Wyścig w Hiszpanii zapowiadał się wyśmienicie z co najmniej kilku powodów. Podstawowym był wynik sesji kwalifikacyjnej, która sprawiła, że na pierwszych siedmiu polach startowych ustawili się reprezentanci siedmiu różnych zespołów.
GP Hiszpanii rozgrywane było również pod groźbą wystąpienia opadów deszczu. Podobnie jak w piątek i w sobotę ciemne chmury gromadziły się w okolicy toru, ale w niedzielne popołudnie kierowcom ostatecznie udało się uniknąć opadów i cały dystans wyścigu pokonać się dało na gładkich oponach.
Jeżeli chodzi o pozostałe warunki pogodowe, to temperatura powietrza w niedzielne popołudnie wynosiła 23 stopnie, a tor rozgrzany był do około 35 stopni.
Na polach startowych większość kierowców zdecydowała się na miękką mieszankę opon. Wyjątek stanowili kierowcy Red Bulla oraz startujący z alei serwisowej Leclerc i Sargeant. Verstappen, Perez i przedstawiciel Williamsa zdecydowali się na średnią mieszankę, a kierowca Ferrari jako jedyny rozpoczynał wyścig na twardej oponie.
Mimo zmian w konfiguracji toru co wytrawniejsi kibice nie łudzili się na spektakularne widowisko pod Barceloną. Tor ten słynie z tego iż jest chętnie wybierany przez zespoły do testów, gdyż potrafi wszechstronnie przetestować konstrukcję auta, ale nie specjalnie sprzyja wyprzedzaniu.
W tym roku manewrów wyprzedzania może i było sporo, ale większość odbywała się w strefie DRS na prostej startowej. Większe emocje miała zapewnić strategią. Firm Pirelli w przedwyścigowych symulacjach stawiała na dwa postoje, ale nie wykluczała nawet szarży na trzy zjazdy. Wszystko za sprawą degradacji ogumienia, która pod Barceloną jest wyjątkowo duża.
Większość stawki dystans GP Hiszpanii pokonała właśnie z dwoma postojami. Najlepiej z ogumieniem radzili sobie kierowcy Red Bulla, którzy przez chwilę wydawało się, że próbują pokonać dystans wyścigu na jeden zjazd. Ostatecznej Perez i Verstappen w końcówce założyli nowe opony.
Nie przeszkodziło to jednak Holendrowi, aby prowadzić od startu do mety, a Sergio Perez zdołał przebić się z 11. pola startowego na czwarte miejsce, dając się wyprzedzić także Russellowi.
Mercedesa w Hiszpanii zasługuje na pochwałę, gdyż z zupełnie nowym pakietem aerodynamicznym wywalczył zasłużone podwójne podium.
Lewis Hamilton na początku wyścigu stracił co prawda pozycję na rzecz Lance’a Strolla, ale w późniejszej frazie rywalizacji nie dość, że wyprzedził Kanadyjczyka, to dogonił i skutecznie zaatakował Carlosa Sainza z Ferrari. George Russell, startując z 12. miejsca przebił się na najniższy stopień podium.
Za czołową piątką uplasowali się kierowcy Astona Martina- Stroll przed Alonso. Jadący przed własną publicznością Hiszpan już wczoraj popsuł sobie domowy wyścig, wyjeżdżając w czasówce na żwirowe pobocze i dzisiaj po raz drugi w sezonie nie zdołał stanąć na podium wyścigu.
Czołową dziesiątkę uzupełnili Ocon, Zhou, Gasly. Ostatnia dwójka skorzystała na karze dla Yukiego Tsunody, który po doliczeniu pięciu sekund kary wylądował ostatecznie na 12. miejscu.
Ruszający z alei serwisowej po wczorajszych problemach Charles Leclerc na mecie zameldował się dopiero 12., przed Piastrim, de Vriesem i Hulkenbergiem, który stracił aż 8 miejsc, względem pozycji startowej.
Gorzej pod tym względem wypadł od niego tylko Lando Norris, który w pierwszych zakrętach zaliczył kontakt z Lewisem Hamiltonem i musiał po pierwszym okrążeniu zjechać na zmianę nosa. Brytyjczyk ruszający z sensacyjnego trzeciego pola w Hiszpanii był dopiero 17.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS