A A+ A++
fot. Patryk Głowacki

Polscy siatkarze od jakiegoś czasu trenują w Spale. Zgrupowanie jest bardzo nietypowe i dostosowane do obecnej sytuacji. – Na co dzień nie odczuwamy w ośrodku pandemii poza momentami, w których trzeba iść na stołówkę, wejść tam w maseczce, odebrać jedzenie i zdjąć ją dopiero będąc przy stoliku. Takie rzeczy wchodzą już w nawyk, stają się naturalne – mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym trener biało-czerwonych, Vital Heynen.

Zauważył pan jakąś zmianę w zachowaniu zawodników po przyjeździe na zgrupowanie do Spały?


Vital Heynen: Nie znam dobrze polskiej kultury, ale Polacy nie są znani jako otwarci i bezpośredni ludzie. Mimo to po przyjeździe do Spały widziałem same ciepłe powitania i entuzjazm. Cieszę się, gdy mogę kogoś zobaczyć po długiej rozłące. Na co dzień nie odczuwamy w ośrodku pandemii poza momentami, w których trzeba iść na stołówkę, wejść tam w maseczce, odebrać jedzenie i zdjąć ją dopiero będąc przy stoliku. Takie rzeczy wchodzą już w nawyk, stają się naturalne. Wychodzisz z pokoju i sprawdzasz czy zabrałeś maseczkę. Do poniedziałku byliśmy w Spale sami – tylko my i kadra siatkówki plażowej. COS był wielkim siatkarskim domem. Od początku tygodnia dołączyła kadra pięcioboju nowoczesnego i ośrodek nie będzie należał już tylko do nas. W niedzielę wieczorem słyszałem hałasy dochodzące z pokojów zawodników. Głośno grali w karty, ale teraz zapowiedziałem, że będą musieli uważać, żeby nie przeszkadzać innym.

Jak siatkarze spędzają wolny czas?

Trzymają się razem. Nasz statystyk Robert Kaźmierczak jest odpowiedzialny za przygotowywanie zabaw integracyjnych. Przygotował się do tego profesjonalnie. Radził się nawet specjalistów od budowania relacji w grupie i ma całą książkę pomysłów. Oczywiście nie powielamy ich, a jedynie modyfikujemy trochę dla własnych potrzeb. Nie chodzi o nasze treningowe „stupid games”, ale aktywności na koniec dnia. Ostatnio zrobiliśmy coś takiego na koniec dnia w niedzielę. Spotkaliśmy się o 21 i cała gra zajęła nam blisko półtorej godziny.

Na zawodników czekały na przykład opaski na oczy i plastikowe miecze, którymi walczyli między sobą.

Było sporo śmiechu. Często przy takich aktywnościach dzielę ich na dwie grupy. Kryteria są różne – dokonuję podziału według liczby zdobytych medali, albo statusu rodzinnego. Ojcowie walczą z resztą świata. Uśmiecham się, bo to zgrupowanie po raz kolejny udowadnia mi, że praca trenera to nie tylko przygotowanie treningów. Poza tym wciąż kontynuuję moje „walk and talk”. Poświęcam na te spacery i pogaduchy każdy wolny wieczór. Jeszcze tylko kilku zawodników nie miało indywidualnej rozmowy ze mną. Na pewno czuję dużo mniej stresu, presji w drużynie. Nie mają poczucia, że muszą coś komuś udowadniać. Dlatego uważam, że to zgrupowanie jest ważne nie tylko w kontekście przyszłorocznych igrzysk, ale i najbliższych pięciu lat dla reprezentacji Polski.

Skąd aż taka długa perspektywa?

Kiedy będziemy mieli drugi taki rok, by móc spokojnie popracować? To unikalny czas i każdy go zapamięta. Zawodnicy rozumieją, że drużyna to dziewiętnastka przebywająca w Spale. Dwunastu z nich pojedzie do Tokio, ale czternastu na mistrzostwa Europy czy mistrzostwa świata za dwa lata. Mają świadomość, że nawet jeśli nie pojadą na jakiś turniej, to nie wyklucza ich z zespołu. Są częścią drużyny o nazwie reprezentacja Polski i ta świadomość będzie im towarzyszyć przez długi czas. Mamy zawodników, którzy wkrótce skończą pewnie reprezentacyjną karierę, a dziś są sercem drużyny. Wówczas tym sercem będą ci kilka lat młodsi. Oni już teraz przygotowują się do tej roli. Poznają przy tym siebie nawzajem. Nawet jeśli dwóch zawodników walczy o jedno miejsce na Tokio, to teraz o tym nie myślą. Mają szansę się poznać. Tak jak młody zawodnik wchodzi do drużyny i ma obok siebie Michała Kubiaka czy Bartosza Kurka. Na początku będzie pod wrażeniem, być może będzie się czuł zakłopotany. W drugim sezonie będzie miał do nich jeszcze więcej szacunku, a w trzecim roku wspólnej pracy już nie będzie patrzył na nich jako na liderów, do których boi się odezwać. Pozna ich bliżej, więc stworzą drużynę. Stąd powszechna opinia wśród zawodników, że w pierwszym roku w mojej kadrze było fajnie, rok później jeszcze lepiej, ale teraz czują się najbardziej komfortowo.

Cała rozmowa Edyty Kowalczyk w serwisie Przeglądu Sportowego.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPokaz policyjnej przemocy na proteście przeciwko policyjnej przemocy
Następny artykułProgram TV na czwartek 11 czerwca – “Forrest Gump”, “Bogowie”, “Cudowny chłopak”