Ujazdów to mała miejscowość nad rzeką Wieprz, położona około 20 kilometrów od Zamościa. To właśnie tam 13 lat temu zaginął 10-letni Mateusz Żukowski.
Rzeka i park
W tamtym okresie główną atrakcją dzieci w Ujazdowie była kąpiel w pobliskiej rzece i zabawa w parku obok XIX-wiecznego dworku.
W dniu zaginięcia Mateusza, jego ojciec był do późna na rybach. Jako ostatni chłopca widzieli jego rówieśnicy – dwaj bracia. Do dziś twierdzą, że po wspólnej zabawie w parku, około godziny 15, odprowadzili kolegę do domu. Rodzice Mateusza pięć godzin później, zorientowali się, że syna nie ma.
– Wsiadłem na skuter i pojechałem do braci, pytam się, gdzie jest Mateusz, bo nie wrócił do domu. A oni, niby zaspani, mówią, że rozstali się z nim nad wodą, potem, że w parku, a później, że miał iść do kolegi. Z kolei dziadek stwierdził, że widział, jak „poszedł do Tarnogóry”. Mój teść tak mówił, jak ktoś poszedł z prądem rzeki – mówi Andrzej Żukowski.
Ruszyły poszukiwania 10-letniego chłopca. – Nad rzeką była kupa osób. Wszyscy przeszliśmy wzdłuż niej – wspomina jeden z mieszkańców. Na miejsce przyjechała policja.
– Znaleźliśmy zwinięte ubrania Mateusza, były w ponad metrowych pokrzywach. Jedynie majteczek nie znaleźliśmy – mówi pan Andrzej.
Od dnia zaginięcia Mateusza strażacy i policja przeszukali rzekę aż 17 razy – bezskutecznie. Trzy lata temu do poszukiwań włączyła się Grupa Specjalna Płetwonurków RP, która od 20 lat zajmuje się odnajdywaniem osób, które utonęły i nikt nie potrafił ich odnaleźć. To grupa, której udało się odnaleźć między innymi ciało Ewy Tylman w Warcie.
– Wieprz ma tutaj wąskie koryto i nawet gdyby wziąć pod uwagę silny i szybki nurt, to jest ono tak kręte, że nie widzę możliwości, by ciało mogło pokonać kilkunasto, czy kilkudziesięciokilometrowy odcinek i przepadło bez wieści – mówi Maciej Rokus, szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP. I dodaje: – Po kilkudziesięciu kilometrach jest elektrownia, stopień wodny i pole krat, więc tam się powinno zatrzymać.
To nie było utonięcie?
Pojawiają się wątpliwości, co do prowadzonego przed laty śledztwa. – Na samym początku osoby, które brały udział w poszukiwaniach i prowadziły śledztwo, skupiły się tylko i wyłącznie na kwestii utonięcia Mateusza Żukowskiego, pomijając przy tym szereg innych wątków, bądź je marginalizując. Wadliwie zabezpieczono dowody, co wpłynęło na dalszy tok postępowania oraz przesłuchano świadków tylko i wyłącznie w kierunku utonięcia Mateusza – wskazuje adwokat Patryk Czyżkowski. Dlaczego ślady miały zostać źle zabezpieczone? – Mówimy o niepobraniu materiałów biologicznych oraz DNA – precyzuje Czyżkowski.
10-letni Mateusz, według ojca, nie umiał nawet pływać. – Bał się wody, nie poszedł się tam kąpać. 17 razy miałem płetwonurków, przepłynęli rzeką do Tarnogóry, to jest 40 kilometrów do tamy, ciała nigdy nie znaleźliśmy – podkreśla pan Andrzej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS