Dzisiaj, 1 listopada (11:30)
Viktoria Pilzno zagra dziś swój ostatni mecz w tej edycji Ligi Mistrzów, z FC Barceloną. Na boisko w Pilźnie wybiegnie w tym spotkaniu z katalońską potęgą w większości rodzimy, czeski skład. Warto przyjrzeć się, jak czeski klub szkoli zawodników, którzy potem dostają szansę gry na najwyższym poziomie. I wskazać, co generalnie Czesi robią dobrze w szkoleniu piłkarskiej młodzieży.
Viktoria Pilzno zagra dziś ostatni mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów, z FC Barceloną. Wprawdzie Czesi nie zdobyli w dotychczasowej rywalizacji w grupie C tych elitarnych rozgrywek nawet punktu, ale dla nich sam udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów jest już potężnym sukcesem. To w końcu coś, co jest ambicją wielu polskich klubów, a dla większości z nich wciąż pozostaje niedoścignionym marzeniem.
Co ważne, w ekipie Viktorii w Lidze Mistrzów szansę występu dostał cały szereg rodzimych, czeskich graczy. To charakterystyczna cecha czeskich klubów, że nawet na tym najwyższym poziomie dużo mocniej stawiają na graczy z Czech, niż np. nasze czołowe kluby – na graczy z Polski.
Dlatego – przy okazji występu Viktorii Pilzno w LM – postanowiliśmy się przyjrzeć czeskiemu szkoleniu piłkarzy. Jak wygląda praca z futbolowymi talentami w Czechach i czym się różni od pracy wykonywanej w Polsce? I czy sama “Viktorka”, jak nazywają klub z Pilzna Czesi, jest tu liderem?
Na to ostatnie pytanie eksperci, z którymi rozmawialiśmy jasno odpowiadają: absolutnie nie. Ich zdaniem pierwszą siłą w Czechach w temacie szkolenia młodzieży pozostaje cały czas Sparta Praga. Tym bardziej, że zespół ze stolicy ma do dyspozycji część wielkiego centrum szkoleniowego na praskim Strahovie, czyli stołecznym stadionie – gigancie. Natomiast stara się ścigać Spartę pod tym względem też drugi praski zespół, Slavia. Ta jednak dopiero ma mocniej inwestować w infrastrukturę dla potrzeb szkolenia młodzieży. Ponoć zresztą Slavia planując swoje inwestycje podpatrywała nawet… Legia Training Center.
Viktoria Pilzno jednak też ma się ostatnio z czego cieszyć, jeśli chodzi o infrastrukturę. W Pilźnie niedawno powstało nowoczesne centrum treningowe dla młodzieży. Nie była to jednak inwestycja klubowa, a centrum z publicznych pieniędzy. Z udogodnień treningowych mogą jednak korzystać również młodzi zawodnicy “Viktorki”. Chodzi o kompleks sportowy Skvrnany. Obejmuje on m.in. boisko piłkarskie z trawiastą nawierzchnią i wielofunkcyjne sztuczne boisko treningowe. Kompleks ma znaczącą pojemność. W ciągu tygodnia może korzystać z niego nawet do 500 dzieciaków.
Sam klub z Pilzna – zwłaszcza od kiedy opuścił go poprzedni prezes Tomas Paclik – nie jest obecnie żadnym krezusem finansowym, więc nie ma wcale potężnych funduszy do rozdysponowania na potrzeby szkolenia. Generalnie, nie w finansach należy szukać przyczyn ewentualnych sukcesów całego czeskiego systemu szkolenia piłkarskiej młodzieży. Kluczowe są inne czynniki.
Adrian Gula, trener pracujący swego czasu w Viktorii Pilzno, potwierdza, że w Czechach młodzi rodzimi zawodnicy łatwiej się przebijają w seniorskiej piłce, szybciej dostają szansę, niż młodzi gracze w polskiej lidze. Jego zdaniem, istotny jest fakt, że po prostu mniej jest obcokrajowców w czeskim futbolu. Stąd automatycznie więcej możliwości gry dla młodych Czechów. – Tak też wskazują moje doświadczenia. Polskie kluby mają generalnie więcej pieniędzy, niż słowackie czy czeskie, ale to też wiąże się z tym, że w pierwszym odruchu ściągają kolejnych obcokrajowców, a nie stawiają na młodych graczy rodzimych. Myślę, że to nie jest dobra droga. Gdyby w Polsce nie funkcjonował przepis o młodzieżowcu, to byłoby z tym jeszcze gorzej – uważa Gula. 47-letni trener pracował niedawno w Wiśle Kraków i miał szansę wyrobić sobie ciekawe opinie o polskim futbolu. Sam Gula jest Słowakiem, ale doskonale wie też, co dzieje się w czeskim futbolu.
– To też nie jest tak, że czeska droga jest jedyna i najlepsza. Ale takie zespoły, jak Viktoria Pilzno, Sparta i Slavia Praga, mają wielu swoich, rodzimych zawodników i wychowanków. I potem osiągają sukcesy również na poziomie europejskich pucharów – wskazuje Gula.
Czy polskim klubom, w porównaniu z czeskimi, brakuje cierpliwości do młodych graczy i do pracy z nimi? Umiejętności dania im odpowiedniego czasu na “otrzaskanie się” z seniorską piłką, mimo ewentualnych początkowych trudności? – Myślę, że to jest prawda. Czasem w Polsce brakuje cierpliwości do rozwijania młodego zawodnika. Nie tylko wyniki zespołu są istotne, ale też rozwój zawodnika. A wspólny sukces potem przyjdzie – podkreśla … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS