Era Joe Bidena rozpoczyna się optymistycznie dla ropy naftowej. Od listopadowych wyborów w Stanach Zjednoczonych baryłka ropy zdrożała o 66 proc. Wyższe ceny to dobra informacja dla spółek z sektora naftowego, ale gorsza dla zwykłych Amerykanów.
Według analizy CNN Business to z pewnością najwyższa stopa zwrotu po wyborach prezydenckich od czasu rozpoczęcia handlu kontraktami futures na ropę na giełdzie NYMEX w 1983 r. Tuż za powyborczą hossą Bidena znajduje się George H.W. Bush. Po wygranych przez niego wyborach w 1988 r. notowania surowca wzrosły o 31 proc.
Analitycy przyznają jednak, że wpływ na to ma sytuacja makroekonomiczna na świecie, a nie bezpośrednie decyzje Joe Bidena.
Joe Biden, prezydent USA, fot. AFP
– Wyższe ceny ropy naftowej są odzwierciedleniem optymizmu co do wzrostu gospodarczego, ponieważ świat rozpoczyna proces szczepień, aby wyjść z pandemii – powiedział Jason Bordoff, dyrektor Centrum Globalnej Polityki Energetycznej Uniwersytetu Columbia.
Coraz więcej Amerykanów zostaje zaszczepionych, dlatego znów mogą podróżować, co powoduje wzrost popytu na ropę. Bank of America przewiduje, że do 2023 r. popyt będzie rósł w najszybszym tempie od lat 70.
Dlatego analitycy z Wall Street zakładają, że rajd notowań dopiero się zaczyna. Goldman Sachs twierdzi, że ceny ropy w USA wyniosą średnio 72 USD za baryłkę w trzecim kwartale, w porównaniu z 62 USD obecnie. Niektóre banki inwestycyjne mówią nawet o rozpoczęciu „supercyklu”, który może wynieść notowania ropy na około 100 USD.
To dobra informacja dla gigantów naftowych, których wyniki mocno ucierpiały w ubiegłym roku. Jednak dla zwykłych Amerykanów oznacza to wyższe koszty.
Adobe Stock
Według danych firmy AAA ceny benzyny w USA od czasu wyborów wzrosły o 27 proc., a średni … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS