Ostatnie, co pamięta brat uznanego za zmarłego mężczyzny, to jego krzyk. Jeremy usłyszał 37-letniego Jeffreya Busha, jak ten został “wessany” do głębokiej dziury, która pojawiła się w jego własnej sypialni w lutym 2013 roku. Dramat rozegrał się w ich domu na przedmieściach Tampy, w Seffner.
Jeremy wskoczył do zapadliska, próbując ratować brata, ale nie był w stanie go znaleźć – błoto wypełniające jamę sięgało mu do szyi – dowiadujemy się z relacji reportera na antenie amerykańskiej stacji telewizyjnej ABC Action News. Pięciu innych domowników zdążyło uciec z budynku. Nic im się nie stało.
Ziemia zapadła się, gdy spał. Mężczyzna zginął we własnej sypialni
Udostępnione później w internecie nagranie z pomieszczenia, gdzie zapadła się ziemia, ujawniło skalę zniszczeń. Rzecznik firmy zajmującej się naprawą zapadliska, Jay Silver z Helivon Foundation Repair, określił znajdującą się na miejscu łóżka 37-latka dziurę jako “przerażającą”.
Po kilku dniach posesję i grunt, na którym się znajdowała, uznano za niebezpieczny teren i zakazano wstępu inżynierom badającym otwór w ziemi. Akcja ratownicza musiała zostać odwołana.
W rezultacie decyzji lokalnych władz – po upewnieniu się, że na miejscu zdarzenia nie było “żadnych oznak życia” – dom został rozebrany, a ziemię zasypano żwirem. Jest więc mało prawdopodobne, aby kiedykolwiek odnaleziono ciało zaginionego mężczyzny.
Koszmar mieszkańców trwa. W ziemi mogą pojawić się kolejne dziury
Geolog stanu Floryda, Jonathan Arthur, ostrzegał wtedy, że na horyzoncie pojawi się więcej zapadlisk. “Wraz ze wzrostem naszego śladu na lądzie, prawdopodobieństwo, że napotkamy leje krasowe, również wzrasta. Aktywność, w którą się angażujemy, wpływa na grunty podpowierzchniowe i wodę, może więc wywołać podobne zjawiska” – mówił w rozmowie z USA Today.
ZOBACZ: Rosja. Głęboka dziura pod asfaltem. Bus zapadł się całkowicie
Jego słowa okazały się prorocze. Dwa lata po tragedii dziura w ziemi znowu dała o sobie znać, zapadając się na nowo. Ze względów bezpieczeństwa okolica została odgrodzona.
Opowiadając o tamtej dramatycznej nocy, Jeremy wspominał, że “podłoga wciąż się zapadała, a pył jeszcze unosił się w powietrzu”, ale młodszy o rok brat nie zważał na zagrożenie.
“Wykrzykiwał moje imię. Mógłbym przysiąc, że słyszałem, jak wykrzykuje moje imię, by mu pomóc. Chciałem uratować mojego brata. Ale po prostu nie mogłem nic zrobić” – relacjonował mężczyzna.
ZOBACZ: Strzyżów. Wpadł do domu przez dziurę w ścianie. “W środku spali ludzie”
36-latka uratował dopiero przybyły na miejsce policjant z komisariatu w Tampie. Do wnętrza zapadliska opuszczono specjalistyczny sprzęt, aby pomóc Jeffreyowi w poszukiwaniach, ale nie znaleziono po nim śladu. Jak wykazały badania geologiczne, otwór głęboko pod ziemią rozszerzał się aż do 30 metrów.
Biorąc pod uwagę, że Jeremy’ego nie odnaleziono przez ostatnią dekadę, uznaje się go za zmarłego.
Zapadliska są powracającym problemem w stanie Floryda ze względu na wapień pod ziemią, który jest regularnie wypłukiwany przez deszcze. Według bazy danych Departamentu Ochrony Środowiska Florydy, w 2022 roku w całym stanie zgłoszono około 27 tysięcy incydentów związanych z lejami krasowymi.
W Trzebini wciąż niespokojnie. “Nie ma co siać paniki”
Z podobnym zjawiskiem, ale związanym z dawną działalnością górniczą, mają do czynienia mieszkańcy małopolskiej Trzebini, na terenie której od początku tego roku ziemia zapadła się już trzy razy, a w ostatnich trzech latach zinwentaryzowano tam ponad 40 zapadlisk.
ZOBACZ: Małopolskie. Kolejne zapadlisko w Trzebini. 10 metrów średnicy
Państwowy Instytut Geologiczny przedstawił niedawno raport na temat górniczych szkód w rejonie. Podano w nim, że obecnie aż 481 miejsc jest objętych zagrożeniem związanym z zapadnięciem się ziemi. Wśród nich 38 znajduje się w odległości co najmniej 20 metrów od najbliższych budynków.
Jak czytamy na portalu radia Tok FM, Spółka Restrukturyzacji Kopalń ma w pogotowiu przygotowane dla mieszkańców Trzebini lokale zastępcze. Jednocześnie zapewnia, że sytuacja “na razie jest stabilna” i nie ma konieczności ewakuacji z zagrożonych terenów. – Nie ma co siać paniki wśród mieszkańców – stwierdził rzecznik spółki Mariusz Tomalik w rozmowie ze stacją.
map/polsatnews.pl
Czytaj więcej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS