A A+ A++

– Zbliżamy się do granicy wydolności służby zdrowia, poza którą nie będziemy mogli właściwie leczyć naszych chorych – przyznał wczoraj premier Mateusz Morawiecki. Niby powiedział to na poważnie, ale zaraz potem zaatakował. – Apeluję do opozycji: Jeżeli nie potraficie działać solidarnie razem z rządem, przynajmniej nie zaostrzajcie sytuacji. (…) Nie można kpić z tego, że robimy szpitale tymczasowe, bo one dzisiaj ratują życie – stwierdził. A potem – zapewne w ramach wzywania do solidarności – przypomniał, że opozycja chciała komercjalizować szpitale: – Czy prywatna służba prywatna ratuje zdrowie i życie pacjentów z COVID-19? Otóż nie!

Otóż tak, panie premierze, ale po kolei.

W prywatnych szpitalach też leczą COVID-19

Po pierwsze, granica wydolności służby zdrowia już dawno została przekroczona, o czym świadczy liczba nadmiarowych zgonów. Zwłaszcza tych, które już nastąpiły, i tych, które teraz nastąpią, a których nie da się zrzucić na COVID-19.

Ze szpitali tymczasowych nikt nie kpił. Pytano tylko o straszliwe koszty – 600 mln zł. Gdyby większość z nich powstała przy działających już szpitalach, a nie na stadionach i lotniskach, byłyby tańsze (jak w Białymstoku) i łatwiej byłoby skierować tam personel.

Gadanie, że w prywatnych placówkach nie leczy się COVID-19, to bzdura. Owszem, leczy się. Z większych szpitali robią to między innymi placówki zakonne, jak w Katowicach. One właśnie działają jako spółki. Jako spółki działają też prywatne szpitale onkologiczne i ośrodki kardiologiczne, w których leczy się chorych z zawałem serca. Odciążają przeciążony dziś system. Wreszcie jako spółki, czyli skomercjalizowane szpitale, działa też dziś wiele szpitali miejskich, powiatowych i wojewódzkich. Niektóre w całości zajmują się dziś leczeniem COVID.

Rząd szykuje grunt pod swoje reformy

Tymczasem w gabinetach ministra zdrowia rozważa się nacjonalizację wszystkich szpitali i… przekształcenie ich w spółki skarbu państwa. Czy to nie będzie komercjalizacja? Ależ tak! Tyle że wtedy to władza będzie miała wszystko pod kontrolą i władza będzie dzielić wszystkimi pieniędzmi i stanowiskami w zdrowiu. I oto właśnie chodzi.

Rząd Morawieckiego niby z całych sił walczy z epidemią, ale w tym samym czasie nie zapomina ani na chwilkę o szykowaniu gruntu pod swoje „reformy”, które w swej istocie będą skokiem na kasę. Nie powinniśmy się dziwić. Wiosną zeszłego roku było podobnie. Szła epidemia, a rząd kombinował, jak tu załatwić pieniądze dla służb, kupując respiratory od handlarza bronią.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSeat jechał od krawędzi do krawędzi jezdni
Następny artykułDOKŁADAJĄ ŁÓŻKA NA ODDZIAŁACH COVIDOWYCH