Mistrz świata przyzwyczaił już kibiców, że w tym roku rzadko psuje starty. Nie inaczej było w ostatnim wyścigu sezonu. Na torze Yas Marina Holender świetnie ruszył i zdołał obronić pozycję przed atakującym go Charlesem Leclerkiem. Monakijczyk chciał szybko wziąć sprawy w swojej ręce i jeszcze przed aktywacją systemu DRS ostro próbował atakować rywala, ale bezskutecznie.
Za ich plecami Lando Norris wyprzedził w pierwszych łukach Georfge’a Russella, a kilka kółek później zespół McLarena postanowił zamienić pozycje sowich kierowców i Norris awansował na trzecie miejsce.
Jadący za nimi Russell nie poddawał się i na torze wyprzedził po drobnym błędzie Piastriego, a podczas zmiany kół także mającego problemy na swoim stanowisku Lando Norrisa. Mechanicy McLarena mieli problemy ze zmiana lewego tylnego koła.
Lider wyścigu na zmianę opon zjechał na 17. okrążeniu. Chwilę po nim uczynili to także Charles Leclerc i Sergio Perez, a prowadzenie w wyścigu niespodziewanie objął Yuki Tsunoda z AlphaTauri.
Po zakończeniu pierwszej tury pit stopów Max Verstappen i Charles Leclerc powrócili na czoło wyścigu. Monakijczyk po 25 okrążeniach tracił jednak do Holendra 5 sekund, a za jego plecami gonił go dobrze radzący sobie George Russell.
Wyścig w Abu Zabi od strony strategicznej przebiegł bardzo przejrzyście. Większość kierowców ruszyła do niego na średniej mieszkance i zdecydowała się na dwukrotną zmianę opon, za każdy razem decydując się na twardą mieszankę.
Druga tura zjazdów rozpoczęła się tuż za półmetkiem wyścigu i zapoczątkowali ją na 32. okrążeniu Daniel Ricciardo i Pierre Gasly.
Dwa kółka później zjechał Norris, a kółko po nim Russell, który walczył o podcięcie jadącego bezpośrednio przednim Leclerca.
Ferrari tym razem zareagowało sensownie na ruch rywali i po drugiej zmianie opon Leclerc dalej utrzymywał pozycję przed Russellem, któremu szyki na okrążeniu wyjazdowym popsuł nieco Lance Stroll.
Max Verstappen na swoją drugą zmianę kół zjechał dopiero na 44. kółku, pewnie prowadząc w wyścigu, mając komfortową przewagę przeszło pięciu sekund nad drugim Leclerkiem.
Świetny wyścig zaliczył George Russell, dzięki któremu w dużej mierze Mercedes obronił wicemistrzostwo przed Ferrari.
O ile w obozie z Maranello Leclerc zrobił co w jego mocy, a nawet więcej, o tyle, Carlos Sainz po wczorajszym odpadnięciu w Q1 musiał odrabiać straty z 16. pola startowego. Hiszpan był jednym z nielicznych, którzy zdecydowali się na odwrotną strategię i na starcie założył twarde opony.
Na swoim pierwszym postoju Hiszpan ponownie zdecydował się na twardą mieszankę i wiadomo było, że będzie zmuszony jeszcze raz zjechać do boksu. Gdy zawodnik zapytał zespół o plan na wyścig i walkę z o pozycję z Mercedesem, jego inżynier z rozbrajającą szczerością przyznał, że czekają na samochód bezpieczeństwa, aby zyskać “darmową” zmianę opon.
Powtórki z 2021 roku jednak nie było i Sainz przed metą musiał zmienić opony, ostatecznie nawet nie dojeżdżając do mety.
W między czasie sędziowie poinformowali o przyglądaniu się enigmatycznemu incydentowi podczas pit stopu Hamiltona, a na torze doszło do kontaktu między Norrisem i Perezem, którzy zajmowali czwarte i piąte miejsce.
Meksykanin na kolejnym kółku poradził sobie z rywalem, a sędziowie uznali, że należy mu się za ten manewr 5 sekund kary.
Zawodnik Red Bulla nie poddał się jednak i na trzy kółka przed metą skutecznie zaatakował jadącego na trzecim miejscu Russella. W tym momencie zespół Ferrari ponownie odzyskał prowizoryczne wicemistrzostwo, a Perez na krótkim dystansie, aby potrzymać swój wynik, musiał odskoczyć Russellowi na pięć sekund.
Sztuka ta się nie udała, ale we wszystko włączył się Charles Leclerc, który z kokpitu swojego auta wymyślił plan na pokonanie Mercedesa na ostatnich okrążeniach. W tym celu przepuścił Pereza i próbował tak opóźnić Russella, aby na mecie po doliczeniu kary Perez znalazł się między nim a Russellem. Karkołomny plan przyniósł skutku i ostatecznie to Mercedes cieszy się w Abu Zabi z wicemistrzostwa świata.
Jadący na 10 pozycji Carlos Sainz na ostatnim okrążeniu został wezwany do boksu i nawet nie dojechał do mety.
Za czołową czwórką zameldowali się kierowcy McLarena i Fernando Alonso, a czołową dziesiątkę uzupełnili Tsunoda, Hamilton oraz Stroll.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS