A A+ A++

Świetny start do wyścigu z trzeciej pozycji zaliczył Fernando Alonso, który wczoraj stwierdził, że podczas wyścigu Aston Martin prawdopodobnie będzie cierpiał podczas niedzielnego ścigania.

Hiszpan do pierwszego zakrętu pojechał bardzo odważnie z zewnętrznej strony i wyprzedził Sergio Pereza, obejmując drugą pozycję za plecami niekwestionowanego lidera Maxa Verstappena, który już po jednym okrążeniu zdołał uciec na blisko dwie sekundy.

W czołowej dziesiątce jeszcze lepszy start od kierowcy Aston Martina zaliczył George Russell, który wyprzedził startujące przed nim oba bolidy Ferrari, które wczoraj podczas spritnu miały solidne tempo wyścigowe. Wyprzedzenie Brytyjczyka oznacza, że kierowcy zespołu z Maranello zostaną zmuszeni do wyprzedzania kolejnego kierowcy w drodze do czołowych pozycji.

Niezbyt udany start zaliczył natomiast kolega zespołowy z Mercedesa, Lewis Hamilton. Siedmiokrotny mistrz świata pierwsze okrążenie zakończył na 19. pozycji meldując przez swoje radio zespołowe, że pomimo wyboru miękkich opon nie jest w stanie wyprzedzać swoich rywali.

Autor zdjęcia: Zak Mauger / Motorsport Images

Podczas piątego okrążenia Perez w końcu znalazł tempo oraz moment, żeby odzyskać swoją drugą pozycję i zaatakował skutecznie Alonso do zakrętu numer 6, wyprzedzając kierowcę Aston Martina i uciekając mu szybko tak, aby ten nie mógł utrzymać się z tyłu w jego strefie DRS.

Hiszpan szybko stracił kolejną pozycję na rzecz Lando Norrisa, który zaatakował Alonso na prostej między 13. a 14. zakrętem i wskoczył na trzecią pozycję, dając sobie bardzo duże szanse na dowiezienie kolejnego w tym roku podium dla McLarena.

Wtedy to ataku przystąpili kierowcy Ferrari a w szczególności Charles Leclerc, który zaatakował skutecznie Russella oraz jadącego na czwartej pozycji Oscara Piastriego, rzucając się w pogoń za jadącym na trzeciej pozycji Norrisem.

Monakijczyk miał do wyprzedzenia jeszcze jadącego przed sobą Alonso, ale ten ułatwił mu manewr zjeżdżając jako pierwszy kierowca z czołówki po zmianę opon z pośrednich na twarde.

Następnie podwójny pit stop zaliczyli jadący na czele kierowcy Red Bulla. Mechanicy zespołu z Milton Keynes spisali się wyjątkowo dobrze, ponieważ byli w stanie obsłużyć swoich kierowców w czasie 2.1 sekundy oraz 2.0 sekundy, wykonując jeden z najlepszych podwójnych pit stopów w historii F1.

Wewnętrzną walkę między sobą w drugiej części stawki zaliczyli kierowcy RB, czyli Yuki Tsunoda i Daniel Ricciardo. Australijczyk jadący za Japończykiem po pierwszym pit stopie miał znacznie lepsze tempo i poradził sobie z zespołowym partnerem, odjeżdżając mu bardzo szybko.

Na 21. okrążeniu silnik w swoim bolidzie stracił Valtteri Bottas z zespołu Sauber, który został zmuszony wycofać się przez to momentalnie z wyścigu. Fin zatrzymał swój bolid z zewnętrznej strony 11. zakrętu co najpierw zaowocowało wirtualną neutralizacją, a następnie pełną neutralizacją i zmuszeniem do wyjazdu samochodu bezpieczeństwa na tor.

Autor zdjęcia: Mark Sutton / Motorsport Images

Niemal cała czołówka skorzystała z tego faktu i zjechała po zmianę opon na nowe. Bardzo ciekawą taktyką zaskoczył nas na tym stadium wyścigu Aston Martin, który zdecydował się na zmianę opon z twardych na miękkie, kiedy reszta stawki zakładała w swoich bolidach twarde mieszanki opon.

Restart wyścigu okazał się bardzo chaotyczny, szczególnie w tylnej części stawki. Lance Stroll nie popisał się przy wznowieniu i na dohamowaniu do 14. zakrętu wjechał w tył bolidu Daniela Ricciardo jak pocisk, tracąc przednie skrzydło i zjeżdżając od razu po nowe skrzydło i naprawę zniszczeń do swoich mechaników.

Australijczyk natomiast w wyniku zniszczeń w jego tylnej części bolidu musiał wycofać się z wyścigu.

Chwilę później w szóstym zakręcie doszło do zderzenia kolejnego z bolidów RB, którym kierował Tsunoda, z Kevinem Magnussenem z Haasa. Samochodem Duńczyka zarzuciło na wyjściu z zakrętu i w wyniku tego uderzył w Japończyka, któremu zakończył wyścig (i przy okazji całemu zespołowi RB) a na torze przez ten incydent ponownie pojawił się samochód bezpieczeństwa.

Kolejna neutralizacja zakończyła sie podczas 31. okrążenia i tym razem, całe szczęście, obyło się bez żadnych kolizji.

Za wyprzedzanie w ostatniej fazie wyścigu zabrał się czwarty Perez, który przez zamieszanie związane z samochodami bezpieczeństwa stracił swoją pozycję na rzecz Norrisa i Leclerca.

Meksykanin zdołał jednak wyprzedzić tylko kierowcę Ferrari, nie mogąc odnaleźć tempa potrzebnego do tego, aby dogonić szybkiego dzisiaj Brytyjczyka z McLarena, który jechał po pewne dla siebie drugie miejsce.

Jedynym kierowcą, który miał zwariowaną końcówkę wyścigu był Alonso, który musiał zjechać po wymianę opon przez to, że zespół zdecydował się założyć mu podczas neutralizacji miękkie opony. Hiszpan zdołał podczas ostatniego stintu na pośrednich oponach wskoczyć z 12. pozycji na 7. pozycję, zgarniając przy tym punkt za najszybsze okrążenie.

Wyścig wygrał niezawodny w tym sezonie Verstappen, który wyprzedził Norrisa na mecie dzisiejszego wyścigu o niemal 14 sekund mimo faktu, że swoją przewagę wypracował dopiero od 31. okrążenia, kiedy to kierowcy już do końca mogli jechać swoim pełnym tempem. Podium uzupełnił jego zespołowy partner Perez.

Poza podium znaleźli się kierowcy Ferrari. Leclerc w końcu dojechał w wyścigu przed Sainzem, co udało mu się to dopiero po raz pierwszy w tym sezonie.

Na szóstej pozycji swój wyścig zakończył Russell, który po udanym starcie zaliczył zupełnie bezbarwny wyścig w Mercedesie, który ewidentnie nie miał dzisiaj tempa, aby zagrozić McLarenowi i Ferrari.

Czołową dziesiątkę zamknęli Piastri, który miał uszkodzenia w swoim bolidzie po zderzeniu z Ricciardo, który został uderzony przez Strolla oraz Hulkenberg, który zdobył kolejny punkt dla swojego zespołu Haas w tym sezonie.

Wyniki wyścigu

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOgier nie przepuści, Evans oceni szanse
Następny artykułTo jakiś horror! Reprezentant Polski znów skreślony. Demony wróciły