11 lipca na Kubie rozpoczęły się masowe protesty obywateli niezadowolonych z wszechobecnej biedy i braków w dostawach na wyspę. W reakcji lokalne służby wtrąciły do aresztów prawie 200 osób. 180 uznano za zaginione. O obie grupy upominała się już bezskutecznie Organizacja Narodów Zjednoczonych.
W związku z tymi wydarzeniami prezydent USA Joe Biden postanowił zastosować sankcje wobec wybranych przedstawicieli władzy na Kubie. Objęty został nimi minister Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kuby Alvaro Lopez Miera oraz podlegli mu funkcjonariusze służb specjalnych.
„Jednoznacznie potępiam masowe zatrzymania i pozorowane procesy sądowe na Kubie, skazujące na więzienie tych, którzy odważyli się zabrać głos, mające zastraszyć naród kubański i zmusić go do milczenia” – pisał w oświadczeniu prezydent Stanów Zjednoczonych. Dodawał, że jest to dopiero początek kroków podejmowanych przeciwko komunistycznemu reżimowi z południa.
Odpowiedź kubańskich władz na amerykańskie sankcje
Na stanowisko Joe Bidena zareagował minister spraw zagranicznych Kuby Bruno Rodriguez. „Stany Zjednoczone powinny zastosować wobec siebie kompleksowe prawo Magnickiego w związku z aktami codziennych represji i przemocy policyjnej, które pochłonęły 1201 ofiar śmiertelnych w 2020 r. »na ich ziemi«” – pisał na Twitterze. Ustawa Magnickiego dotyczy właśnie nakładania sankcji i ograniczeń migracyjnych za łamanie praw człowieka i korupcję.
Czytaj też:
Austria zbada doniesienia o „syndromie hawańskim” u amerykańskich dyplomatów w Wiedniu
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS