A A+ A++

Po bezbramkowym remisie w Poznaniu przed tygodniem, Lech Poznań leciał do Izraela na prawdziwy mecz „o wszystko” w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Mistrzowie Polski wiedzieli, że w Izraelu przegrać nie mogą, jeśli chcą mieć wszystko w swoich rękach w kontekście awansu do kolejnej rundy. Remis dawał Lechowi utrzymanie drugiej pozycji w tabeli grupy C, zwycięstwo z kolei sprawiałoby, że klub z Poznania byłby już jedną nogą w 1/16 finału.

Zobacz wideo
W Lechu Poznań mówią o rewolucji. Nowy trener przeciwieństwem Skorży [Sport.pl LIVE]

Ale lechici wiedzieli, że teren w Izraelu potrafi być bardzo nieprzyjemny, o czym przekonał się Śląsk Wrocław, który nieco ponad rok temu przegrał w Beer Szewie z Hapoelem aż 0:4.

Trener “Kolejorza” John van den Brom ponownie zaskoczył wyborem składu wyjściowego, bo o ile można było się spodziewać, że po dobrym występie z Radomiakiem (1:0) do jedenastki wskoczy Gio Citaiszwili, tak konia z rzędem temu, kto przewidziałby ustawienie Filipa Szymczaka tuż za Mikaelem Ishakiem. W rozmowie z Viaplay Van den Brom argumentował tę decyzję perspektywą bardzo ciężkiego i fizycznego meczu przeciwko wicemistrzom Izraela.

Nerwy w obronie, swoboda w ofensywie. Lech zareagował na kontrowersyjnego karnego

I choć czwartkowe spotkanie wyglądało zupełnie inaczej niż to sprzed tygodnia, rozpoczęło się dokładnie tak samo – już w pierwszej minucie Hapoel stworzył sobie bardzo dobrą okazję do strzelenia gola, której nie wykorzystał – konkretnie Rotem Hatuel.

Lech rozpoczął mało skoncentrowany w defensywie i w 9. minucie to się zemściło. Joel Pereira w niegroźnej sytuacji czekał na Filipa Bednarka, czekał, aż wreszcie uprzedził go Shay Elias. Czy próbujący wykopać piłkę Portugalczyk go trafił, czy też sprytny pomocnik Hapoelu symulował – powtórki do końca tego nie pokazały, a że VAR-u w Lidze Konferencji nie ma, to rzutu karnego, który podyktował Francuz Ruddy Buquet, nie było komu zweryfikować.

Doświadczony Tomer Hemed trafił pewnie na 1:0, ale Lecha to wcale nie podłamało. Wręcz przeciwnie – “Kolejorz” rozgrywał piłkę dużo pewniej i swobodniej niż tydzień temu w Poznaniu. Starał się też zagrażać głównie uderzeniami z dystansu – Skóraś, Szymczak czy Murawski, niemniej jednak najbardziej można było żałować dobrych dośrodkowań z bocznych rejonów boiska, które przeszywały pole bramkowe Hapoelu. Jak to możliwe, że grając dwójką napastników, żaden z nich nie atakował piłki w takiej sytuacji? To pytanie do Mikaela Ishaka i Filipa Szymczaka.

Lech chce zatrzymać swoją gwiazdę. Szykuje nową ofertę. “Rekordowa w lidze”

Van den Brom tym razem miał nosa. Wielkie przełamanie Szymczaka

Wspomniany Filip Szymczak okazał się jednak świetnym wyborem Van den Broma, bo to właśnie on tuż przed przerwą wreszcie się przełamał i doprowadził do wyrównania. Przez całą pierwszą połowę trudno było określić stałe fragmenty gry groźną bronią Lecha, ale to właśnie jeden z rzutów rożnych dał mu remis. Po zgraniu piłki głową przez Filipa Dagerstala Szymczak zachował się tak, jak napastnik zachować się powinien. Efekt? Gol do szatni i remis po 45 minutach.

Tak jak w pierwszym meczu z Hapoelem John Van den Brom nie trafił z wyjściową jedenastką, a postawienie na Filipa Marchwińskiego z Kristofferem Velde od pierwszej minuty okazało się totalną klapą, tak w Izraelu holenderskiemu szkoleniowcowi Lecha należy oddać to, że miał nosa. A przecież Szymczak do tego spotkania rozegrał w tym sezonie prawie 1000 minut i ani razu nie umiał wpisać się na listę strzelców!

Mecz w Beer Szewie z pewnością był do wygrania, ale o ile Lech wyglądał dobrze z piłką, to jednak był niepewny w szeregach obronnych. Proste błędy popełniał nie tylko Pereira, ale też Filip Bednarek. Po jednym z rzutów rożnych obrońcy “Kolejorza” zapomnieli o Hemedzie, który główkował na szczęście dla nich tylko w poprzeczkę. Już na początku drugiej połowy poważnie pomylił się z kolei Antonio Milić, ale i tym razem Lechowi się upiekło, bo w dobrej sytuacji przestrzelił Sulejmanow.

Nudy w drugiej połowie. Temperaturę podnieśli tylko sędzia i Velde

Mimo wszystko remis był dla Lecha wynikiem korzystnym, przybliżającym do awansu do dalszej rundy, a po przerwie tempo i temperatura tego spotkania zdecydowanie spadły. W przypadku mistrzów Polski podniosły się one najbardziej w 70. minucie, gdy uderzający z dystansu Michał Skóraś trafił w rękę jednego z rywali stojącego w polu karnym. Tym razem jednak francuski sędzia nie był tak skory do wskazania na wapno, choć kto wie, czy nie miał do tego większych podstaw niż na początku spotkania.

Lech - HapoelPunkt dla Lecha, minus dla sędziego. Wielkie kontrowersje w Beer Szewie

Być może właśnie dla podniesienia temperatury tego spotkania John van den Brom na ostatnie pół godziny desygnował do gry Kristoffera Velde. I temperaturę podniósł, ale kibicom Lecha oglądającym to spotkanie, bo Norweg, jak to Norweg, wejście na plac gry zaliczył koszmarne. Potykał się o piłkę, tracił ją, a gdy w końcówce Lech wyszedł z kontrą “3 na 2” to Velde, zamiast do wychodzącego sam na sam z bramkarzem Amarala, podał do golkipera Hapoelu. Gdyby to nie był Velde, można by było mówić o szokującym występie. W przypadku Norwega do tego rodzaju popisów można było się już przyzwyczaić.

Lech zrobił kolejny krok do awansu. Przypieczętuje go w Wiedniu?

To nie był wielki mecz Lecha Poznań, ale cel minimum przez “Kolejorza” został wykonany. Remis 1:1 na gorącym terenie w Izraelu sprawia, że Lech z pięcioma punktami dalej jest na drugim miejscu w tabeli grupy C. I awans będzie mógł sobie zapewnić już za dwa tygodnie w Wiedniu, jeśli pokona Austrię (1 punkt), a Hapoel (3 pkt) nie wygra w Hiszpanii z pewnym już pierwszego miejsca w grupie Villarrealem (12 pkt). W przeciwnym razie o wszystkim zadecyduje ostatnia kolejka, ale w Izraelu drużyna Johna van den Broma raz jeszcze pokazała, że ją na awans do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy po prostu stać.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułI liga M: Podział punktów w Siedlcach, BAS wciąż bez zwycięstwa
Następny artykułDuże emocje w meczu Lecha!