Muchomor czerwony to niebezpieczny grzyb, który może poważnie uszkodzić mózg – ostrzega dr hab. Marta Wrzosek, mykolog. Choć przypadki śmiertelnych zatruć tym grzybem są rzadkie, to nikt nie chce mieć gwałtownych wymiotów, drgawek czy problemów z ciśnieniem. Lepiej unikać tego grzyba i być ostrożnym podczas zbierania grzybów w lesie.
Zbieranie muchomora czerwonego: moda, która może kosztować zdrowie
Pisaliśmy ostatnio, że zbieranie muchomora czerwonego, znanego również jako Święty Król, stało się ostatnio popularne wśród niektórych grzybiarzy w Polsce. Choć wiele osób ma do niego swobodny stosunek i uważa, że ma on zastosowanie zdrowotne, ten trend jest bardzo niebezpieczny. Zbieranie tego grzyba może prowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych.
Niektórzy twierdzą, że muchomor czerwony miał zastosowanie w medycynie ludowej i posiada właściwości lecznicze. W rzeczywistości powstają nawet maści na bazie muchomora czerwonego, które rzekomo mają pomagać w leczeniu różnych schorzeń. Są też osoby, które jedzą go w formie wysuszonej lub przygotowują z niego potrawy po ugotowaniu.
Jednak warto pamiętać, że mikrodawkowanie muchomora czerwonego, może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych. Nie ma żadnych wiarygodnych badań, które potwierdzałyby, że muchomor czerwony ma jakiekolwiek pozytywne działanie zdrowotne. Wręcz przeciwnie, grzyb ten zawiera toksyny, które mogą prowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń organizmu, w tym mózgu.
Czerwony muchomor w polskich lasach: moda, która może mieć poważne konsekwencje
Mykolog ostrzega przed muchomorem czerwonym
Dr hab. Marta Wrzosek, biolog i mykolog, jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego oraz pracownikiem Ogrodu Botanicznego. Na co dzień wykłada na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie m.in. dzieli się swoją wiedzą na temat grzybów.
Ekspertka w dziedzinie mykologii, przestrzega przed zbieraniem muchomorów czerwonych. Podkreśla, że ich toksyczność jest znacznie większa, niż wielu ludzi sądzi.
– Dlatego chcę jasno powiedzieć, że te piękne, czerwone grzyby, z kapeluszami w białe plamy – czyli A. muscaria – zawierają wiele związków, a niektóre z nich są po prostu toksyczne. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się kwas ibotenowy. Muskaryna, której obecność zaznaczona jest nawet w łacińskiej nazwie grzyba, jest jedynie domieszką i ma zwykle niewielki wpływ na zdrowie, choć jeśli jej produkcja uległaby zwiększeniu, substancja ta mogłaby prowadzić do poważnych zaburzeń działania układu nerwowego przywspółczulnego – mówi mykolog.
– Ponadto w muchomorach wykryjemy muscymol i muskazon, które mają własności halucynogenne. Warto podkreślić, że muchomory rosnące w różnych miejscach, na różnych glebach, w różnych temperaturach, będą zawierały mieszankę składników psychoaktywnych w różnych proporcjach. Dlatego też objawy po ich spożyciu – jak m.in. zaburzenia jelitowe, halucynacje, lęk, drżenie, psychozy czy zaburzenia widzenia – mogą występować w różnym nasileniu. Ale są tam także różne związki barwne, jak betaflainy, muskaflawina, czy muskapurpuryna – więc działanie tego koktajlu na ustrój człowieka może być bardzo zróżnicowane. Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy muchomor, którego podnosimy, ma więcej muscymolu, czyli tego związku halucygennego, o który większości zbieraczy chodzi, czy też kwasu ibotenowego, który wywołuje niepokój i może prowadzić do psychoz, drżeń, wymiotów i innych nieprzyjemnych reakcji. Wobec tego stosowanie muchomorów, kiedy nie wiemy, co jest w ich środku i w jakich stężeniach, jest po prostu niebezpieczne. Lekarze ze Szpitala w Białej Podlaskiej napisali kilka lat temu doniesienie do prasy medycznej o przypadku hospitalizacji osoby po spożyciu dwóch kapeluszy grzyba, czyli ilości niezbyt dużej – powiedziała dr hab. Marta Wrzosek.
GIS apeluje o szczególną ostrożność podczas zbierania grzybów
Co się stanie, gdy zjemy muchomora czerwonego?
Dr hab. Marta Wrzosek podkreśla, że objawy zatrucia muchomorem czerwonym mogą pojawić się bardzo szybko, często w ciągu kilku godzin po spożyciu. Na początku odczuwane są objawy ze strony układu przywspółczulnego.
– Objawy zażycia muchomora pojawiają się dosyć szybko. Jeżeli jest w nim większa dawka muskaryny – choć zazwyczaj w tych grzybach jej za wiele nie ma (około 0,003 proc. masy) – to pojawiają się objawy ze strony układu przywspółczulnego: zwężenie źrenic, ślinotok, bardzo intensywne ruchy robaczkowe jelit, zwiększone diureza i potliwość. Jednak te objawy dosyć szybko mijają, ponieważ zaczynają się pojawiać w krwi, a potem szybko przekraczają barierę krew-mózg kolejne związki, czyli kwas ibotenowy i muscymol – wyjaśnia dr hab. Marta Wrzosek.
– Kwas ibotenowy to jest związek, który jest prekursorem muscymolu, ale już on sam może powodować nieprzyjemne sensacje i omamy, natomiast, jeżeli zostanie przekształcony w muscymol, to będzie miał działanie głównie halucynogenne. Ze względu na swoje strukturalne podobieństwo działa w mózgu jako analog neuroprzekaźnika glutaminianu łącząc się z receptorem glutaminianowym. Zaburzenia przewodzenia w mózgu czynią z niego neurotoksynę, która w większych dawkach może uszkadzać mózg. Natomiast tym, co – jak mi się wydaje – najbardziej ludzi interesuje, jest działanie przeciwbólowe muchomora, gdyż muscymol jest agonistą receptora GABA, działającego w układzie nerwowym i rzeczywiście może działać na pewne odmiany bólu. Z literatury przedmiotu dotyczącej tego, co naprawdę wiemy o wpływie tych związków na organizm wynika, że jeżeli ludzie cierpią na dolegliwości typu nadwrażliwości bólowej albo termicznej, to po podaniu muscymolu bezpośrednio do krwi objawy ustępują lub się zmniejszają, ale pamiętajmy, że to nie jest to samo, co zjedzenie muchomora, a testy, które przeprowadzono, bazowały przede wszystkim na zwierzętach doświadczalnych, a nie ludziach – powiedziała dr hab. Marta Wrzosek.
Maści z muchomora: Czy to bezpieczna alternatywa?
Zapytana, czy można stosować muchomora czerwonego zewnętrznie, aby wykorzystać jego działanie przeciwbólowe, dr hab. Marta Wrzosek wyjaśniła, że na rynku dostępne są różne maści z tego grzyba. Jednak podkreśliła, że warto poczekać na wyniki solidnych badań naukowych, które potwierdzą ich skuteczność i bezpieczeństwo. Używanie takich preparatów bez rzetelnych dowodów, może wiązać się z ryzykiem i niepotrzebnymi skutkami ubocznymi.
– Są w obiegu różnego rodzaju maści, zresztą tego typu specyfiki od dawna były wykorzystywane w leczeniu różnego rodzaju bólu, np. reumatycznych czy stawowych i mięśniowych, ale w tym przypadku mamy barierę przenikania, jaką jest skóra. Dodawane do maści substancje, które przyspieszą przyswajanie muscymolu, bywają uczulające. Dlatego radziłabym, żeby poczekać na wyniki badań naukowych, które trwają, zamiast ryzykować, bo to, co może nam się przydarzyć po skonsumowaniu muchomora czerwonego, może być groźne – powiedziała dr hab. Marta Wrzosek.
Wybierasz się na grzyby? Pamiętaj o tym!
Muchomor czerwony i “mistyczne doświadczenia”
Dr hab. Marta Wrzosek zauważyła, że wiele osób szuka w muchomorze czerwonym, “czegoś więcej” niż tylko działania przeciwbólowego. Często pragną przeżyć mistyczne i duchowe doświadczenia. Jednak Marta Wrzosek ostrzega przed takim podejściem, ponieważ spożycie tego grzyba może prowadzić do nieprzewidywalnych reakcji, w tym do wybuchów agresji, w tym agresji seksualnej.
– Niektórzy bardzo pozytywnie przeżywają hipnagogiczne sny pojawiające się pod wpływem muscymolu, ale amatorzy mocnych przeżyć nie zawsze zdają sobie sprawę, że po spożyciu muchomora może włączyć się agresja, a rośnie także agresja seksualna, co może prowadzić do nieszczęść. To nie jest grzyb obojętny dla naszego nastroju, osobowości, a nawet wartości, jakie wyznajemy w życiu – powiedziała dr hab. Marta Wrzosek.
Ekspertka ostrzega: “To jest niebezpieczne”
Dr hab. Marta Wrzosek podkreśla, że nie poleca jedzenia muchomorów ani innych grzybów o podobnym działaniu. Twierdzi, że to po prostu niebezpieczne. Reakcje organizmu na te grzyby mogą być całkowicie nieprzewidywalne, co stwarza ryzyko poważnych problemów zdrowotnych.
– To jest po prostu niebezpieczne. Reakcja organizmu na te wszystkie substancje, może przerosnąć. To mogą być gonitwy myśli i przerażenie typu “zostawiłam włączone żelazko”. Ale nie ten strach jest najgorszy, tylko to, co pod jego wpływem robimy, a możemy zrobić najstraszniejsze rzeczy, jak chociażby wpaść w panice pod samochód – powiedziała dr hab. Marta Wrzosek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS