Na początku sezonu wydawało się, że przed Red Bullem kolejna niezbyt trudna przeprawa w drodze po obronę laurów. Jednak ekipa z Milton Keynes złapała solidną zadyszkę, a znacząco wzmocnili się rywale, zwłaszcza McLaren.
Verstappen wygrał siedem z dziesięciu pierwszych wyścigów, ale kolejnego zwycięstwa się na razie nie doczekał. Passa bez najwyższego stopnia podium trwa od końcówki czerwca. Słabsza forma Red Bulla wzbudziła spekulacje na temat przyszłości mistrza świata, a wyraźne zakusy na jego osobę czynił Mercedes. Holender pozostanie w Milton Keynes na sezon 2025, ale pomimo posiadanego kontraktu aż do 2028 roku, dalsza przyszłość nie jest taka pewna.
– Zagrożenie na pewno jest. Max nie jest typem kierowcy, który chce pobić rekordy [Michaela] Schumachera czy [Lewisa] Hamiltona – uznał Marko, odpowiadając na pytanie sport.de, zarówno o związek Verstappena z Red Bullem, jak i generalną jego obecność w Formule 1.
– Kiedy jest w samochodzie, chce wygrywać, zdobywać tytuły. Jednak otoczenie też musi być właściwe. Jeśli całość mu nie odpowiada, można się spodziewać, że nagle powie „dość”.
Max Verstappen, Red Bull Racing RB20, Valtteri Bottas, Stake F1 Team KICK Sauber C44
Autor zdjęcia: Alastair Staley / Motorsport Images
Tajemnicą poliszynela są klauzule zawarte w kontrakcie Verstappena, które dotyczą osiągów samochodu.
– Większość czołowych kierowców ma tzw. klauzule wyjścia uzależnione od wyników. Max również taką posiada. Oznacza to, że jeśli nie zapewnimy mu samochodu do walki w czołówce, na pewno będzie mógł rozważyć odejście.
Na sześć weekendów wyścigowych przed końcem sezonu Verstappen przewodzi w tabeli kierowców, mając w zapasie 52 punkty nad Lando Norrisem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS