Trwają intensywne prace przy znacznie już opóźnionej inwestycji obejmującej budowę nowego autobusowego Dworca Metropolitalnego w sąsiedztwie stacji kolejowej Lublin Główny i przebudowę sąsiednich ulic. Społecznicy i mieszkańcy mają jednak sporo uwag do sposobu i jakości wykonywanych prac. – Wydane grube miliony, a efekt będzie nijaki – mówią krytycy, wyliczając całą listę estetycznych i funkcjonalnych niedoróbek.
– Przede wszystkim cała inwestycja jest zaplanowana w dziwny i niespójny ze sobą sposób. Na ulicach 1 Maja, Pocztowej czy Dworcowej mamy nawierzchnię z małej kostki granitowej, która nomen omen z zasady jest dosyć nietrwała i głośna, a także kamienne chodniki i krawężniki. Natomiast ulice Młyńska i Gazowa otrzymały już standardowy asfalt, ale i zwykłą, tandetną kostkę betonową, jaka w ostatnich latach „zalewa” cały Lublin – mówi pan Krzysztof.
Urzędnicy potwierdzają takie rozróżnienie, ale bronią tego rozwiązania tłumacząc to celowym zabiegiem.
– Ulice Gazowa i Młyńska stanowią główną obsługę komunikacyjną Dworca. Wszystkie autobusy będą tam dojeżdżać ul. Młyńską, a wyjeżdżać ul. Gazową. W związku z powyższym przywidziano duże obciążenie na tych ulicach i z uwagi na obsługę komunikacją dworca zachodziła konieczność zastosowania nawierzchni cichej. Dodatkowo ul. Młyńska stanowi dojazd do istniejących przedsiębiorstw np. wynajem dźwigów, bank żywności, a ul. Gazowa do obsługi terenów PKP. Materiał użyty do wykonania chodników dobrano tak, by nowe ciągi piesze komponowały się z charakterem istniejących tam budynków – mówi Justyna Góźdź z Biura Prasowego Urzędu Miasta Lublin.
Takie stanowisko nijak nie tłumaczy jednak decyzji, by po dwóch stronach obiektu nowego Dworca Metropolitalnego i jego peronów ułożyć eleganckie chodniki z kamiennych płyt, a po dwóch pozostałych zdecydować się już na zwykłą, niezbyt estetyczną kostkę.
Drugi zarzut, jaki przedstawił nasz Czytelnik dotyczy bardzo małej ilości zieleni. Mieszkańcy widzieliby m. in. drzewa na szerokich chodnikach wzdłuż ul. Pocztowej czy ul. Dworcowej. Urzędnicy woleli jednak wybudować tu „betonową pustynię” (w tym wypadku granitową – dod. aut.), która spowoduje, że w lecie będzie tu naprawdę gorąco i nieprzyjemnie. Co ciekawe na wcześniejszych wizualizacjach pokazywanych przez samych urzędników w ciągu pieszym po północnej stronie ul. Dworcowej znajdował się szpaler okazałych drzew. W praktyce będą tu jednak wyłącznie granitowe płyty.
– Na etapie projektowania, proponowane rozwiązania z branży zieleni były poddawane konsultacjom społecznym. Do nasadzeń na ul. Pocztowej czy ul. Dworcowe nie wnoszono uwag. W związku z tym, że inwestycja jest dofinansowana ze środków unijnych, na etapie realizacji i w ramach inwestycji brak jest podstaw prawnych do wprowadzenia robót dodatkowych, zwłaszcza że dokumentacja była poddana konsultacjom społecznym – tłumaczy Justyna Góźdź.
Przedstawicielka lubelskiego magistratu wskazuje za to, że… zieleń pojawi się na dachu nowego gmachu dworca. To jednak w żaden sposób nie poprawia odbioru estetycznego oraz funkcjonalności szerokich ciągów pieszych pozbawionych jakiejkolwiek roślinności.
– Należy zauważyć, że cały projekt zakłada zieleń zarówno na samym budynku, jak i w pasach drogowych modernizowanych ulic. Nasadzenia przewidziano na użytkowej części dachu. Obejmą one zarówno drzewa jak i krzewy. Na dachu dworca planowane są nasadzenia zieleni, z naciskiem na gatunki roślin szczególnie wydajnych w oczyszczaniu powietrza – przekonuje J. Góźdź z Urzędu Miasta Lublin.
Część osób z rozczarowaniem przyjęła też rezygnację z urządzenia tzw. woonerfu, czyli przestrzeni przede wszystkim dla pieszych na przebudowywanym odcinku ul. 1 Maja między placem Dworcowym, a placem Bychawskim. Zgodnie z pierwotnymi planami miał tam powstać rodzaj deptaku z możliwością przejazdu aut, ale bardzo ograniczoną możliwością parkowania. Całość pasa drogowego miała za to otrzymać jednakową, równą nawierzchnię. Ostatecznie ul.1 Maja wygląda tak samo jak np. ul. Pocztowa, czyli pozostała klasyczną ulicą z podziałem na jezdnię, chodniki i zatoki do parkowania. Wymieniono jedynie nawierzchnię na bardziej szlachetną.
– Z wyłączeniem z użytkowania drogi publicznej wiąże się znaczące ograniczenie jej dla ruchu drogowego i dostępności dla wszystkich uczestników ruchu drogowego, a zwłaszcza dla istniejących tam przedsiębiorstw, którym należy zapewnić obsługę samochodów dostawczych. Dodatkowo, związane z wyłączeniem z użytkowania odcinków dróg, znaczące ograniczenie ruchu drogowego lub jego całkowite wyłączenie, może wywołać skutki prawne w zakresie wskazania podmiotu zarządzającego. Ponadto „oddrogowienie” może spowodować prawne odcięcie nieruchomości od dróg publicznych. W wyniku analizy tych przesłanek odstąpiono od realizacji „woonerfu” i pozbawienia kategorii dróg publicznych poprzez wyłączenie z użytkowania. Mimo, że ul. 1 Maja nie przekształcono w tzw. woonerf, to w ramach jej przebudowy znacząco ograniczono parkowanie tam aut tj. z ponad 100 miejsc na około 60. Przebudowa ul. 1 Maja znacznie poprawiła estetykę, a przede wszystkim z uwagi na zastosowany podział na chodniki, miejsca postojowe i jezdnię, bezpieczeństwo pieszego. Założeniem była również prosta i intuicyjna obsługa tego obszaru, stąd wydzielenie przestrzeni na potrzeby różnych użytkowników ruchu – wyjaśnia Justyna Góźdź.
Takie tłumaczenia pokazują jednak jak daleko różni się mentalność urzędników odpowiadających w Lublinie za drogi z tym, jak takie przestrzenie kreuje się np. w krajach zachodniej Europy. Co więcej, jako argumenty podawane przeciwko utworzenia na ul. 1 Maja woonerfu wskazywane są zagrożenia, które w niczym nie przeszkadzały Urzędowi Miasta, gdy jeszcze w latach 90- tych ubiegłego wieku przekształcał znaczny odcinek ul. Krakowskie Przedmieście w istniejący do dziś deptak.
Wskazywane przez naszych Czytelników problemy dotyczą nie tylko rozwiązań stricte projektowych, ale także jakości wykonywanych prac. W niektórych miejscach w nieprawidłowy sposób zamontowano znaki drogowe, a w części chodników pozostawiono dziury lub brakuje tzw. płytek wskaźnikowych dla osób niewidomych. Przedstawiciele Zarządu Dróg i Mostów w Lublinie są świadomi takich drobnych niedociągnięć i zapewniają, że do końca kontraktu zostaną one poprawione przez wykonawcę.
W niektórych miejscach nie uda się jednak doprowadzić do sytuacji pożądanej zarówno przez urzędników, jak i mieszkańców. Tak jest m.in. jeśli chodzi o chodnik po wschodniej stronie ul. 1 Maja na odcinku przyległym do kamienic nr 40-42. Tam tylko połowa chodnika została wykonana w standardzie zgodnym z resztą drogi tj. z granitowych płyt, a połowa bezpośrednio przyległa do ścian budynków dostała już zwykłą kostkę, zresztą dodatkowo na specjalnie wykonanym stopniu tworzącym dodatkową barierę architektoniczną.
– Opaska przy ścianie budynku o nawierzchni z kostki betonowej została zastosowana z uwagi na istniejące liczne świetliki od piwnic kamienic, które były w bardzo złym stanie technicznym. Ingerencja w konstrukcję świetlików groziła ich całkowitym zniszczeniem i konsekwencjami prawnymi ze strony zarządców budynków. Wykonawca podejmował cykliczne próby kontaktu z zarządcami budynków, aby sami przebudowali i dostosowali świetliki do poziomu projektowanego chodnika, jednak nie udało się uzyskać porozumienia. Z kolei podniesienie niwelety projektowanego chodnika nie było możliwe z uwagi na konieczność zachowania normatywnych spadków podłużnych, na lokalizację świetlików przy wjazdach oraz z uwagi na relatywnie krótkie odcinki chodnika pomiędzy zjazdami. Nie przewiduje się przebudowy tego fragmentu wykonanych robót. Wykonanie nawierzchni opaski z płyt granitowych było niemożliwe z uwagi na usytuowanie świetlików na różnych poziomach, co skutkowałoby powstaniem nierówności i uskoków pomiędzy poszczególnymi płytami, które mają znaczne wymiary. Zastosowana kostka betonowa z uwagi na znaczne mniejsze wymiary umożliwiła dostosowanie poziomu nawierzchni do poziomu istniejących świetlików – mówi Justyna Góźdź z UM Lublin.
Nieśmiało podpowiadamy urzędnikom, że jeśli już musieli zdecydować się tu na podwyższenie chodnika z przyczyn technicznych i jednocześnie nie mogli użyć kamiennych płyt to mogli przynajmniej skorzystać z kamiennej kostki, zamiast jej betonowego odpowiednika, który pasuje tu „jak pięść do nosa”.
Miasto nie zamierza także wymagać od wykonawcy, warszawskiej spółki Budimex, wymiany części płyt na chodnikach wzdłuż ul. Pocztowej oraz na obszarze placu Dworcowego. Widać na nich rysy przypominające pęknięcia, których nie ma na materiałach wykorzystanych do budowy ciągów pieszych przy ul. Dworcowej i ul. 1 Maja.
– Widoczne na zdjęciach paski o innej strukturze nie są jednak efektem próby naprawy pękniętych płyt, a wskazują na przewarstwienia w granicie, z którego zostały wycięte płyty. Nie powoduje to obniżenia właściwości płyt – dodaje Justyna Góźdź.
Urzędnicy do chwili obecnej nie podjęli również rozmów z PKP w celu wymiany nawierzchni na części placu Dworcowego przylegającej do budynku dworca kolejowego. W efekcie granitowy plac będzie tu w „płynny sposób” łączył się z wąskim pasem starej betonowej kostki. Wrażenia estetyczne osób przyjeżdżających do Lublina koleją z pewnością będą kiepskie, ale jak widać taki stan nie przeszkadza władzom miasta.
Być może budowane właśnie chodniki dostaną za to lepsze zabezpieczenie przed nielegalnym parkowaniem. Pierwotnie w ogóle nie planowano montażu na nich słupków blokujących, ale po obserwacji zachowań kierowców miasto zdecydowało się na trwający właśnie montaż łącznie kilkuset słupków. Ich szpalery odgradzają już m. in. chodniki po obu stronach ul. Pocztowej czy przy ul. Dworcowej. Być może wkrótce te instalacje zostaną dodatkowo „uszczelnione”.
– W dokumentacji nie przewidziano montażu słupków na przejściach dla pieszych. Rozważany jest ich montaż z uwagi na to, że kierowcy notorycznie wjeżdżają na chodniki – przyznaje Justyna Góźdź z biura pasowego Urzędu Miasta Lublin.
Marek Kościuk
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS