W związku z ograniczeniem podaży przez kraje OPEC+ oraz sankcjami nałożonymi na Wenezuelę, Amerykanie zwrócili w ubiegłym roku wzrok w stronę rosyjskiej ropy. Gwałtowny wzrost eksportu wywindował reżim Władimira Putina na trzecie miejsce wśród największych dostawców surowca do Stanów Zjednoczonhych. Bardzo istotne znaczenie w tym kontekście miała decyzja Arabii Saudyjskiej o obniżeniu dostaw do USA do najniższego poziomu od 1985 r.
„Przesunięcie Rosji na trzecie miejsce nie przyciągnęło uwagi w Waszyngtonie” – uważa Bob McNally, były doradca polityczny w Białym Domu, cytowany przez Bloomberga. I jest to o tyle zaskakujące, że stoi w poważnej sprzeczności do amerykańskiej „dyplomacji energetycznej”, realizowanej głównie na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Zaowocowała ona m.in. poważnymi kłopotami z ukończeniem rurociągu Nord Stream 2.
Z obliczeń Bloomberga wynika, że Rosja osiągnęła w ubiegłym roku „rekord wszechczasów” jeśli chodzi o udział w dostawach ropy i produktów naftowych do USA. Po latach, w których przypadało jej mniej niż 0,5%, w 2020 r. osiągnięto wynik na poziomie prawie 7%. Przełożyło się to na 538 tys. baryłek dziennie.
Największym importerem rosyjskiej ropy naftowej w zeszłym roku była firma Valero (prawie 55 mln baryłek). Tuż za jej plecami znalazł się ExxonMobil z blisko 50 mln baryłek. Według danych celnych wymienione wyżej firmy odpowiadały za prawie 50% całkowitego importu rosyjskiej ropy i produktów ropopochodnych do USA. Warto odnotować w tym miejscu, że amerykańskie rafinerie kupują z Rosji głównie Mazut 100, służący „napędzaniu” instalacji.
Jeśli w ciągu najbliższych miesięcy Arabia Saudyjska zwiększy wydobycie, jak prognozuje część analityków, jej ropa może potencjalnie wyprzeć rosyjską. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku Kuwejtu oraz Iraku – zauważają analitycy Bloomberga.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS