A A+ A++

Dorota Hryniewiecka-Firlej: Podziały, utrata autorytetów i brak zaufania do liderów życia publicznego – te zjawiska w skali globalnej zaczęliśmy obserwować jeszcze przed pandemią. Już wtedy narracja oparta na fake newsach, wykluczająca mniejszości i różnorodność, spowodowała narastanie negatywnych emocji społecznych. Epidemia pogłębiła te lęki. Wzmocniły się także tendencje narodowościowe, które rozbudziły potrzebę szukania wspólnego wroga w postaci mniejszości wyznaniowych, narodowościowych, etnicznych czy seksualnych. Ale obudziła się też normalna, ludzka niezgoda na próbę podzielenia nas. Coraz więcej osób angażuje się w budowanie lokalnych środowisk i kultur organizacyjnych opierających się na zwykłej ludzkiej przychylności i szacunku, a wszystko to za pomocą języka włączenia.

Język włączenia w firmie, która zatrudnia pracowników różnych narodowości, w różnym wieku, silnie sfeminizowanej: siedemdziesiąt procent kobiet, trzydzieści procent mężczyzn – to nie jest chyba łatwe?

– Obserwuję z empatią i – niekiedy – smutkiem rzeczywistość i staram się żyć oraz prowadzić firmę, stawiając czoła wyzwaniom. „Istotą demokracji w kraju rządzonym przez większość jest ochrona praw mniejszości” – te słowa wypowiedział bohater książki wybitnego Polaka, Stefana Themersona. Zaś jeden z kandydatów na prezydenta USA, powołując się na ten cytat, dodał, że demokracja powinna być budowana na gruncie wspólnych wartości, a nie interesów. Moja wizja i siła budowania kultury firmy opierają się właśnie na tych dwóch stwierdzeniach, które łączę w jedno.

W jaki sposób?

– Kultura firmy, podobnie jak demokracje, powinna być budowana na wspólnocie wartości, a nie wspólnocie interesów. Z szacunkiem do mniejszości, odrębnych opinii, zróżnicowanych postaw. Tak właśnie, w gronie osób myślących podobnie, budujemy wspólnie firmę, w której szacunek czuje się w każdej rozmowie. Moją wizją jest zbudowanie standardu rozmowy językiem włączenia, poszanowania inności, wzajemnego zrozumienia. Dzięki temu staramy się, by wszystko, co robimy, było na najwyższym poziomie, ponieważ jakość definiuje nasz szacunek do koleżanek i kolegów w pracy, ale i nasz szacunek do polskich pacjentów. To im dostarczamy ponad milion opakowań leków miesięcznie i przełomowe terapie, które ratują zdrowie i życie. Jako realistka wiem, że największa podróż zaczyna się od małego pierwszego kroczku.

Ciągłe zmiany i pandemia sprawiają, że pracownicy poddawani są dużemu stresowi, a ponieważ współpracujecie z lekarzami i placówkami ochrony zdrowia, więc wyzwanie jest tym większe.

– Zadania, które postawiła przed nami pandemia, są trudne. Sytuacja wymaga nieustającej redefinicji filozofii codziennej pracy. Jest tyle zmiennych i szybkich zwrotów akcji, że praca na tych samych założeniach dłużej niż dzień czy kilka dni może być zgubna. Zaakceptowanie szybkiego tempa zmian i nieprzewidywalności tego, co nadchodzi, jest podstawą w radzeniu sobie z relacjami prywatnymi, biznesem, w tym ze stresem i frustracją. Nowa rzeczywistość będzie inna niż ta sprzed pandemii, warto się do tej myśli przyzwyczajać. Zresztą, jeśli ta stara rzeczywistość doprowadziła nas do zrywania więzów międzyludzkich, dlaczego miałabym za nią tęsknić? Takie podejście promujemy wewnątrz organizacji, starając się upatrywać w zmianie wielu plusów.

Na początku pandemii staraliśmy się jak najlepiej poznać potrzeby, zarówno pracowników, jak i środowiska medycznego, z którym blisko współpracujemy, i na te potrzeby odpowiadać. W różnym czasie, w różny sposób, tak aby jak najlepiej sprostać oczekiwaniom, wsłuchując się w indywidualne potrzeby każdego pracownika w wirtualnej rzeczywistości. Proponując też systemowe rozwiązania dla całej organizacji, jako wsparcie dla komfortu pracy i kondycji psychicznej.

Druga bardzo ważna kwestia to odnalezienie się w komunikacji cyfrowej. Obok komfortu pracy i jakości życia pracowników wsparcie w edukacji cyfrowej traktujemy jako priorytet.

Zacznijmy od tej pierwszej. Jak radzicie sobie z home office? Spora część załogi na co dzień jest w żywym kontakcie z ludźmi…

– To niezwykle ważne pytanie dla organizacji, ale i dla mnie osobiście. Poczułam to w połowie kwietnia, gdy zrozumiałam, jak bardzo brakuje mi kontaktów z przyjaciółmi, rodziną, koleżankami i kolegami z pracy. Ten tzw. home office był opcj … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKongres USA uznał Joe Bidena za zwycięzcę wyborów prezydenckich
Następny artykułWkrótce rozwód Doroty Szelągowskiej. Prezenterka czeka na pierwszą rozprawę