Już w październiku marynarka wojenna zwróciła się do przedstawicieli przemysłu stoczniowego o wsparcie w rozwoju bezzałogowego systemu latającego, uruchamianego z okrętów podwodnych, czyli SLUAS (Submarine-Launched Unmanned Aerial System).
Wojsko USA interesuje się możliwościami wykorzystania dronów, które byłyby wystrzeliwane ze specjalnych wyrzutni, aby bez problemu znaleźć się w pobliżu obserwowanego celu. Obecnie marynarka wojenna skupia się na testowaniu prototypów oraz sprawdza, w jaki sposób funkcjonowałyby drony wyposażone w torpedy o większym zasięgu i pociski przeciwokrętowe.
Według wstępnych założeń drony startowałyby z zanurzonej łodzi podwodnej. W celu ich wystrzelenia żołnierze wykorzystywaliby specjalną wyrzutnię, używaną m.in. w przypadku flar czy boj sonarowych. Po rozłożeniu skrzydeł, zasilany bateriami bezzałogowy statek powietrzny działałby przez około godzinę i wspierał rozpoznawanie obrazowe dzięki skanerom elektrooptycznym.
Bryan Clark, emerytowany oficer łodzi podwodnej i pracownik The Hudson Institute uważa, że drony mogłyby sięgać horyzontu radiowego (który znajduje się wyżej niż horyzont wzrokowy) i wykorzystywać zmienną szerokość pasm szyfrowanych łączy danych, co utrudniałoby ich wykrycie. Jego zdaniem rozwiązanie powinno posiadać pewien stopień autonomii, co mu pozwoli działać bez stałych łączy radiokomunikacyjnych.
– Każdy okręt podwodny ma 3-calową wyrzutnię, więc teoretycznie każdy okręt podwodny może działać z UAS (red. bezzałogowymi statkami powietrznymi) – podkreślił Clark. Dodał, że pierwsze testy działania systemy były całkiem udane, a odpowiedzi na zapytania ofertowe miały pojawić się już w listopadzie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS