Czarujący, wyrozumiały i spokojny
Poszukiwany przez policję Michał G. zameldowany jest w Warszawie. Ostatnio mieszkał w Bielsku-Białej. Do wszczęcia poszukiwań doszło dzięki determinacji dwóch kobiet, które przełamały barierę wstydu i zdecydowały się złożyć formalne zawiadomienie o przestępstwie. Karany już wcześniej oszust miał wyłudzić od nich w sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych.
– Poznałam go w lokalu, który wtedy wynajmowałam. Zajmowałam się usługami krawieckimi, a on przyszedł skrócić spodnie. Potem odnalazł mnie na portalu randkowym. Mówił, że ma dom w okolicach Bielska oraz mieszkanie, czy nawet dwa w Warszawie. Sprawiał wrażenie człowieka inteligentnego i majętnego – wspomina pani Ilona.
Michał G. uśpił czujność kobiety.
– Był kucharzem, przez kilka miesięcy jego wypłata przychodziła do mnie na konto, więc nie miałam powodów, żeby podejrzewać, że ma złe zamiary. To mistrz manipulacji. Daje kobietom to, czego akurat potrzebują – dodaje.
Kobieta podpisała z operatorami telefonii komórkowej cztery umowy. Aparaty trafiły do Michała G. Mężczyzna nie płacił zobowiązań, a kiedy pani Ilona zażądała pieniędzy, związał się z jej koleżanką, która samotnie wychowywała dzieci z poprzedniego związku.
– Byliśmy razem ponad rok. Przychodziły do mnie wezwania do opłat za kredyt, za telefony. Łącznie muszę spłacić ponad 30 tysięcy złotych – podsumowuje pani Ilona. I dodaje: – Wstydzę się tego, że taka kobieta jak ja, dała się w taki sposób naciągnąć i oszukać. Do dziś nie jestem tego w stanie zrozumieć.
Ciąża
Pani Klaudia, wchodząc w relację z Michałem G., nie dostrzegła niczego niepokojącego.
– Ujął mnie swoim ciepłem, dobrym sercem, spokojem. To był wyjątkowo spokojny, opiekuńczy człowiek. Bardzo dbał o dzieci, odprowadzał je do szkoły, potrafił przyjechać i ugotować im coś, jak byłam w pracy. To było dla mnie bardzo ważne – opowiada.
Po kilku miesiącach znajomości, pani Klaudia zaszła w ciążę.
– Kochałam go. Nie urodziłabym dziecka nikomu bez miłości. Tym, jaki był, sprawiał, że byłam spokojna – podkreśla.
Szybko okazało się jednak, że kobieta była kolejną ofiarą Michała G.
– Okazało się, że od początku do końca mną manipulował. Będąc już z inną kobietą, pisał mi, że chce się zmienić i wrócić. To były ciężkie chwile dla mnie. Kiedy czuł, że jego kłamstwo lada chwila wyjdzie na jaw, wyczyścił mi konto – wspomina pani Klaudia.
Początkowo pani Klaudia nie domagała się ścigania ojca swojego dziecka. Jednak teraz, po urodzeniu, zamierza zawiadomić policję. Wspólnie z koleżanką założyły grupę na portalu społecznościowym i rozpoczęły poszukiwania innych pokrzywdzonych.
– Chcemy ostrzec inne kobiety i zakończyć jego działanie. To nie jest człowiek, który się zmieni. Robi dokładnie to samo kolejnej kobiecie. W grupie jest już pięć kobiet, dodatkowo trzy, które nie chcą się ujawniać. Czyli osiem osób tylko z rejonu Bielska. Są też pogłoski o kolejnych – mówi pani Klaudia.
Kobiety odnalazły również partnerkę Michała G., która wychowuje nastoletnią dzisiaj córkę. Porzucił ją z długami i malutkim dzieckiem.
– Zaległości alimentacyjne wynoszą 60 tysięcy złotych, plus 40 tysięcy był winien funduszowi alimentacyjnemu. On nigdy mi z własnej woli nie płacił. Kiedy odszedł, zostałam sama z dzieckiem, w wynajmowanym mieszkaniu, z potężnymi długami i zniszczoną psychiką. Nie przyszło mi do głowy, że mogłam z tym iść do sądu, więc to wszystko spłaciłam z moich własnych pieniędzy – opowiada kobieta.
Groźby
Pani Ilona, jako pierwsza z ofiar „tulipana”, domagała się jego ścigania przez policję. Wezwany na przesłuchanie mężczyzna pokazał swoje drugie oblicze i zaczął grozić byłej partnerce.
– Pod koniec 2019 roku poszłam na policję. Potem nabrałam odwagi i w styczniu, w zeszłym roku, złożyłam kompletne, wielogodzinne zeznania – mówi pani Ilona.
W sumie przeciwko Michałowi G. prowadzono dwie sprawy, związane z oszukiwaniem kobiet. Pierwsza, z zawiadomienia pani Ilony, trafiła już do sądu. Druga, prowadzona w Prokuraturze Rejonowej w Żywcu, została zawieszona z powodu ucieczki podejrzanego.
Chcieliśmy pokazać twarz G., aby pomóc w poszukiwaniach, jednak okazało się, że prokurator nie wystąpił do sądu o wydanie listu gończego.
– W momencie, gdy zostaną wszczęte poszukiwania listem gończym, będzie możliwość publikacji wizerunku tego mężczyzny. Prokurator musi wpierw zwrócić się do sądu z wnioskiem o tymczasowy areszt. To są procedury, wytyczne, którymi musi kierować się prokurator – tłumaczy Agnieszka Michulec z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
Po naszej interwencji prokuratura wystąpiła o wydanie listu gończego i nakazu aresztowania. Do tej pory sąd w Bielsku-Białej nie wyznaczył nawet terminu rozpoznania wniosku prokuratury.
– Nie lubię słowa „ofiara”. Mam do siebie pretensje, że nie byłam bardziej czujna. Będę musiała to wszystko kiedyś opowiedzieć synowi i jest mi go szkoda – wyznaje pani Klaudia.
Reportaż można obejrzeć TUTAJ.
BM / bielsko.info, źródło: uwaga.tvn.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS