzymska.

– To prawda, na polskim rynku można znaleźć serię komiksową o mitologii greckiej. Powoli jednak zaczynamy też czerpać ze słowiańskiej. Kwestia popularności nie była dla mnie jednak główną motywacją. Przygotowując się do stworzenia nowego komiksu zrobiłem research. By uporządkować myśli, używałem programu MindMup. Z jego pomocą stworzyłem mapy rzeczy związanych z mitologią nordycką, indiańską, słowiańską, azjatycką. Kiedy im się przyjrzałem, okazało się, że najwięcej informacji zebrałem właśnie o mitologii słowiańskiej. Zdecydowałem się pójść w tym kierunku.

– Jak jeszcze przygotowywał się Pan do pracy nad tym komiksem?

– W mediach społecznościowych funkcjonuje grupa osób, która bardzo interesuje się mitologią słowiańską. Czyta o niej, zbiera informacje, bierze udział w różnych zjazdach, buduje osady i edukuje zainteresowanych. Dzięki nim można namacalnie przekonać się, jak to wszystko kiedyś wyglądało. Przygotowując się do napisania „Sławy” nie podróżowałem, ze względu na to, że trwał rok szkolny. Korzystałem z wiedzy tych społeczności, z dziesiątek zdjęć. Wiele elementów, które znalazły się w komiksie, powstało dzięki modelingowi 3D na podstawie tych fotografii. Tak było na przykład z domami i ich wyposażeniem. Aby móc wszystko sprawnie rysować pod różnym kątem, przygotowałem trójwymiarowe modele, które odpowiednio kadrowane, pomagały mi zaplanować całe strony. To znacznie przyspieszyło pracę nad komiksem.

– Komiks jest utrzymany w czerni i bieli. To kolejna różnica między nim a Pana debiutem – „Plemieniem sów”.

– „Plemię sów” było rysowane ołówkiem, a następnie kolorowane cyfrowo. W przypadku „Sławy” postawiłem na cyfrowy rysunek w tuszu. Po pierwsze, chodziło o czas. W ten sposób komiks powstaje zdecydowanie szybciej. Jestem w stanie narysować dwie strony dziennie. Gdybym zdecydował się jeszcze na kolor, w ciągu dnia powstałaby maksymalnie jedna strona.

– Kiedy rozmawialiśmy poprzednim razem, wspominał Pan o powieści wiktoriańskiej, do której przygotowywał rysunki. One także miały być utrzymane w czarno-białej tonacji. „Sława” nie jest więc pierwszą próbą z tymi kolorami.

– Z początku ta powieść miała zostać wykonana w kolorze. Nie spodobały nam się jednak takie rysunki, więc zdecydowaliśmy się zrobić je w szarości. To jednak też nie było „to”. Próbowaliśmy jeszcze z sepią, ale ostatecznie postawiliśmy na czerń i biel. Kiedy skończyłem okazało się, że właśnie o to chodziło.

– A co może Pan zdradzić na temat fabuły „Sławy”?

– Nie wiem jeszcze, jak skończy się ten komiks. Wiem tylko, jak zaczyna się cała historia. Oparłem ją o postaci występujące w mitologii słowiańskiej, między innymi o Południcę. Pojawi się też kilka znanych i mniej znanych motywów. Co ciekawe, rozdziały nie były rysowane w takiej kolejności, w jakiej zostały ułożone w książce. Przykładowo, najpierw powstał ten o Południcy. W książce jest to drugi rozdział. Każdy to osobna historia na typowo słowiański temat. Mają jednak coś, co je ze sobą łączy, dlatego ważne jest, by czytać je po kolei.

– Co powstało pierwsze? Rysunek czy scenariusz?

– Tworząc komiksy, nigdy nie opieram się na scenariuszu. Najpierw pojawia się pomysł na scenę. Potem na pustej planszy zapisuję sobie co mają mówić bohaterowie. Dopiero, kiedy mam taki wstępny zarys dialogów, zaczynam rysować, kombinować z kamerą, ustawiać. Jeśli skończona scena mi się podoba, przechodzę do kolejnej.

– Czy taka forma pracy jest trudniejsza?

– Wolę pracować w ten sposób. „Plemię sów” też powstawało „na żywca”, bez scenariusza. Przyznam jednak, że gdy kończyłem ten komiks, musiałem wypisać sobie w punktach, co już się wydarzyło i jak historia może potoczyć się dalej. Zależało mi na tym, żeby wątki były kontynuowane, a nie urwane. Uważny czytelnik wyłapie fakt, że zaczęliśmy jakąś historię i jej nie skończyliśmy. Wychodzę jednak z założenia, że jeśli coś zostało powiedziane, to zasługuje na finał.

– Wiem, że komiks będzie w trzech wersjach językowych: francuskim, angielskim i polskim. W jakim języku zapisał go Pan w oryginale?

– „Sława” powstaje po angielsku. To taki efekt uboczny studiów anglistycznych. Łatwiej mi się myśli i pisze po angielsku. Kiedy zacząłem pracę nad polską wersją językową, łapałem się na tym, że mam problem z powtarzaniem wyrazów. W wersji angielskiej to nie występuje, ale w naszej zdarzało mi się, że dane słowo pojawiało się nawet pięć razy w jednej scenie.

– Zastanawiam się też, czy przy tłumaczeniu autor nie gubi tego, co chciał przekazać czytelnikowi?

– Można odnieść takie wrażenie. W polskim tłumaczeniu udało mi się przemycić specyficzne słownictwo. Pochodzę z Kresów. Urodziłem się w miejscowości leżącej 1,5 km od granicy z Ukrainą. Moi dziadkowie mówili więc specyficzną mieszanką polskiego i ukraińskiego. Pracując nad komiksem, spisałem sobie słowa, które pamiętałem. Poprosiłem też o to swoich rodziców. Chciałem, by jak najwięcej z nich pojawiło się w „Sławie”, jednak w trakcie wstępnej korekty zrezygnowałem z niektórych z nich. Okazało się, że po prostu nie dla wszystkich są zrozumiałe. W języku angielskim te słowa w ogóle zniknęły, we francuskim też.

– Kiedy będziemy mogli przeczytać komiks?

– Prapremiera „Sławy” odbyła się podczas spotkania na festiwalu w Łodzi. Do księgarń trafił natomiast 10 października.

– Czy, oprócz Polski, będzie też dostępny we Francji i Wielkiej Brytanii?

– W Polsce i Francji na pewno. Z Francji zresztą spływają już do mnie pierwsze recenzje i są bardzo pozytywne. Na tamtejszym rynku mitologia słowiańska to rzadkość, więc mój komiks się spodobał. Jeśli chodzi o kraje anglojęzyczne nadal zastanawiam się co zrobić. Nie jestem tam znany, ale chciałbym się pokazać i zaprezentować swoje prace.

– Wiem, że pracuje Pan już nad kolejnym tomem.

– Dostałem na ten temat wiele zapytań. Czytelnicy zawsze obawiają się, czy komiks będzie miał kontynuację. Uspokajam, że tak i że druga część „Sławy” już powstaje. Narysowałem 30 stron, czyli prawie dwa rozdziały. Nie uda mi się jednak utrzymać tempa z ubiegłego roku. Wtedy rysowałem od czerwca do lutego i nie robiłem przerw. Teraz pracuję nad nowym tomem co kilka dni. Na szczęście zbudowałem dużą bibliotekę motywów, takich jak domy czy postacie, dzięki czemu ta praca nadal idzie sprawnie.

– Ile tomów będzie liczyła „Sława”?

– Nie podjąłem jeszcze decyzji, ponieważ dalej nie wiem, jak zakończę tę historię. Myślę jednak, że nie zamknę jej w dwóch tomach. Może w trzech albo czterech. Nie chciałbym jednak, by było tak, jak w przypadku „Plemienia sów”. Że przy rysowaniu czwartej części autentycznie się męczyłem i czułem przesyt tym tematem. Celuję w trzy, zobaczymy, jak wyjdzie. Zwłaszcza, że każda książka ma po 200 stron.

Agata Flisiak

Głos Świdnika komiks Świdnik Łukasz Wnuczek

Last modified: 19 października, 2023

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGość NysaInfo.pl – Łukasz Bogdanowski
Następny artykułBateria od elektryka zaniemogła w czasie deszczu